- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 kwietnia 2015, 15:57
Zastanawiam się jak to zwykle wygląda. Czy poznając swoje obecne lub przeszłe "drugie połówki", zakochaliście się od pierwszego wejrzenia, czy raczej przychodziło to z czasem?.Czy w miarę upływu tego czasu, uczucie przychodziło bardzo powoli? Od razu wiedziałyście/liście, że to ta osoba czy na początku ciężko było Wam się przekonać?
Pytam bo zastanawiam się czy zawsze wiadomo od razu, czy może jest szansa, że to przyjdzie wraz z lepszym poznaniem tej drugiej osoby. (Takie stopniowe zakochiwanie się, a nie miłość jak grom z jasnego nieba:))
Edytowany przez Effusia90 3 kwietnia 2015, 15:58
3 kwietnia 2015, 16:06
Jeśli chodzi o mój obecny związek to trochę przytrzymałam swojego faceta zanim coś więcej poczułam. Za to on zakochał się od "pierwszego wejrzenia", wyznał mi wielką miłość w pierwszym miesiącu znajomości, a ja po prostu byłam w wielkim szoku. Jest ode mnie młodszy i nie w moim typie. Traktowałam go tylko jak młodszego kolegę, nie widziałam w nim zbytnio mężczyzny, ale po prostu dobrze się bawiłam w jego towarzystwie. Potem powoli zaczęłam dostrzegać różne rzeczy, też się zakochałam, zaczęliśmy być razem i w sumie jak jemu mijał ten szalony etap miłości, gdy był w stanie zrobić wszystko, żeby pokazać co czuje, to u mnie dopiero to się zaczynało.
Wcześniej byłam zakochana tylko raz i w sumie zauroczyłam się bardzo szybko, tzw. grom z jasnego nieba. Jednak teraz, z perspektywy czasu, uważam, że nie jest to najlepsza opcja :D wolę najpierw dobrze poznać drugiego człowieka.
3 kwietnia 2015, 16:06
Nie zawsze musi być uderzenie od pierwszego wejrzenia. W moim przypadku przeważnie od razu ktoś mi się podobał albo nie i po pierwszym, góra drugim, spotkaniu wiedziałam czy moje serce bije mocniej. I tak było aż do zeszłego lata, kiedy to poznałam 3 potencjalnych kandydatów i do jednego nie czułam kompletnie nic. Ba, nawet mi się nie podobał! Denerwowałam się, gdy dzwonił, próbowałam się migać od spotkań. A po około czterech miesiącach nagle coś się zmieniło... Pokochałam go tak mocno, że nie wyobrażam sobie życia bez niego :) Gdyby nie moja mama, która mówiła, żebym dała sobie czas, przegapiłabym tak wspaniałego mężczyznę i piękne uczucie. Czasami warto być cierpliwym i dać sobie szansę :)
3 kwietnia 2015, 16:10
Powiem Ci, że nie ma reguły. Raz od razu powaliło mnie na kolana, innym razem był to powolny etap.
3 kwietnia 2015, 16:11
Ja mam tak, że jak się nie zakocham od razu to już się nie zakocham nigdy. Ja się dziwię koleżankom jakim cudem są w stanie zakochać się w kim kogo wcześniej długo znały, one dziwią się mnie, że jak można zakochać się tak od razu - także odpowiedzi jednoznacznej chyba nie ma.
3 kwietnia 2015, 16:22
w kazdym zwiazku w jakim bylam przychodzilo z czasem az poznalam 6 lat temu mojego obecnego meza i dowiedzialam sie co to milosc od pierwszego wejrzenia Cale zycie trafialam na fajnych,porzadnych facetow ale zawsze mi brakowalo 'tego czegos'. Jak poznalam meza to od razu sie zakochalam w jego charakterze no i wygladzie. Po kilku godzinach rozmowy dowiedzialam sie ze jest meska wersja mnie
po jakims czasie kiedy zaczelismy rozmawiac o naszych pierwszych spotkaniach oby dwoje sie przyznalismy ze wiedzielismy od pierwszej rozmowy ze to ta jedyna,prawdziwa milosc.Oczywiscie mimo tego jakie mielismy do siebie uczucia,nie padlo slowo kocham Cie przez kilka pierwszych tygodni (bo ani on ani ja tego nie chcialam powiedziec zeby nie wprawic nikogo w zaklopotanie
) Nie jestem jednak pewna czy to zawsze tak dziala jak w moim przypadku bo wiadomo 'milosc od pierwszego WEJRZENIA' raczej tyczy sie wygladu niz charakteru wiec moze byc tak ze ktos nam sie z wygladu bardzo bardzo spodobal ale w glowie pustka
ja akurat mialam szczescie...
3 kwietnia 2015, 16:35
A u nas troche pokazalam swoje brzydkie oblicze trzaskakac drzwiami w zlosci ze uczyc się nie moge ( poznalismy sie w akademiku) i podobno ten moj charakterek mu sie spodobal i zaczal o mnie zabiegac.
3 kwietnia 2015, 16:50
W moim Mężu zakochiwałam się stopniowo. To nie był grom z jasnego nieba. Najpierw tak na prawdę, to go po prostu polubiłam. Później zdałam sobie sprawę, że żyć bez niego nie mogę
Zanim poznałam mojego Męża, raz spotkała mnie 'miłość od pierwszego wejrzenia'. Poznałam wspaniałego mężczyznę, zabawnego, inteligentnego, przystojnego, po prostu ideał. Od razu oszalałam na jego punkcie. No ale ... nic z tego nie wyszło, on był z innego kraju, i jakoś to się wszystko rozeszło.