- Dołączył: 2013-09-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 385
28 grudnia 2013, 16:45
Dziewczyny chyba popadam już w jakiś obłęd... Mam 23 lata i od 1,5 roku jestem sama. Moje otoczenie daje mi jednak do zrozumienia, że jeśli się szybko nie znajdę sobie kogoś będę samotną, starą panną. Codziennie mam już ataki paniki i chce mi się ryczeć. Chodziłam na imprezy, ale poznawałam jakoś samych dupków. Większość z nich chciała samego seksu... Miałam konto na portalu randkowym, ale po jednym spotkaniu z panem stamtąd zwątpiłam i usunęłam... Moja siostra ciągle kogoś ma (jak nie ten to inny) i zaczynam chyba jej zazdrościć( choć z tym obecnym zaczęła być na siłę i uczucie przyszło z czasem), jej życzenia na Wigilię także brzmiały "lepiej znajdź sobie faceta....". Teraz nie mam już nawet ochoty na imprezy... Zajęłam się dietą i ćwiczeniami. Nie wiem co powinnam zrobić, zmienić, żeby było inaczej? A tracę już chyba siły, nerwy i przytomność umysłu...
- Dołączył: 2013-09-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 385
31 grudnia 2013, 10:38
Moje postanowienie noworoczne to obniżenie poprzeczki :) Chociaż chyba nie do końca jest tak z tym księciem jak opisałaś... Mój były praktycznie nie miał studiów, z siłownią nie miał nic wspólnego, ale spodobał mi się i tak wyszło :) Teraz strasznie ciężko mi się zakochać.. Podejrzewam, że jeśli chłopak wpadłby mi w oko, miałby to "coś", to odpuściłabym tą siłownię, spryt, słownictwo itp. Co do studiów sorry, ale jakoś nie wyobrażam sobie mojego związku z kimś bez... tym bardziej, że ja wiążę swoją przyszłość z zostaniem z uczelni. Wydaje mi się, że jednak obecność studiów, lub ich brak ma wpływ na daną inteligencję i wiedzę człowieka... (nie mówię tu o podziale zaoczne, dzienne, ale studia jakiekolwiek, ogólnie) :)
- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Meksyk
- Liczba postów: 11059
31 grudnia 2013, 12:44
Ja myślałam w zasadzie podobnie, ale teraz zmieniłam zdanie. Wykształcenie w dzisiejszych czasach niczego nei gwarantuje. Sama bym się źle czułą nie mając wyższego, ale od partnera tego nie wymagam. Mój obecny nie ma studiów, a w wielu dziedzinach (choćby historia, geografia) ma sto razy większą wiedzę ode mnie ;] Nie jest głupi 'życiowo', jeśli tak to można określić i inteligencja też nie odbiega od kolegów, którzy studiują, widać to właśnie w rozmowach.
Aczkolwiek nie wyobrażam soebie bycia z kimś, kto np. nie ukończył gimnazjum
;]