Temat: Jak się zakochałyście?

Drogie Vitalijki, moje pytanie brzmi - jak się zakochiwałyście? Za każdym razem tak samo? Wolno,szybko, stopniowo, od razu ? Jak budziło się w Was to uczucie? Było od samego początku "bum", czy nie byłyście do końca przekonane do znajomości, ale dałyście szansę i z czasem obudziła się w Was miłość ?

Jakie wady waszych partnerów najbardziej was drażnią i za co najbardziej ich kochacie? 

Zapraszam do dyskusji :)

Za pierwszym razem było takie wielkie "bum" od samego początku. Za drugim razem facet początkowo w jakiś dziwny sposób budził moją niechęć, ale po paru latach "mijania się" było nagle wielkie "bum". Za trzecim razem - z obecnym facetem - to było stopniowe i w zupełnie odwrotnej kolejności. Bardzo nie chciałam się zakochiwać, nie chciałam być w związku. I robiłam wszystko, żeby znaleźć jakiś powód, żey to zakończyć, wydawało mi się, że on nie jest w moim typie, ale jednak dałam mu szansę. A najdziwniejsze jest to, że zanim poczułam, że jestem zakochana, poczułam do niego miłość - jakkolwiek głupio to nie brzmi - taką ludzką, głęboką, braterską, taką na zasadzie "on jest tak niesamowicie wspaniałym człowiekiem", a zakochałam się tak szaleńczo dopiero po paru miesiącach.

Ja poznałam mojego TŻ 2 lata temu, od razu mi się spodobał, był z dziewczyną- myślałam że to jakaś koleżanka, ale okazało się że są w długim związku. Mam zasadę nie rozwalać związków, tak też zrobiłam. Po prostu 'przeszedł' obok mnie jako kolejny facet, który mi się spodobał, a że był to znajomy moich znajomków utrzymywaliśmy kontakt. Po jakimś czasie rozstał się z tamtą dziewczyną, leczył się z niej. No i spotykaliśmy się dalej- wszyscy. Nigdy nie pomyślałabym, że będziemy razem. Zaczęliśmy ze sobą pisać, częściej rozmawiać i pewnego dnia zaprosił mnie do kina- myślałam że to po koleżeńsku, ale po tym jak się denerwował wyczułam podstęp :) Na urodzinach kolegi, które odbyły się nieco później, pocałowaliśmy się. Myślałam, że to tylko tyle, nie obiecywaliśmy nic sobie. Zresztą TŻ jest ode mnie starszy o 7 lat, więc myślałam że to tylko głupi pocałunek. Na szczęście On jest z tej mniejszości 'lepszych' mężczyzn. Miałam na początku wątpliwości, bo starszy itd., a teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia. Miłość jest piękna :)

Pasek wagi

Najpierw się zaprzyjaźniliśmy, ale na takiej zasadzie 'jak pies z kotem', później przerodziło się to w miłość ;)

Pasek wagi

Ja mojego poznałam jak zaczęłam pracę w nowym miejscu. Był kurierem DHL i od razu wpadł mi w oko:) Przystojny, opalony, rozgadany. No ale zrobiłam wywiad i okazało się, że od dwóch lat był w związku...Więc wiedziałam, że nic z tego, nie mogłabym komuś odbić faceta. Mijały miesiące a ja się w nim podkochiwałam, wyobrażałam sobie róże niestworzone historie...;) Potem przyszły wakacje i kurier wyjechał na urlop. Ze swoją dziewczyną. wtedy sobie pomyślałam, ze czas odpuścić, że on tak naprawdę mi się nie podoba, że wogóle nie jest w moim typie i że taka z niego gaduła że nikt by tego nie wytrzymał:) Odpuściłam, a kurier wrócił z urlopu. Jakiś taki trochę obojętny, ale w sumie miałam to w nosie. Stwierdziłam, że nie będę się już do niego uśmiechać i zdawkowo odpowiadałam na jego zaczepki. I wtedy zdarzył się CUD:-) Żartuję oczywiście. Cudu nie było, ale zaczął mnie zachęcać do wspólnych wędrówek po górach, które uwielbiam. Ja go zbywałam, że nie mam czasu, że wogóle nieee, że w góry to ja chodzę sama i takie tam pierdoły..:) A potem przyszedł grudzień i z okazji Świąt Bożego Narodzenia kurier przyniósł mi Ptasie Mleczko w czekoladzie i dosłownie rozpłynęłam się na ten widok. Nie wiem czy to ptasie mleczko tak podziałało czy ten kurier, ale wtedy wszystko się zaczęło:) No i mam kuriera, który nie jest już kurierem, a niedługo będzie moim mężem:) A ja zostałam jego pamiątką "z rejonu";)

u mnie to bylo dziwne. nie bylo jakiegos "bum" na poczatku, ale od pierwszej randki wiedzialam, ze to najmadrzjeszy, najciekawszy i najlepszy kompan do rozmow...z nikim tak nie moglam rozmawiac godzinami o wszystkim i o niczym:) poza tym wszystko bylo super, trudno bylo mi w ogole uwierzyc ze taki fajny facet sie stak o mnie stara....no i powoli sie zakochiwalam :) 

Pasek wagi

Nie wyobrazam sobie zebym zaczela sie spotykac z gosciem, ktory jest ok a potem cos by mialo z tego lepszego wyjsc... Jak zobaczylam narzeczonego po raz pierwszy, to pomimo, ze stalismy kilka metrow od siebie to ugiely mi sie kolana, motylki rozsadzaly brzuch i krecilo mi sie w glowie... No ale zakochanie to przyszlo po paru miesiacach kiedy poznalam go z charakteru (superanckiego) i sie do siebie zblizylismy. A w przeszlosci to sie potwierdzilo takze - mialam dluzsze zwiazki z facetami ktorzy od poczatku mi sie mega podobali, a tacy co mi sie dosc podobali, ale nie powalali mnie z nog to poprostu tracilam zainteresowanie po max 6 miesiacach.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.