- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 sierpnia 2014, 08:47
Witam. Jeszcze nie udzielałam się na vitalii, ale czytam forum już od paru lat. Mam pewną sprawę, z którą nie wiem, jak się obejść i bardzo proszę o radę.
Mam 23 lata. Od roku jestem sama. Spotykałam się z wieloma facetami, ale nigdy nie było chemii. Wcześniej byłam w związku przez dwa lata z przerwami (wracałam do chłopaka, bo nie mogłam znaleźć nikogo, kto by mi pasował, a brakowało czułości...). Tydzień temu poznałam fajnego chłopaka, co jest dla mnie szokiem, bo naprawdę bardzo rzadko ktoś mi się podoba i to na dodatek z wzajemnością... I tutaj zaczynają się schody...
Za jakiś miesiąc wyjeżdżam do Berlina na rok w celu douczenia się języka, pomieszkania w dużym mieście itp. Nie ukrywam, że wiążę z Niemcami przyszłość. Jest to o wiele bardziej bezpieczne ekonomicznie państwo, niż Polska, a wiadomo, że zależy mi na przyszłości mojej i moich przyszłych dzieci. Wiem też, w jaki sposób chciałabym żyć. Wiem, że jeżeli urodziłabym dziecko, to nie chciałabym go posyłać do żłobka, a przynajmniej te 7 lat, zanim pójdzie do szkoły, chciałabym zajmować się domem, dzieckiem i mężem na pełen etat. Biorąc to pod uwagę, zależy mi na tym, aby mój przyszły mężczyzna zarabiał na tyle, abym mogła sobie pozwolić na nie pracowanie, lecz zajęcie się naszym dzieckiem w pełni.
Ten facet, którego teraz poznałam, nie zarabia kokosów, bo jest zwykłym pracownikiem fizycznym. W tej sytuacji na pewno nie byłoby go stać na utrzymanie rodziny w pojedynkę. Mógłby teoretycznie przeprowadzić się ze mną do Niemiec i tam już jako "zwykły pracownik" byłby w stanie pomóc mi zrealizować mój plan co do wychowania dzieci. Jednakże on nie zna i nie lubi języka niemieckiego, a wiem z doświadczenia, że w takim wypadku nie da się komuś narzucić zamieszkania w de (próbowałam mojego byłego przekonać do tego języka, ale był nieugięty...).
I teraz sedno problemu: Wiem, czego oczekuję od życia i jak chcę żyć. Będąc rok w Berlinie mogłabym teoretycznie poznać wielu mężczyzn i może jeden z nich byłby tym lepiej do mnie pasującym, który miałby środki ekonomiczne do życia w patriarchalnym systemie. Jednak pewności co do poznania tam odpowiedniego faceta nie mam. Nie chciałabym zrywać już kontaktu z tym chłopakiem, którego poznałam, bo szczerze powiedziawszy brakuje mi już bardzo czułości, rozmowy i seksu :( poza tym wydaje się pasować do mnie charakterem. Było by mi też łatwiej przetrwać początki w obcym mieście, jeśli miałabym do kogo wracać na weekend i z kim dzielić moje myśli itp. Jednakże nie chciałabym też przeskakiwać "z kwiatka na kwiatek", w sensie, że jakbym kogoś poznała, to automatycznie zerwała z tym. Nie uważam, że to w porządku. Mogłabym też postawić sprawę jasno chłopakowi, ale obawiam się, że nie chciałby tkwić w takim "wolnym związku" i zerwałby z miejsca...
Co Wy byście zrobiły na moim miejscu? Proszę postawcie się w mojej sytuacji i wyobraźcie sobie, że już od trzech lat nikt w ogóle mi się nie podoba (oprócz tego chłopaka), a bardzo brakuje mi czułości, rozmów i seksu... :(
30 sierpnia 2014, 09:02
fajnie ze myslisz o przyszlosci ale wydaje mi sie ze wszystko chcesz poukladac pod siebie zeby tobie pasowalo.. wydajesz sie byc nieco samolubna materialistka .
30 sierpnia 2014, 09:02
zaraz Cię zjadą, że myślisz tylko o kasie ....
Wg mnie powinnaś jechac do Berlina, a tego chłopaka zostawić. Dać mu szansę na normalny związek. A Ty jesteś młoda, w Berlinie pewnie szybko kogoś znajdziesz. Z doświadczenia życiowego wiem, że nie ma co zaprzepaszczać marzeń i przyszłości dla facetów - oni i tak tego nie doceniają.
30 sierpnia 2014, 09:04
po tygodniu znajomości planujesz przyszłośc z facetem??? A co dla ciebie jest najważniejsze w życiu rodzinnym pieniądze czy miłość??? Ciężki orzech do zgryzienia bo ty masz wizję swojego życia i albo chłopak sie dostosuje ale "żegnaj". Jedź sama wg mnie.
30 sierpnia 2014, 09:05
Tego chłopaka znasz dopiero tydzień, więc wszystko co myślisz na jego temat może okazać się wynikiem złudnego pierwszego wrażenia i do tego wyjazdu za miesiąc możesz mieć już go kompletnie dość i dziwić się, że mogłaś kiedykolwiek myśleć o nim jako o hipotetycznym ojcu swoich dzieci. No właśnie, trochę za wcześnie też jest na takie rozmyślania czy byłby w stanie cię utrzymać, twoje dzieci, czy nauczyłby się dla ciebie języka i wyjechał -za krótko się znacie.
Gdybym była na twoim miejscu dałabym sprawom toczyć się dalej w swoim rytmie, nie zastanawiaj się co będzie, spotykajcie się, rozmawiajcie i jeśli okaże się, że naprawdę coś was łączy, to wtedy będziesz mogła rozmyślać nad przyszłością, ale już wspólnie z chłopakiem. A jeśli okaże się, że to znowu nie jest ten, to cóż, takie jest życie, ludzie próbują, nie wychodzi im, rozstają się - i w mojej ocenie to nie jest żadne skakanie z kwiatka na kwiatek.
Edytowany przez amabe 30 sierpnia 2014, 09:05
30 sierpnia 2014, 09:07
A pod kogo miałabym poukładać własne życie? Skoro nie mam np. dziecka, ani męża to na razie tylko pod siebie samą mogę to moje życie poukładać... tak mi się wydaje... A materialistką nie jestem, bo zarabiałam już w swoim życiu dużo i wiem, że pieniądze same w sobie szczęścia nie dają. Szczęście daje życie w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami. Mój facet nie musi zarabiać milionów, byle by dał radę utrzymać na zwykłym poziomie mnie i nasze potomstwo, bo zależy mi na tym, aby moje dziecko było wychowane przeze mnie, a nie przypadkowe osoby w żłobku itp.
30 sierpnia 2014, 09:08
Wszystko zależy od tego jakie masz podejście do związków, bo skoro wiesz, że to raczej nie jest partner na dłużej to może lepiej poczekać na innego godnego twojej uwagi, skoro jak sama podkreśliłaś mijacie się trochę ze swoimi celami życiowymi? I popatrz na to z tej perspektywy, skoro teraz się znalazł, za jakiś rok czy dwa pewnie znowu ktoś się pojawi. I wierz mi, ja po ostatnim związku musiałam czekać rok, żeby mnie ktoś zauważył, ale jak już się znalazł jeden, to nagle cała gromada zaczęła do mnie zarywać i nie, z wyglądu prawie wcale się nie zmieniłam, po prostu właśnie inne towarzystwo - zaczęły się studia.
Nie wiem jakie ty masz podejście do związków, ale dla mnie wiązanie się z kimś na chwilę to marnotrawstwo czasu, bo dobrze wiem, że w trakcie wolnego związku z panem X, mogłabym poznać pana Y i za kilka lat mieć już pierścionek na ręce. - Czysto hipotetycznie.
I tak zrobisz co będziesz chciała, ale mam nadzieję, że nie będziesz żałowała swojej decyzji, trzymam kciuki za happy end. Pozdrawiam ;-)
30 sierpnia 2014, 09:09
Z czasem rozmowy, sex i czułość przygniecie proza życia.Jeżeli ten chłopak ma ambicje i chce się rozwijać to może jest szansa na takie życie jak sobie zaplanowałaś ale bardziej licz się z tym, że zostaniesz matką polką na 2 etaty.
30 sierpnia 2014, 09:15
Pamiętaj, że oprócz kasy Twój partner musi też mieć ochotę Cię utrzymywać. Może być i milionerem, ale uwierz mi są faceci, którzy nigdy by się nie związali z kobietą z takim planem. Np. mój.
Ja na Twoim miejscu wyjechałabym do Niemiec i szukała jakiegoś dziada 20 lat starszego z kasą i bardzo samotnego. Zrobisz sobie z nim dzieciaka więc będziesz mieć swoją nagrodę, a on z chęcią będzie na Ciebie łożył. Co do seksu i czułości, to myślę, że obietnica dużego spadku pozwoli Ci się przełamać, z czasem się przyzwyczaisz i będzie nawet fajnie. Pozdrawiam i życzę powodzenia w realizacji planu.
30 sierpnia 2014, 09:31
Żebyś się nie przeliczyła. To, że Ty masz "przepis na życie", to nie znaczy, że tak właśnie się ono ułoży. Nie zawsze mamy to, co chcemy. Nie możesz nikomu narzucać przeprowadzki. Myślisz trochę samolubnie.
Jesteś w ogóle w związku z tym chłopakiem? Zacytuję, co napisałaś: "Tydzień temu poznałam fajnego chłopaka, co jest dla mnie szokiem, bo naprawdę bardzo rzadko ktoś mi się podoba "
Tydzień temu go poznałaś i nie dość, że już jesteście w związku (tak wywnioskowałam), to wysnuwasz chyba myśli troszkę za daleko.
Jesteś samolubna i myślisz, że jeśli coś chcesz, to powinnaś to dostać. Otóż rzadko wychodzi tak w życiu. ;-)