Temat: Spodobał mi się..

mój współlokator :) Co o tym myślicie? Warto zaryzykować? Z jednej strony fajnie by było mieć swojego faceta przy sobie i często się widywać, a z drugiej odpada etap randek, odwiedzania się wzajemnie no i wcześniej pewnie dopada tzw proza życia.. Obecnie nie planowałam wiązać się znikim na poważnie, nie szukam męża, nie planuję przyszłości itp. Dlatego też mieszkanie z własnym chłopakiem to dla mnie taka mała masakra :P Na razie do niczego nie doszło, ale widać ewidentnie że nas do siebie ciągnie. Znacie jakieś podobne przypadki? Co byście zrobiły na moim miejscu?
Jesli Ciebie ciagnie do niego a jego do ciebie to co za problem :D ja bym wrzucila na luz i zaryzykowala :) hmm tylko potem jak cos nie wyjdzie to by bylomwam niezrecznie mieszkac razem troche. Hmm mimo wszystko ja bym sie poddala uczuciu a jak cos to bym sie martwila potem :D
ja ze swoim mieszkam rok czasu i juz dawno sie wkradła rutyna, ale nie oznacza to ze jestem nieszczesliwa z nim :)) mozesz sprobowac czemu n ie:**
Pasek wagi
Skoro by mi się podobał, to brałabym. Ja np Ci zazdroszczę, że mieszkacie razem. Ja ze swoim chłopakiem (4 lata razem) nie mieszkamy razem, choć bardzo byśmy chcieli.
hola hola, na randki nikt Wam nie zabrania chodzić :) jeśli czujecie do siebie miętę - kombinujcie :)
Pasek wagi
Raz się żyję. Jeśli nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz czy to ten jeden jedyny.

Truskawka188 napisał(a):

Jesli Ciebie ciagnie do niego a jego do ciebie to co za problem :D ja bym wrzucila na luz i zaryzykowala :) hmm tylko potem jak cos nie wyjdzie to by bylomwam niezrecznie mieszkac razem troche. Hmm mimo wszystko ja bym sie poddala uczuciu a jak cos to bym sie martwila potem :D

No właśnie tak czy siak będziemy mieszkać w tym mieszkaniu tylko przez 4 miesiące  i to jest pewne na 100%. Ale mimo wszystko wydaje mi się że to taka mała lipa zaczynać związek od mieszkania ze sobą. No nie wiem.. po prostu kojarzy mi się to z takimi dojrzałymi, poważnymi związkami. A właśnie tego się boję.. Bo nawet jeśli by nie wyszło to ktoś się może wyprowadzić, ew. możemy się unikać (mieszkanie jest duże, bywa że nie widzę się z moimi współlokatorami po pare dni jesli specjalnie do nich nie pojde) i o to się nie martwię. Sama nie wiem.  

A nad czym Ty się zastanawiasz - jak nie spróbujesz to nie będziesz wiedziała. Młoda jesteś to bierz życie całymi garściami!!!

sndra napisał(a):

hola hola, na randki nikt Wam nie zabrania chodzić :) jeśli czujecie do siebie miętę - kombinujcie :)

Niby nie, ale wydaje mi się że razem mieszkając nie ma tej magii jakoś. Nie umiem tego wyjaśnić :) Może dlatego się boję, bo nigdy z żadnym swoim chłopakiem nie mieszkałam, choc był taki etap że chciałam i miałam zamiar, ale mi przeszlo i się wzięło odwidziało całkowicie w drugą mańkę :P

a ja.. odradzam. bo byłam w podobnej sytuacji.

zarezykowałam i któregoś wieczoru wylądowaliśmy razem, później jeszcze pare razy.
skończyło się moją obsesją, bo bez randek i tych innych bajerów nie wiadomo było na czym stoje. Gość też nie wiedział co zrobic (plus okazał się hm, lekkoduchem. zbyt dobrze sie nie znaliśmy, max miesiac, znikał na całe dnie lub parodniowe imprezy wuyjazdy czy niewiadomoco niewiadomo gdzie)

to okropne wracac do swojego domu i nasłuchiwac czy jest on w swoim pokoju albo wiedziec, ze jest ale woli byc tam niz ze mna. brrr

przemyśl to, może warto poczekać 4mce :P

tak wiem, moja historia jest tylko jedna z gorszych możliwości ale uwierz mi, tez rozważałam plusy takie jak bycie blisko i na miejscu ale jednak to była przeszkoda a nie pomoc...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.