Temat: Czy doświadczyliście platonicznej miłości?

Jeśli tak - to jak to wyglądało i jak sobie z tym radzicie? albo poradziliście?

Głównie chodzi mi o miłość, która była nieodwzajemniona, nie chodzi mi jedynie o ''miłość'' do aktorów itd. tylko o taką miłość do osoby która może nawet nie wiedzieć o waszym istnieniu, albo jest zajęta i z tego powodu nigdy nie może dojść do jakiegokolwiek ''progresu''
pewnie :) najlepszy sposób? nowa osoba, wtedy to zazwyczaj automatycznie mija 
a wyglądało to dla mnie tak,ze swiaodmość,ze ta osoba nie odwzajemnia moich uczuc była na tyle tragiczna,że stwierdzałam,że zostane sama z kotami na starośc  ogolnie cały czas było co on robi,czasem bywaly już jakieś psychopatyczne myslenia i zachowania
Niestety tak.
Platonicznie kocham swojego przyjaciela, chyba nawet z wzajemnością.

A nieodwzajemniona jest straszna, zawsze mam okropne poczucie winy gdy muszę powiedzieć "dzięki, ale ja Ciebie nie i nie widzę szansy na związek".
Pasek wagi
Chyba każdy tak miał :) W moim przypadku była to raczej taka fascynacja pewnym kolegą, który był powiedzmy... z innej bajki. Ale nie było w tym żadnej tęsknoty,braku snu ani cierpienia-takie bardzo niewinne czekanie na to, że a nuż coś zaiskrzy, mobilizujące do tego, by trzymać plecy prosto, ładnie się uśmiechać...Kilka lat się to ciągnęło. Aż w końcu nadarzyły się odpowiednie okoliczności ku temu, by się poznać bliżej, lepiej, czegoś spróbować-i gówno z tego wyszło, bo ta osoba okazała się, delikatnie mówiąc, niedoskonała. 
Pasek wagi
joo ; ///




Ja też. Nigdy natomiast nie ciągnęło mnie do zmiany charakteru relacji - z platonicznej na realną, [na]macalną ;P. Ani pociągu seksualnego w tym nie było, ani ochoty na bycie z tą osobą. Po prostu bliskie to było uczucie wpatrywaniu się w dzieło sztuki w muzeum. 

Aż w końcu nadarzyły się odpowiednie okoliczności ku temu, by się poznać bliżej, lepiej, czegoś spróbować-i gówno z tego wyszło, bo ta osoba okazała się, delikatnie mówiąc, niedoskonała.

W tym sęk. Mając mało danych strasznie idealizujemy i marnujemy nadarzające się okazje, bo jesteśmy zaabsorbowani mieszkanką wyrywkowych danych i naszych wyobrażeń i błędnych wniosków czyli = tą osobą.

Teraz nauczona doświadczeniem od razu przechodzę do akcji- po prostu zapoznaję się na stopie koleżeńskiej. I wszystko wychodzi, czar pryska w ciągu kilku rozmów, bez marnowania miesięcy czy nawet lat na tępe gapienie się :D.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.