- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 maja 2013, 00:05
Edytowany przez O.N.a.A 23 maja 2013, 18:15
22 maja 2013, 00:24
1. Tzn to tak w skrócie już napisałam(nie chciało mi się juz rozpisywac xD) nie powiedziałam mu tak tego tylko, że było fajnie itd itd2. Tak, spotyka się ze mną więc pytałam czy z nią też będzie się spotykał...3. Jestem tego pewna, że nie o seks tu chodzi, na 100% wgl o żadnym seksie nie ma mowy... ja wiem, że tak to wygląda, bo ja też brałam to pod uwagę i jestem ostrożna pod tym względem.
22 maja 2013, 00:25
Ja bym chyba tak nie wytrzymała. Albo jestem z kimś w związku oficjalnie, albo nie. I w sumie niesamowite jak ludzie maja różne podejscie do takich spraw... mam nadzieję, że 'mój' nie mysli, że jesteśmy parą, a ja sądzę, że nie heheh ;]A do czego Ci potrzebne nazywanie tego oficjalnie "związkiem"? Jeśli się spotykacie i jest jak w związku, to jest to związek. ;) W końcu mu przejdzie to "niechcenie się wiązać" i zacznie nazywać Cię swoją dziewczyną.Ja poznałam faceta przez internet i też się spotkaliśmy po pewnym czasie i też było cudownie. Spotykaliśmy sie coraz częściej, przytulaliśmy, całowaliśmy, chodziliśmy za rękę... identyczna historia prawie. Pisaliśmy sobie miłe rzeczy, wyjeżdżaliśmy razem na wakacje itd. To było starsznie dziwne dla mnie, ale wiedziałam, ze on ma dziwne podejście do takich spraw, wcześniej byłam pewna, ze nie będzie chciał ze mną być i cieszyłam się z tego co jest. Nigdy nie użyłam słowa "związek", czy "para" mówiąc o nas. I tak to trwało wiele miesięcy, byliśmy coraz bliżej siebie i coraz częściej się spotykaliśmy, poznaliśmy swoich rodziców itd... Po jakimś czasie, nie nagle, tylko tak jakoś zaczęliśmy nazywać to związkiem. Ale nigdy nie było tak, ze któreś z nas powiedziało "ej, od dzisiaj jesteśmy razem!", albo tym bardziej zapytało "czy chcesz ze mną być". Po prostu to tak bardzo płynnie przeszło z przyjaźni w związek. Teraz jest cudownie, oficjalnie oboje mówimy o nas "para" i planujemy wspólne zamieszkanie.
22 maja 2013, 00:27
Nie potrzebuje oficjalnych zapewnień po dwóch spotkaniach, że to jest związek, ale on ni z tego ni z owego wyleciał, że nie chce się na razie wiązać... no zdziwiło mnie to...Też myślałam, że no samo się to przerodzi w coś więcej (bo tak się zapowiada), a tu nagle takie coś hmm..Ja bym chyba tak nie wytrzymała. Albo jestem z kimś w związku oficjalnie, albo nie. I w sumie niesamowite jak ludzie maja różne podejscie do takich spraw... mam nadzieję, że 'mój' nie mysli, że jesteśmy parą, a ja sądzę, że nie heheh ;]A do czego Ci potrzebne nazywanie tego oficjalnie "związkiem"? Jeśli się spotykacie i jest jak w związku, to jest to związek. ;) W końcu mu przejdzie to "niechcenie się wiązać" i zacznie nazywać Cię swoją dziewczyną.Ja poznałam faceta przez internet i też się spotkaliśmy po pewnym czasie i też było cudownie. Spotykaliśmy sie coraz częściej, przytulaliśmy, całowaliśmy, chodziliśmy za rękę... identyczna historia prawie. Pisaliśmy sobie miłe rzeczy, wyjeżdżaliśmy razem na wakacje itd. To było starsznie dziwne dla mnie, ale wiedziałam, ze on ma dziwne podejście do takich spraw, wcześniej byłam pewna, ze nie będzie chciał ze mną być i cieszyłam się z tego co jest. Nigdy nie użyłam słowa "związek", czy "para" mówiąc o nas. I tak to trwało wiele miesięcy, byliśmy coraz bliżej siebie i coraz częściej się spotykaliśmy, poznaliśmy swoich rodziców itd... Po jakimś czasie, nie nagle, tylko tak jakoś zaczęliśmy nazywać to związkiem. Ale nigdy nie było tak, ze któreś z nas powiedziało "ej, od dzisiaj jesteśmy razem!", albo tym bardziej zapytało "czy chcesz ze mną być". Po prostu to tak bardzo płynnie przeszło z przyjaźni w związek. Teraz jest cudownie, oficjalnie oboje mówimy o nas "para" i planujemy wspólne zamieszkanie.
22 maja 2013, 00:29
Nie po dwóch spotkaniach, ja osobiście tez teraz nei potrzebuję, ale gdyby miało się zrobić 'coś więcej' to bym wolała 'wiedzieć' oficjalnie hehe ;DNie potrzebuje oficjalnych zapewnień po dwóch spotkaniach, że to jest związek, ale on ni z tego ni z owego wyleciał, że nie chce się na razie wiązać... no zdziwiło mnie to...Też myślałam, że no samo się to przerodzi w coś więcej (bo tak się zapowiada), a tu nagle takie coś hmm..Ja bym chyba tak nie wytrzymała. Albo jestem z kimś w związku oficjalnie, albo nie. I w sumie niesamowite jak ludzie maja różne podejscie do takich spraw... mam nadzieję, że 'mój' nie mysli, że jesteśmy parą, a ja sądzę, że nie heheh ;]A do czego Ci potrzebne nazywanie tego oficjalnie "związkiem"? Jeśli się spotykacie i jest jak w związku, to jest to związek. ;) W końcu mu przejdzie to "niechcenie się wiązać" i zacznie nazywać Cię swoją dziewczyną.Ja poznałam faceta przez internet i też się spotkaliśmy po pewnym czasie i też było cudownie. Spotykaliśmy sie coraz częściej, przytulaliśmy, całowaliśmy, chodziliśmy za rękę... identyczna historia prawie. Pisaliśmy sobie miłe rzeczy, wyjeżdżaliśmy razem na wakacje itd. To było starsznie dziwne dla mnie, ale wiedziałam, ze on ma dziwne podejście do takich spraw, wcześniej byłam pewna, ze nie będzie chciał ze mną być i cieszyłam się z tego co jest. Nigdy nie użyłam słowa "związek", czy "para" mówiąc o nas. I tak to trwało wiele miesięcy, byliśmy coraz bliżej siebie i coraz częściej się spotykaliśmy, poznaliśmy swoich rodziców itd... Po jakimś czasie, nie nagle, tylko tak jakoś zaczęliśmy nazywać to związkiem. Ale nigdy nie było tak, ze któreś z nas powiedziało "ej, od dzisiaj jesteśmy razem!", albo tym bardziej zapytało "czy chcesz ze mną być". Po prostu to tak bardzo płynnie przeszło z przyjaźni w związek. Teraz jest cudownie, oficjalnie oboje mówimy o nas "para" i planujemy wspólne zamieszkanie.
22 maja 2013, 00:31
22 maja 2013, 00:31
22 maja 2013, 00:32
22 maja 2013, 00:36
22 maja 2013, 00:38
Właśnie nie wiem już czy może się przestraszył, ale ja nie wychodziłam z żadną inicjatywą tylko on, bo serio nie chciałam nic rozwalić ;) Wydawało mi się, że traktuje mnie poważnie, jeździ 80 km żeby się ze mną spotkać tylko no właśnie nie chce być wyjściem awaryjnym, jeszcze do tego wszystkiego wpieprza się jego była dziewczyna ta która go zostawiła...Chyba najlepszym wyjściem będzie go zapytać wprost czego oczekuje...ale mówiłam już mu od początku, że nie chce być żadnym pocieszeniem po tamtej..
22 maja 2013, 00:44
Edytowany przez O.N.a.A 22 maja 2013, 00:47