Temat: wszyscy faceci to świnie?

Ostatnio w sobotę byłam na imprezie. Dłuższy czas nie chciałam żadnego faceta; jeden porzadnie mnie zranił i ciężko jest mi komukolwiek zaufać. W każdym razie, siadłam w boksie z koleżankami obok paru kolesi i jeden od razu zwrócił moją uwagę; przystojny, nie był z żadną dziewczyną... Nie przyszłam po to, żeby znaleźć sobie faceta ale wymieniliśmy uśmiechy i  zaczęliśmy rozmawiać, a potem poszliśmy razem na parkiet. Czułam się w jego towarzystwie naprawdę dobrze i przez chwilę przemknęło mi  przez myśl - może to właśnie ten, którego tak długo szukałam? Przetańczyłam z nim chyba z 3, czy 4 godziny dyskoteki i nic nie zapowiadało końca. Potem jednak przeprosił mnie i zniknął na chwilę, a ja usiadłam do boksu w którym siedział jeden z jego kumpli. Dowiedziałam się, że ma dziecko w drodze i narzeczoną. Drugi potwierdził, za to trzeci powiedział, że jest wolny i mam się za niego brać (ale to już chyba męskiej solidarności kwestia). W każdym razie, podeszłam do niego i zapytałam się, czy to prawda. Oczywiście wmurowało go w ziemię. "Oni lubią koloryzować" - powiedział tak, ale nie zaprzeczył. Zapytałam sie więc go, co tu robi, jeśli ma narzeczoną i dziecko w drodze - "bawię się"... Ostatnie pytanie "naprawdę myslisz, że całowanie się i tańczenie ze mną ejst ok, jeśli masz narzeczoną?" "to już od TWOJEJ moralnosci zależy"... Nie potrzebowałam już nic więcej, zniknęłam gdzieś w tłumie. Czy naprawdę, wszyscy faceci są tacy? Wielka miłość, a potem jak coś trochę przygaśnie, to idą szukać nowych panienek? Strasznie to we mnie uderzyło, zwłaszcza, że poprzedni facet z którym byłam również zaczął mnie zdradzać, tyle, że dziewczyna nic sobie z tego nie robiła... Miałyście kiedyś podobną historię?
Nie wszyscy. 
Stereotypami nie warto myśleć :) I wyciągać pochopnych wniosków po swoich niewielkich doświadczeniach również ;)

No właśnie, na jakim ja świecie żyję. Myślałam, że w związku się nie zdradza i nie rucha po kątach, głupia ja! Może tez powinnam zacząć, jak wszyscy tak robią :D
no dobra zależy o jakiej świni mówimy... moze jestem zbyt mocno feministycznie nastawiona... 

w kazdym razie wracając do tematu, na własnej skórze tez przeżyłam cos takiego ale miałam z 19 lat... spotykałam sie z chłopakiem ze 2 miesiace i któregos razu zadzwoniłam do niego późnym wieczorem i odebrała jego obecna ciężarna narzeczona 

spotkałam się z nim jeszcze, dałam mu w pysk :D i to by było na tyle ;-)

etnee napisał(a):

No właśnie, na jakim ja świecie żyję. Myślałam, że w związku się nie zdradza i nie rucha po kątach, głupia ja! Może tez powinnam zacząć, jak wszyscy tak robią :D


niee to nieładnie bardzo :D już lepiej rozglądaj się za tym jedynym i żyj spokojnie :D
Pasek wagi

magerkeit napisał(a):

no dobra zależy o jakiej świni mówimy... moze jestem zbyt mocno feministycznie nastawiona... w kazdym razie wracając do tematu, na własnej skórze tez przeżyłam cos takiego ale miałam z 19 lat... spotykałam sie z chłopakiem ze 2 miesiace i któregos razu zadzwoniłam do niego późnym wieczorem i odebrała jego obecna ciężarna narzeczona spotkałam się z nim jeszcze, dałam mu w pysk :D i to by było na tyle ;-)


chociaz zakończyłas sprawę jak nalezy jestem z Ciebie dumna
Pasek wagi
teraz chyba dam sobie spokój z facetami na dłuższy czas... znowu ;) 

montignaczka napisał(a):

a podrywać mnie tez podrywał...w dodatku na oczach własnej żony, malo mnie laska nie zabiła jadem...i tacy się zdarzają...na szczęście tych porządnych też jest trochę na tym świecie :)
ale czemu Ciebie a nie jego
A propo świń...
Byłam kiedyś w klubie i poznałam parę (małżeństwo) - razem piliśmy drinki przy stoliku bo było mało miejsca. Mam słabą głowę, więc po jakimś czasie "odpłynęłam" i zaczął obok mnie tańczyć, mówić komplementy i próbować mnie dotykać w tańcu facet ze stolika (ten żonaty). Odeszłam bo nie lubię czegoś takiego i powiedziałam jego żonie o tym jak jej mąż się zachowuje (niech wie z kim się zadaje). Podziękowała mi. Była wkurzona tylko na niego.

Jeszcze inny (również w klubie) zaczął mnie komplementować, oglądać się za mną, po czym dodał, że jego żona po porodzie jest tłusta a ja mam taką świetną, dziewczęcą figurę. Powiedziałam mu, że powinien być jej wdzięczny, że urodziła mu dziecko i być teraz z nią a nie gadać mi jakieś głupoty bo ja nie mam ochoty słuchać.

Ze "świniami" trzeba ostro!

etnee napisał(a):

Ostatnio w sobotę byłam na imprezie. Dłuższy czas nie chciałam żadnego faceta; jeden porzadnie mnie zranił i ciężko jest mi komukolwiek zaufać. W każdym razie, siadłam w boksie z koleżankami obok paru kolesi i jeden od razu zwrócił moją uwagę; przystojny, nie był z żadną dziewczyną... Nie przyszłam po to, żeby znaleźć sobie faceta ale wymieniliśmy uśmiechy i  zaczęliśmy rozmawiać, a potem poszliśmy razem na parkiet. Czułam się w jego towarzystwie naprawdę dobrze i przez chwilę przemknęło mi  przez myśl - może to właśnie ten, którego tak długo szukałam? Przetańczyłam z nim chyba z 3, czy 4 godziny dyskoteki i nic nie zapowiadało końca. Potem jednak przeprosił mnie i zniknął na chwilę, a ja usiadłam do boksu w którym siedział jeden z jego kumpli. Dowiedziałam się, że ma dziecko w drodze i narzeczoną. Drugi potwierdził, za to trzeci powiedział, że jest wolny i mam się za niego brać (ale to już chyba męskiej solidarności kwestia). W każdym razie, podeszłam do niego i zapytałam się, czy to prawda. Oczywiście wmurowało go w ziemię. "Oni lubią koloryzować" - powiedział tak, ale nie zaprzeczył. Zapytałam sie więc go, co tu robi, jeśli ma narzeczoną i dziecko w drodze - "bawię się"... Ostatnie pytanie "naprawdę myslisz, że całowanie się i tańczenie ze mną ejst ok, jeśli masz narzeczoną?" "to już od TWOJEJ moralnosci zależy"... Nie potrzebowałam już nic więcej, zniknęłam gdzieś w tłumie. Czy naprawdę, wszyscy faceci są tacy? Wielka miłość, a potem jak coś trochę przygaśnie, to idą szukać nowych panienek? Strasznie to we mnie uderzyło, zwłaszcza, że poprzedni facet z którym byłam również zaczął mnie zdradzać, tyle, że dziewczyna nic sobie z tego nie robiła... Miałyście kiedyś podobną historię?



No ba ! Miałam taką sytuację na imprezie ... Z chłopakiem się nie źle bawiłam ( pierwszy raz od rozstania z ex)...Pytałam się czy ma kogoś ...Zaprzeczał.. Dałam mu numer ,żeby popisać ,spotkać się z nudów:) Najlepsze jest na "stare rany" nowa znajomość... Zaczeło się tak,że dziewczyna na gg pisała do mnie ... kim ten właśnie chłopak dla mnie jest. (Była to koleżanka mojej koleżanki -znałam ją z widzenia i na zasadzie "cześć").

Napisał ten chłopak do mnie na drugi dzień. I się pytam kim dla niego jest ta dziewczyna... Powiedział,że ex... A ona mi pisała ,że jest jego AKTUALNĄ dziewczyną. Chłopak powiedział,że ona jest chora psychicznie itp,itd...:)
No i się zaczeło ... Dziewczyna chciała mnie bić ...ale bała się i przyszła z koleżaneczkami :) A ,że pewnie słyszała ,że ja trenowałam to żadna nie chciała do mnie sama podejść... Było to w liceum... Oczywiście sprawa trafiła na "dywanik" do P. Dyrektor.A ,że wszyscy mnie w szkole znali i lubili to ją na koniec wyrzucili :)

elewinkaa napisał(a):

montignaczka napisał(a):

a podrywać mnie tez podrywał...w dodatku na oczach własnej żony, malo mnie laska nie zabiła jadem...i tacy się zdarzają...na szczęście tych porządnych też jest trochę na tym świecie :)
ale czemu Ciebie a nie jego


no właśnie do dzisiaj nie potrafię tego zrozumieć, w każdym razie nie odzywała się już potem do mnie, a byli to "dobrzy" znajomi mojego męża...gwoli ścisłości on też to widział, ale w zamysł męskiej solidarności wytłumaczył jego zachownaie tekstem: za dużo wypił...na szczęście z tym gamoniem już tez nie jestem, odcięłam się od tego świata, bo dla mnie to chore jakieś
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.