Temat: chyba straciłam zainteresowanie facetami...

uprzedzam - nie na rzecz kobiet

koleżanki mi się dziwią że unikam mówienia na temat związków, facetów, preferencji itp, często jestem przez to wyłączona z rozmowy... wydaje mi się że to przez to, że nigdy nikogo nie miałam i pewnie tak zostanie już na zawsze... nie będę tutaj jęczeć że jestem brzydka blablabla, ale musi tak być, bo przez całe moje (22-letnie) życie interesował się mną tylko kolega o pół głowy niższy, dwa razy grubszy i z włosami dłuższymi od moich... jak myślę o przyszłości to nie uwzględniam żadnego faceta, żadnych dzieci, jakby dla mojego mózgu było oczywiste, że zawsze będę starą panną. Znajome traktują mnie jak odludka ale w ich oczach widzę współczucie. Moje zobojętnienie doszło do tego stopnia, że jak widzę jak na ulicy gapi się na mnie jakiś facet (święto lasu, powinnam go całować po rękach) to specjalnie nie patrzę (nawet jak jest fajny) bo podświadomie wiem że nie dla psa kiełbasa... 
Wiem że tu nikt mi nie pomoże i nie przeszczepi mi twarzy, ale zastanawiam się czy mam już jakieś zaburzenia? Ktoś miał podobnie?

jelito_cienkie napisał(a):

xcalineczkax napisał(a):

jelito_cienkie napisał(a):

Lila99 napisał(a):

To może zacznij rozmawiac z chłopakami a nie sie ukrywasz? Juz nie mówie zeby znaleść potencjialnego kandydata na meza ale po prostu poszukac jakiegos dobrego kolegę ;D
Faceci za mną nie przepadają 
Na jakiej podstawie tak wnioskujesz?
Na podstawie moich doświadczeń. Nigdy nie miałam dobrego kolegi (jedyny jakiego kiedykolwiek miałam to ten opisany w pierwszym poście), we wszystkich szkołach jakich byłam i teraz na studiach praktycznie nie rozmawiam z facetami, a jak już rozmowa się zdarzy to dotyczy tylko zajęć itp. Wyczuwam niechęć w stosunku do mnie, pewnie dlatego że nie jestem rozchichotana i zakręcona, moje poczucie humoru jest bardzo specyficzne i chyba zwyczajnie wychodzę na nudziarę...

Moim zdaniem to sobie bardzo wiele rzeczy wmawiasz. Nie próbujesz nawiązać z kimkolwiek kontaktu i z tego powodu faceci widzą, że się dystansujesz i sama nie masz ochoty na kontakt. Tak, naprawdę, to widać. Ludzie widzą jeśli się ich boisz i ich unikasz, a skoro budujesz wokół siebie mur, to nikt sam z siebie też nie będzie chciał się przez ten mur przebijać, bo najzwyczajniej będą się bali. Ja też nie jestem "rozchichotana i zakręcona", poczucie humoru również mam bardzo specyficzne. Nie jestem typem flirciary, trzymam ludzi na dystans, nie krzyczę na widok robaków i nie próbuję zrobić z siebie głupszej niż jestem. Ale, tu zaskoczenie, nie mam problemu z kontaktem z facetami. :P Wręcz przeciwnie, większość z nich traktuje mnie jak kumpla, czasem sobie nawet żartują ze mnie, że jestem jak facet i "nadaję na tych samych falach". Uprzedzę wszelkie wątpliwości: nie wyglądam jak chłopczyca, lesbijką nie jestem, nie kryję się pod wielkimi bluzami - nie pokazuję się bez makijażu, lubię kobiece ubrania, etc. To wynika po prostu z mojego zachowania i mojej osobowości. I myślę, że tu problemem jest wyłącznie Twoje nastawienie, którym nieumyślnie odpychasz od siebie facetów. Więcej otwartości i dystansu do siebie!

Intensive napisał(a):

jelito_cienkie napisał(a):

xcalineczkax napisał(a):

jelito_cienkie napisał(a):

Lila99 napisał(a):

To może zacznij rozmawiac z chłopakami a nie sie ukrywasz? Juz nie mówie zeby znaleść potencjialnego kandydata na meza ale po prostu poszukac jakiegos dobrego kolegę ;D
Faceci za mną nie przepadają 
Na jakiej podstawie tak wnioskujesz?
Na podstawie moich doświadczeń. Nigdy nie miałam dobrego kolegi (jedyny jakiego kiedykolwiek miałam to ten opisany w pierwszym poście), we wszystkich szkołach jakich byłam i teraz na studiach praktycznie nie rozmawiam z facetami, a jak już rozmowa się zdarzy to dotyczy tylko zajęć itp. Wyczuwam niechęć w stosunku do mnie, pewnie dlatego że nie jestem rozchichotana i zakręcona, moje poczucie humoru jest bardzo specyficzne i chyba zwyczajnie wychodzę na nudziarę...
Moim zdaniem to sobie bardzo wiele rzeczy wmawiasz. Nie próbujesz nawiązać z kimkolwiek kontaktu i z tego powodu faceci widzą, że się dystansujesz i sama nie masz ochoty na kontakt. Tak, naprawdę, to widać. Ludzie widzą jeśli się ich boisz i ich unikasz, a skoro budujesz wokół siebie mur, to nikt sam z siebie też nie będzie chciał się przez ten mur przebijać, bo najzwyczajniej będą się bali. Ja też nie jestem "rozchichotana i zakręcona", poczucie humoru również mam bardzo specyficzne. Nie jestem typem flirciary, trzymam ludzi na dystans, nie krzyczę na widok robaków i nie próbuję zrobić z siebie głupszej niż jestem. Ale, tu zaskoczenie, nie mam problemu z kontaktem z facetami. :P Wręcz przeciwnie, większość z nich traktuje mnie jak kumpla, czasem sobie nawet żartują ze mnie, że jestem jak facet i "nadaję na tych samych falach". Uprzedzę wszelkie wątpliwości: nie wyglądam jak chłopczyca, lesbijką nie jestem, nie kryję się pod wielkimi bluzami - nie pokazuję się bez makijażu, lubię kobiece ubrania, etc. To wynika po prostu z mojego zachowania i mojej osobowości. I myślę, że tu problemem jest wyłącznie Twoje nastawienie, którym nieumyślnie odpychasz od siebie facetów. Więcej otwartości i dystansu do siebie!

No widzisz, Ty nadajesz na tych samych falach co faceci i pewnie dlatego nie masz z nimi problemów ;) Ja mam wręcz przeciwnie, ja i faceci jesteśmy jak z różnych galaktyk (nawet nie światów...), poza tym wydaje mi się że uważają mnie za nudną księżniczkę. Sama wstydzę się zagadywać bo jestem nieśmiała, ale też zastanawiam się czemu akurat ja mam 'wyciągać rękę' skoro do innych dziewczyn sami zagadują?

Może ktoś doda coś jeszcze?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.