- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 stycznia 2015, 08:08
Wiem, ze niektore z Was sa w sytuacji, w ktorej Wasz pierwszy facet prawdopodobnie bedzie tym pierwszym i ostatnim.
Ale ja chcialabym sie zapytac jak to bylo u dziewczyn, ktorym pierwsza wielka milosc wypalila sie, ewentualnie zostala zakonczona z jakis tam powodow.
Czy nie staralyscie sie ratowac tego ze wzgledu na sentyment i przyzwyczajenia, dlatego, ze to byl pierwszy facet, ktorego pokochalyscie itp?
Czy po zakonczeniu zwiazku dlugo jeszcze zylyscie tym co bylo i nie potrafilyscie zaangazowac sie w nic nowego?
Po jakim czasie pojawil sie w Waszym zyciu kolejny facet i zaangazowalyscie sie w nowy zwiazek w 100%?
30 stycznia 2015, 08:16
Zeszłam się z moim obecnym facetem dokładnie po roku od rozstania i nie mogłabym być szczęśliwsza.
Bogu dzięki, że tamtego związku nie dało się uratować.
30 stycznia 2015, 08:18
W moim życiu bardzo szybko pojawil się kolejny facet. Z pierwszym od długiego czasu się nie udawało a ja nie miałam odwagi odejść. Żaluję teraz, że odeszlam tak późno.
30 stycznia 2015, 08:39
u mnie było podobnie jak u MeggiGirl
przeszłam całkiem sporo związków, czasem jako lekarstwo na poprzedniego partnera czasem faktycznie z uczuć ...
ale wiele mnie to nauczyło , podczas swojego pierwszego związku początkowo uważałam mojego faceta za ideał, nie widziałam długooooo jego wad, ciągle się między nami psuło a ja bardzo chciałam go przy sobie zatrzymać, a teraz żałuje że to trwało tak długo
teraz wiem kogo szukam, jakie cechy charakteru mi odpowiadają , wiem też że cholernie wkurza mnie podniesiona deska w toalecie hehe , aaaa i że w przypadku mojego charakteru nie dogadam się z kimś kto neguje wszystkie moje pomysły takie jak skok na bungee, czy ze spadochronem
30 stycznia 2015, 08:56
Pomiędzy jedną relacją, a drugą zazwyczaj potrzebowałam czasu żeby odpocząć, przemyśleć minioną znajomość jej dobre i złe strony, cechy charakteru partnera itd. Jednak kiedy poznałam przyszłego męża zapomniałam o minionych związkach, byłych facetach i o dziwo była gotowa na nową relację choć było to zaledwie 4miesiące po rozstaniu.
30 stycznia 2015, 09:13
Ja byłam w trzech poważnych związkach (w tym trzecim do dziś) i w zasadzie, gdy już zapowiadał się koniec związku na horyzoncie pojawiał się ktoś inny i łatwiej to wszystko przechodziłam. Nie żałuję, że poprzednie dwa związki zakończyły się, a z perspektywy czasu Bogu dziękuję, że tak wyszło. Oczywiście z początku próbowałam ratować je, angażowałam się ponad wszystko, ale w końcu uświadomiłam sobie, że nie warto.
30 stycznia 2015, 09:17
Ja osobiście jak już kończę związek, to przedstawia on nic więcej niż smutek ,nostalgię i kupę gruzów. Raczej szybko się otrząsam, zwłaszcza, jeżeli okazuje się, że ktoś taił swoje drugie ja w postaci niezłego dupka. Na nową relację byłam gotowa, po praktycznie chwili (może 2 tyg), ale wiedziałam już jaki na pewno mój facet być nie może, więc na siłę nie pakowałam się w coś nowego. Korzystałam z życia i co z tego, że na nową znajomość byłam gotowa po 2 tyg, jak żeby trafić na kogoś wartościowego musiałam i tak swoje odstać w kolejce, czyli 2 lata i tak czekałam, ale było warto
30 stycznia 2015, 09:35
Ja byłam w trzech poważnych związkach (w tym trzecim do dziś) i w zasadzie, gdy już zapowiadał się koniec związku na horyzoncie pojawiał się ktoś inny i łatwiej to wszystko przechodziłam. Nie żałuję, że poprzednie dwa związki zakończyły się, a z perspektywy czasu Bogu dziękuję, że tak wyszło. Oczywiście z początku próbowałam ratować je, angażowałam się ponad wszystko, ale w końcu uświadomiłam sobie, że nie warto.
U mnie trochę podobnie. Kilka związków. Dwa poważne, z czego w drugim jestem do dziś.
Poznałam męża, kiedy spotykałam się z innym - 4 lata! Początkowo nie pozwalałam sobie na zauroczenie, ratowałam związek, wierzyłam, że dam radę. Ale nadszedł dzień, w którym powiedziałam koniec swojemu ówczesnemu i nie żałowałam ani chwili i nie żałuję do dziś :) Zwyczajnie zrozumiałam, że to co nas łączyło to już nie była miłość, a naprawdę fajna przyjaźń. Z moim obecnym zeszliśmy się po kilku tygodniach po tym jak zostawiłam tamtego chłopaka.
30 stycznia 2015, 10:03
Ja wróciłam do faceta, którego znałam od lat, ale z głupich powodów zerwałam. Później natrafiłam na alkoholika i prawie zmarnowałam sobie życie. Na szczęście były mi wybaczył, a związek się wzmocni mam nadzieję, i czegoś nas nauczył ten czas rozłąki.
30 stycznia 2015, 10:23
Tak szczerze, to zawsze wypalała się z powody jakiegoś innego faceta. Sentyment jest, ale ratować bym nie chciała.
A źle się u Ciebie dzieje?