Temat: Portale randkowe- a wysmiewanie

Dziewczyny, zauwazylam, ze bardzo wiele z Was poznala swoich partnerow przez internet... 
Nie balyscie sie, ze ktos z Waszych znajomych zobaczy, ze macie tam profil i beda sie smiac? Dla mnie to nic strasznego, ale moja kolezanka niedawno zalozyla konto na sympatia.pl i ktos ze znajomych sie o tym dowiedzial i strasznie sie zaczeli smiac z niej.. ze jest w takiej desperacji, ze pewnie nikt jej nie chce i musi konta zakladac...

vitafit1985 napisał(a):

Dokładnie. Pamiętam, że na studiach w Twoim wieku to był obciach i koledzy się śmiali, ale z tego portalu znam kilka małżeństw, które już pod koniec studiów na Sympatii się poznało i już to było normalne. A teraz większość znajomych tam szuka partnera. I to nie z powodu desperacji, tylko braku czasu. Jeśli mam co tydzień latać po knajpach i tęsknie wyglądać potencjalnego chętnego, to wolę założyć konto tam i raz w tygodniu zobaczyć, kto napisał. W pewnym wieku większość ludzi jest sparowana i znalezienie kogoś wolnego nie jest takie łatwe. Ale to nie znaczy, że stoisz z neonem "Jestem zdesperowana" i nie wiem, co tu jest uwłaczającego? W czym jest lepsza koleżanka, która poznała chłopaka na czacie tematycznym - zaściankowe myślenie i tyle jak dla mnie. Inna sprawa, że na takich portalach jest mnóstwo ludzi w traumie po związkach, z problemami poważnymi, poszukiwaczy posagów itp.

mądra wypowiedź
Ja poznałam na sympatii mojego narzeczonego. Jest z tego samego miasta a gdyby nie to to pewnie  byśmy sie nie spotkali. Jestem szczęśliwa i mam szczerze w doopie jakieś śmiechy zazdrosnych ludzików.
Ja sama posiadam konto na takim portalu - polish cupid tree, co prawda nie w celach randkowych, ale w poszukiwaniu ciekawych znajomości. Jest tam wielu obcokrajowców i można nawiązać kontakty z ludźmi spoza granic naszego kraju, a to się okazuje czasami bardzo przydatne.
Chyba już minęły czasy, żeby to był obciach? Nie jest to coś, czym się chwalę, ale... nie zaprzeczyłabym przed moimi znajomymi, że poznałam kogoś na portalu. Dlaczego? Bo dobrze wiedzą, w jakiej sytuacji mogłabym kogoś poznać. Oni WSZYSCY żyją w małżeństwie, więc w jakimkolwiek kontekście przyjacielsko-znajomym mam ZERO szans na poznanie nie tylko wolnego faceta (pary otaczają się parami, organizują wyjścia dla par i zajęcia dla par...) ale nawet po prostu wolnej osoby, z którą można by porobić coś nie-małżeńskiego. Po prostu wyczerpują mi się konteksty realne, w których mogłabym liczyć na poznanie kogoś, o ile nie spadnie z nieba, gdy idę ulicą... albo przez okno, gdy jestem w domu. W pracy - panuje polityka anty-wiązanie się z kolegami, na kursie tańca - są same dziewczyny, ewentualnie pary, na kursach językowych - młodsi ode mnie o 10-12 lat studenci i uczniowie lub panie emerytki. Są jeszcze dyskoteki i bary, ale moje zamężne koleżanki, jeśli już zdarzy im się wyjść, odstraszają wszystkich podchodzących swoim nastawieniem "nie-podrywaj-mnie-mam-męża". Zresztą - nie sądzę, bym mego jedynego poznała w dyskotece...
Byłam w 2 internetowych związkach. To, że się skończyły, nie miało nic wspólnego z faktem, że zaczęły się od rozmowy w internecie.
Poza tym myślę, że mam pozytywne nastawienie, bo nigdy się nie "nadziałam", tzn. nie spotkałam z kimś dziwnym, kto udawał kogoś innego albo był niebezpieczny...
Pasek wagi

pinkpower napisał(a):

Takie są skutki publikowania swoich zdjęć. ;) Tutaj też bym nigdy swojej twarzy nie wstawiła. Niedawno znalazłam tu wpis na forum jednej dziewczyny z mojego liceum (jeszcze jak do niego chodziłam). Napisałam że trochę glupio mi oglądać dziewczynę z sąsiedniej klasy, na vitalii w jakiś wieśniackich babcinych gaciach. Tak się spłoszyła, że usunęła wszystkie zdjęcia i zablokowała pamiętnik dla wszystkich.Bardziej by mi było wstyd takiej wtopy niż na jakimś portalu randkowym.Na uczelni mam kolesia który ma takie konto. Połowa ludzi wie, kilku się wyśmiewa za plecami, ale większości to zwisa i powiewa.

Po Twojej wypowiedzi widzę, że jesteś jeszcze strasznie nie dojrzała. Pewnie jakby miała stringi wrzynające się w dupę to byłaby cool. Powinnaś ją podziwiać za odwagę. Bo sztuką jest się pokazać publicznie mimo mankamentów i nie mam tu na myśli grubej laski w obcisłej bluzce, której balerony wychodzą a ona udaje, że tego nie widzi. A Ty jesteś taka odważna do krytykowania, a sama się nie poddałaś tej krytyce. Tak jest bardzo prosto. Żal mi Ciebie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.