Temat: Co myślicie o takim zachowaniu kolegi?

Hej dziewczyny, potrzebuję obiektywnego spojrzenia na pewną sytuację: nie jest to żaden dramat życia, jestem po prostu ciekawa Waszej opinii:

Znam od kilku lat chłopaka X. Byliśmy razem na paru imprezach, ale on był raczej zapraszany jako kolega z pracy mojego przyjaciela Y. Nigdy nie zwracał specjalnie mojej uwagi ani chyba ja jego też nie (choć tu nie mam oczywiście 100 % pewności). 

Pewnego razu w kilka osób pojechaliśmy do domków letniskowych na kilka dni nad morze. M.in był też i X. Trochę wypiliśmy no i zaczęły się aluzje znajomych, że X i ja powinniśmy może coś więcej mieć ze sobą do czynienia...Takie tam przekomarzanie, nic groźnego. No i tamtej nocy po imprezie mi odwaliła głupawka (byliśmy jeszcze nastolatkami) i trochę go tam pozaczepiałam, ale też niewinnie (żadnych pocałunków nawet nie było między nami).

Później po tym wyjeździe proponował mi różne wyjścia - kilka razy byliśmy na rowerach, na spacerze nad morzem, w kinie, na wyjeździe integracyjnym z firmy, w której pracuje. Gdy chodziliśmy razem na imprezy, to zawsze mnie odprowadzał do domu. Ale nigdy do niczego "fizycznego" między nami nie doszło (on jest bardzo nieśmiały i niedoświadczony - ja też niedoświadczona, ale nie tak nieśmiała jak on). Pewnie głównie dlatego, że ja nic do niego poza sympatią koleżeńską nie czułam i nie czuję. Możliwe, że po jakiejś zachęcie z mojej strony, on też zachowałby się bardziej odważnie.

Później nastąpił rodzaj przełomu. Wspomniany wcześniej przyjaciel Y i ja mamy naprawdę dobre relacje. No i X wkręcił sobie, że mnie i przyjaciela łączy coś więcej i się obraził na mnie, choć nie miał prawa, bo nie byliśmy parą i nic mu nie obiecałam. Ja mu się tłumaczyć nie zamierzałam, bo nie miałam z czego no i wyszło jak wyszło.

Przez dłuższy czas udawał, że się nie znamy i unikał kontaktu ze mną. Na imprezach w ogóle nie rozmawialiśmy, a on mnie wyraźnie unikał. Na moje urodziny mimo zaproszenia, nie przyszedł.

Po roku od tych wydarzeń odbywało się wesele mojej przyjaciółki. Nie miał mnie kto na nie zawieźć, więc poprosiłam X o podwiezienie (ja na niego obrażona w końcu nie byłam). On się zgodził i pojechaliśmy razem z dwiema koleżankami. Mieliśmy trochę przeżyć po drodze (m.in. stłuczkę w czasie powrotu), co chyba nas trochę "zbliżyło" do siebie. W sensie, że on przestał stawiać ten dziwny mur między nami i zaczął znów ze mną normalnie rozmawiać.

Ostatnio odbywała się moja parapetówka, na którą go zaprosiłam. Wszyscy goście zwinęli się około 1.30, a on został do 3, choć chciał siedzieć do rana, żeby spróbować owsianki, którą robię (bo się nieopatrznie pochwaliłam, że robię dobrą ;)). Rozmawialiśmy na wiele poważnych tematów (w ogóle sam fakt, że się tak rozgadał był dziwny, bo on zwykle ma z tym problem, jest jak wspomniałam, wycofany i nieśmiały). Wracał też do wyjazdu nad morze, gdzie niby zaczęła się historia naszej znajomości. Sam fakt tego, że został ze mną sam na sam był bardzo odważny jak na niego...

Jeśli ktoś to przeczytał w całości, to dam medal ;) A moje pytanie jest takie: co sądzicie o zachowaniu X? Czy możliwe, że jeszcze ma do mnie jakieś uczucia? Czy tylko sobie coś wkręcam? Proszę o szczere opinie :)

JA przeczytałam całe, do wysyłki medalu adres podam na priv :D 

Co do Jego zachowania, to chyba czas na konkretną rozmowę, bo On liczy na coś więcej od dawna a Ty udajesz ze tego nie zauważasz. Sprytne ale prowadzi do nieporozumień.

Pasek wagi

co do niego - może mu się spodobałaś od początku, potem, jako, że jest nieśmiały i delikatny wycofał się gdy doszły go słuchy, że coś tam się podziało między tobą a Y. 'Zerwał' kontakt bo może tak łatwiej było mu zapomnieć bo to co dla jednego jest tylko niewinną rozmową dla drugiego może być już niemal poważnym związkiem. Może obiecywał sobie wiele po waszych rozmowach choć ty nic mu nie obiecywałaś. Teorie można by snuć w nieskończoność. Najprościej byłoby porozmawiać wprost - ale to TY przede wszystkim musiałabyś się określić jakie masz zamiary wobec niego. Jeśli, jak twierdzisz nic poza sympatią koleżeńską do niego nie czujesz to po co rozkładasz na czynniki pierwsze jego zachowanie? Może jednak z twojej strony zanosi się na coś więcej? Tak czy owak - szczera rozmowa powinna raz na zawsze rozwiać wątpliwości

Zapewne wiele sobie obiecywał, skoro później tak się na mnie mocno obraził. Bo gdybym go nic nie obchodziła, to pewnie by tak gwałtownie nie reagował. On chyba jest taki, że wszystkie emocje chowa w sobie i później ciężko się domyślić, o co mu chodzi, bo sam na pewno wprost nie powie. Oboje mamy problem ze szczerymi rozmowami, tak przynajmniej oceniam z mojej perspektywy. Ja nic do niego poważniejszego nie mam, jest po prostu kolegą, a rozkładam na czynniki pierwsze jego zachowanie, bo chciałam rzetelnie nakreślić obraz sytuacji, a poza tym zdziwiło mnie to, że nagle po okresie jego urazy, jego zachowanie zmieniło się o 180 stopni.

Ja czegoś nie rozumiem. Ty nic do niego nie czujesz, więc o co chodzi? Lepiej daj mu to szybko do zrozumienia, bo chłopak nieśmiały, wreszcie się (może) przełamie, a Ty mu dasz wtedy kosza... Masakra. 

allergic_to_bullshit napisał(a):

Ja czegoś nie rozumiem. Ty nic do niego nie czujesz, więc o co chodzi? Lepiej daj mu to szybko do zrozumienia, bo chłopak nieśmiały, wreszcie się (może) przełamie, a Ty mu dasz wtedy kosza... Masakra. 

Chodzi o to, czy Waszym zdaniem on może po tych kilku latach nadal coś czuć do mnie. Bo ja tu wyjadę z przemową, że ma sobie nie robić nadziei, bo i tak nic z tego, a on powie, że ja sobie coś wymyśliłam i to ja wyjdę na głupka :P

Pulpecja1988 napisał(a):

allergic_to_bullshit napisał(a):

Ja czegoś nie rozumiem. Ty nic do niego nie czujesz, więc o co chodzi? Lepiej daj mu to szybko do zrozumienia, bo chłopak nieśmiały, wreszcie się (może) przełamie, a Ty mu dasz wtedy kosza... Masakra. 
Chodzi o to, czy Waszym zdaniem on może po tych kilku latach nadal coś czuć do mnie. Bo ja tu wyjadę z przemową, że ma sobie nie robić nadziei, bo i tak nic z tego, a on powie, że ja sobie coś wymyśliłam i to ja wyjdę na głupka :P

moze tak byc , iz tak powie nawet jak bedzie czuł 

wez mu powiedz i bedzie po sprawie , tak sie chłopok i ty bujacie , skoro on nie potrafi to ty miej  jaja

Na pewno chłopakowi zalezy na czymś więcej niz tylko na znajomości, przyjaźni. Nie ma sensu go przy sobie trzymać, chlopak chyba nie rozumie, że nic do niego nie czujesz, ma pewnie nadzieję, że z czasem się to zmieni. Nie ma co go ranić, powiedz mu. 

Ech, że też mam takiego pecha, że trafiam zazwyczaj na takich "bezjajecznych" chłopaków :PP

Moim zdaniem mu zalezy, ale wyczuwal Twoja obojetnosc

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.