- Dołączył: 2010-10-24
- Miasto:
- Liczba postów: 747
2 stycznia 2011, 20:18
Edytowany przez MaMcel 3 stycznia 2011, 17:18
- Dołączył: 2010-10-24
- Miasto:
- Liczba postów: 747
3 stycznia 2011, 09:32
Edytowany przez MaMcel 3 stycznia 2011, 17:22
- Dołączył: 2009-05-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 693
3 stycznia 2011, 10:11
.
Edytowany przez vitjus 3 stycznia 2011, 10:13
- Dołączył: 2009-05-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 693
3 stycznia 2011, 10:13
A swoją drogą, czemu zakładasz, że jak będziesz ich poznawać to wyjdzie że kręcisz z oboma??:> Nie całuj się z Nimi, nie rób maślanych oczu, po prostu traktuj ich z sympatią koleżeńską i tyle. Bądź miła, ale nie za bardzo. Wtedy nie dosyć, że poznasz ich obu to jeszcze się zorientujesz, czy któremuś faktycznie zależy ( jak mu zależy to będzie cierpliwy :) ) . A może z czasem wszystko się samo rozwiąże? tzn. wybór będzie naturalny i oczywisty:)
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2022
3 stycznia 2011, 11:20
Hmmm... To zależy czego szukasz w związku. Jeśli chcesz dobrej zabawy, spontaniczności i ogólnie nie zależy Ci na większej stabilizacji to bierz pierwszego. Jeśli natomiast chcesz wejśc w stabilny związek i bardziej dojrzały to chyba ten drugi (tak trochę stereotypowo napisałam). Ale nie śpiesz się, najpierw dobrze ich poznaj :).
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2022
3 stycznia 2011, 11:20
Hmmm... To zależy czego szukasz w związku. Jeśli chcesz dobrej zabawy, spontaniczności i ogólnie nie zależy Ci na większej stabilizacji to bierz pierwszego. Jeśli natomiast chcesz wejśc w stabilny związek i bardziej dojrzały to chyba ten drugi (tak trochę stereotypowo napisałam). Ale nie śpiesz się, najpierw dobrze ich poznaj :).
- Dołączył: 2006-04-04
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 118
3 stycznia 2011, 12:27
Daruj sobie i jednego i drugiego! Jakbyś faktycznie czuła do któregoś miętę to nie byłoby żadnych wątpliwości i dylematów. Ten "dobry" od razu dla mnie odpada. Nie można być dziewczyną kogoś z kim nie ma się żadnej chemii, tylko dlatego że jest porządnym człowiekiem... Jak potem zamierzasz z nim "ten teges"? :P Wyobrażając sobie kogoś innego? Bez sensu. To już lepszy ten "zły". Masz 17 lat. Nie szukasz chyba stabilizacji i przyszłego "żywiciela" rodziny :)
- Dołączył: 2010-10-24
- Miasto:
- Liczba postów: 747
3 stycznia 2011, 12:54
No z tym ostatnim zdaniem to się zgadzam:D
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
3 stycznia 2011, 13:02
ja zawsze kierowałam się sercem. i nigdy na dobre mi to nie wyszło. Ostatnio pokierowałam się rozumem, choć było to bolesne, wyszło mi na dobre. tyle mojego w temacie.
3 stycznia 2011, 13:03
Wiem, ze troche się rozpisałam, jak ktos chętny niech przeczyta i wyrazi swoja opinie na temat mojego "przyjaciela", bo przez niego juz nie wiem w co mam wierzyc i jak odbierac zachowanie faceta;p A co do pytania czy kierowac sie sercem czy rozumem, to tez wyraziłam swoje zdanie:)
Właśnie to jest najgorsze, że jak kierujesz się sercem to zawsze pojdzie cos nie tak;/ Przynajmniej ja tak mam. Miałam tez sytuację, że byłam z chłopakiem juz koło pół roku i nawet troche mnie wkurzał czasami, ale ja tez byłam wtedy inna. Wydawało mi się, że się nie stara, że mu nie zależy itd. Wczesniej przed nim poznałam takiego, z którym nawet coś tam zaczełam kręcic i to on w sumie wszystko zaczął, a poźniej stwierdził, że on raczej nie czuje "tego czegos" i możemy zostac przyjaciółmi i przystałam na to, bo właśnie tym był dla mnie przede wszystkim - przyjacielem. Teraz mogę powiedzieć, ze to była moja pierwsza prawdziwa miłość, ale tez najwięcej przez nią wycierpiałam. No zgubiłam wątek;p Jak byłam z tamtym chłopakiem to mój "przyjaciel" zaczął jakoś częściej nawiązywać ze mną kontakt, spotykać się i mowic takie rzeczy, ze nie wiedziałam co mam myslec. Mimo, że już trochę się z niego "wyleczyłam" i byłam przeciez z kims innym, to wszystko zaczęło wracać. Jak na złość własnie wtedy moj chłopak zaczął jakby bardziej się starać, czesto dzwonil, mowił, ze teskni za mną a ja głupia miałam w głowie juz tego drugiego. Rozstałam się z nim, postanowiłam powiedziec "przyjacielowi" co do niego czuje a on przeprosił mnie tylko za swoje zachowanie i nie pomyślał, ze moge je odczytać jako zachete na cos więcej:( dalej było różnie, z jednym i drugim zyłam raczej w przyjaznych stosunkach, ale niestety serce nie sługa no i niestety "przyjaźń" musiałam zakonczyc raz na zawsze, bo kiedy spotykaliśmy się to do różnych sytuacji dochodziło ( nie do seksu od razu, zeby bylo jasne;p) ale między przyjaciółmi do czegoś takiego nie dochodzi, a najgorsze jest to, ze to on prowokował te sytuacje wiedząc co do niego czuje, a nie jest typem chłopaka, ktoremu chodzi o to, zeby dziewczyne wykorzystac. W ogole teraz widzę, że skaleczył mi psychikę. Jak patrze na to wszystko z rozsądkiem, to wiem, ze gdybym została z tamtym byłoby mi lepiej. Czasami nawet za nim tęsknie i głupio mi jak przypomne sobie o jakie głupoty miałam do niego pretensje:( Doszły mnie słuchy, ze jeszcze niedawno miał dziewczynę, nie wiem czy nadal z nią jest... wiem jednak, ze gdyby teraz zgodził się na drugą szansę byłabym najszczęśliwszą dziewczyna na swiecie