- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 stycznia 2011, 09:05
Hej. Postanowiłam założyć taki temat, jako że sama należę do osób bardzo nieśmiałych i wiem że wśród nas jest wiele podobnych kobiet i dziewczyn, które często szukają jakiejś pomocy czy wsparcia u innych. Sama jestem aktualnie zakochaną dziewczyną w związku, ale początki nie były proste ...
W ciągu mojego 19nasto letniego życia byłam w trzech związkach. Dwa poprzednie były dla mnie bardzo bolesne, dlatego po zakończeniu tego drugiego (wakacje 09) obiecałam sobie że będe starannie dopierała osoby wokół mnie, gdyż po prostu nie chciałam więcej cierpieć. Chciałam znaleźć kogoś, z kim będe szczęśliwa i kogo w końcu pokocham z wzajemnością. Wielu facetów się wokół mnie kręciło, ale do żadnego niczego nie czułam, więc postanowiłam sobie czekać i czekać (nie chciałam być z kimś na siłę). Poza tym często przez tą moją nieśmiałośc, o której wyżej pisałam - nie wiedziałam co mam odpowiadać na komplementy, o czym mam rozmawiać na randkach czy zwykłych wyjściach do kina. Dla mnie początek był i jest zawsze najgorszy, później już leci.
Na wakacjach mój brat wrócił do domu (studiuje w Krakowie) na kilka dni i powiedział że jego kumpel chce żeby zapoznał go z siostrzyczką ;D Do tego dodał że nie wolno mi pakować się w żadne głupie związki, bo w Krakowie czeka na mnie ktoś, za kim oglądają się wszystkie dziewczyny. Nie zależało mi nigdy na wyglądzie, bardziej zawsze interesowało mnie to żebym mogła z gościem pogadać. No i w listopadzie pojechałam do brata, niby go odwiedzić, zrobić zakupy i spotkać się z tym T. Bałam się okropnie, jak nigdy ... Uważałam ze jestem gruba, że jestem brzydka (mimo że ten kolega musiał mnie znaleźć na fb, albo na blogu, więc wiedział jak wyglądam). Że nie będziemy mieć wspólnych tematów, że to, że tamto ... Macie podobnie? Nie wiedziałam kompletnie jak mam zacząć rozmowę. Sądziłam że walnę jakieś zdanie o pogodzie ... Naprawdę jestem nieśmiała, a to że nie akceptuję siebie (wtedy, teraz już mniej) to jeszcze bardziej wpłynęło na to że się stresowałam.
Jak się później okazało, T okazał sie cudownym facetem i to on zaczął rozmowę. Było cudownie. Gadaliśmy całą noc, teraz nawet nie wiem o czym. O studiach, o przeszłośći, o przyszłości. Po drugim spotkaniu zostaliśmy parą ;)
Po co ten wpis? Chciałabym żebyście może podzieliły się waszymi sposobami na nieśmiałość czy radzenie sobie podczas tych pierwszych randek, kiedy kompletnie kogoś nie znamy i widzimy go pierwszy raz. Co wtedy robicie, jak sobie radzicie? Ja myślę że nie ma jednego schematu, po prostu albo ktoś do Ciebie pasuje, albo nie. Jeżeli całe spotkanie jest drętwe, warto sobie odpuścić, tak myślę. Z reguły to faceci wyglądają na wyluzowanych i z pozoru na takich, którzy w ogóle się nie stresują, a tak naprawdę ... czasami bardziej stresują się od dziewczyn tylko po nich tego tak po prostu nie widać ;) Może dlatego że nie zajmują sobie głowy problemami typu: czy jestem za gruby? a może wylewa mi się tłuszcz spod bluzy?
Czekam na Wasze odpowiedzi ;)
28 stycznia 2011, 14:27
11 kwietnia 2012, 15:42