Temat: Czy to jest przyjaźń czy to jest...

No właśnie...czy to jest może już coś więcej? Może po krótce opowiem wszystko od początku. Zmienię imiona :) Rok temu podobałam się takiemu chłopakowi Leonowi. Wiem o tym, bo potem sam mi to powiedział(że mu się podobałam). Niestety odrzuciłam go i zaczęłam być z innym chłopakiem. Jednak Leon zawsze był blisko, nieraz się spotykaliśmy(koleżeńsko) nawet jak byłam w związku z Pawłem. Jednak po trzech miesiącach związek z Pawłem sie rozpadł (wiem, wiem wyjątkowo długo to trwało) a z Leonem pozostaliśmy w przyjacielskich relacjach, nieraz doradzałam mu w kwestii dziewczyn. Po wakacjach straciliśmy jakiś dobry kontakt. W tym czasie Leon miał dziewczynę z którą zerwał w zeszłą niedzielę. W Walentynki Leon wręczył mi lizaka i opowiadał o prblemach z dziewczyną (podobno już od dłuższego czasu coś im się psuje). Wyznał, że jestem dla niego najważniejszą, najbliższą osobą w szkole, i że po wakacjach gdy straciliśmy kontakt chciał się nawet przenieść do innej szkoły (nasza szkołą jest drugą najlepszą szkoło w wawie więc trochę nas cisną). No i umówiliśmy się na spacer, nawet zaprponował  kino ale nie udało nam się wyjść. Nieraz specjalnie wracamy razem ze szkoły. No i w zeszłą niedzielę, od razu po zerwaniu z dziewczyną chciał się ze mną spotkać, mówiąc że chce żebym to ja dowiedziała się o tym pierwsza. W tę sobotę byliśmy razem na imprezie. Razem na nią pojechaliśmy(jeszcze wtedy był dla mnei zwykłym kolegą) dużo razem na niej tańczyliśmy, podczas wolnego jak już w sumie byliśm trzeźwi pocałował mnie tak delikatnie w szyję...chyba zaczęłam do nigo czuć coś więcej. Przytulaliśmy się, ale nie tak nachalnie i wulgarnie tylko tak normalnie, trzeźwo, świadomie. Zaproponował mi wspólny powrót taxówką, gdyby nie on pewnie zostałabym dłużej, ale chciałm z nim wrócić. W taksówce już  kompletnie trzeźwi całą drogę trzymaliśmy się za rękę. I to znaczyło dla mnie chyba najwięcej. Bo co z tego, że przylegaliśmy do siebie całą powierzchnią ciała na parkiecie...trzymanie za rękę było takie metafizyczne, świadczyło chyba o prawdziwej bliskości. Przynajmniej ja wtedy taką bliskość czułam... Po tej podróży napisał do mnei czy wróciłam cała i zdrowa, trochę popisaliśmy, a na koniec wiadomości wysłał mi serduszko, odwdzięczyłam mu sie tym samym. Następnego dnia w szkole nie zdążyliśmy pogadać dłużej, niestety nie wracaliśmy razem bo miałam zajęcia, za to znowu napisał. Powiedział, że "Wystarczającą karą jest dla niego to, że siedzi koło niego jakaś okropna baba w autobusie a nie ja" Potem ZNOWU! napisał wieczorem, że się przeziębił jest chory, i znowu na końcu wiadomości wysłał serduszko, znowu odwdzięczyłam mu się tym samym.  Chyba zaczęłam czuć do niego coś więcej? Jak myślicie czy to uczucie którym darzył mnie rok temu powróciło czy jestem dla niego tylko pocieszeniem? 
 
Wiesz, też się bałam własnego zaangażowania, miałam wątpliwości, czy na pewno będzie okej, nie wiedziałam co myśleć o wielu rzeczach, jak interpretować pewne (z perspektywy czasu bardzo wyraźne) znaki, etc. I im dłużej analizowałam całą sytuację, tym więcej czarnych myśli pojawiało się w mojej głowie. A później pomyślałam sobie, że przecież uszczęśliwia mnie dzień dzisiejszy. I że nikt nie jest w stanie powiedzieć mi jak będzie za miesiąc, dwa, trzy.. Nie warto martwić się na zapas, naprawdę. Ciesz się tym, jak jest teraz. Waszą przyjaźnią, miłymi smsami w ciągu dnia.. :) I uśmiechnij się! :) Życzę Wam powodzenia :)
Bardzo Ci dziękuję fadetoblack, i oczywiście Wam wszystkim za miłe słowa. Oczywiście czekam również na inne przemyślenia jakby ktoś jeszcze chciałby się wypowiedzieć. Zobaczymy jak to będzie...
Zapytaj go wprost czy jeseś pocieszeniem czy to ona była kimś na zasadzie zastępstwa za Ciebie?
Myślę, że zaczyna się coś między wami dziać :)
Pasek wagi
Po co robić z igły widły.
Jeszcze nic się takiego nie wydarzyło, więc nie wiem o co całe halo.

Dajcie sobie szanse, niech to się toczy swoim rytmem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.