Temat: Koniec, a tak było idealnie...???

Ze swojej rozpaczy aż napiszę tutaj... X poznałam na studniówce, na której był z moją przyjaciółką. Od tego czasu minął prawie rok. Miałam z nim kontakt na fb, czasem pisaliśmy ze sobą i mogłam na niego liczyć np. w wakacje nie miałam z kim zawieźć papierów na uczelnię to pojechał ze mną bo mieszkał akurat w tym mieście, ja bym się zgubiła. Później pomagał mi szukać mieszkania. Dalej jedynie się kolegowaliśmy. Jak się wprowadziłam do tego wielkiego miasta to zaproponował spotkanie i poszłam. Nic nie było, ja miałam jeszcze uraz do facetów po starym związku który się skończył już w grudniu ubiegłego roku. Po tym spotkaniu po trzech tygodniach przyjechał do mnie, wcześniej się umówiliśmy. Oglądaliśmy film i się pocałowaliśmy. Ze spotkania na spotkanie tak szło, półtora miesiąca temu zostaliśmy parą. On wywarł na każdym ogromne wrażenie, moja mama go poznała przed studniówką i bardzo za nim była. Z tego co opowiadałam znajomym oni też uważali go za w porządku faceta. Nie chciałam pójść z nim na całość dopóki mu nie zaufam. Szanował moje podejście, jak mówiłam nie to się wycofywał. Co chwila całował mnie po głowie, po czole, takie czułe gesty, przytulał, głaskał, jak spaliśmy i się odsunęłam niechcący od niego to szukał mnie ręką bo całą noc też trzymał mnie w objęciach. Mówił że jestem taka kochana, starał się znajdywać czas na spotkania. Starałam się nie złościć o nic, szczególnie na początku. Byłam pewna, że razem spędzimy sylwestra. Wpadli znajomi w sobote, przyjaciółka z chłopakiem (on dobrze zna X, też uważał go za bardzo ok). Znaleźliśmy wycieczkę do Francji na 5 dni za 300zł od osoby, Napisałam X że mam fajną propozycję. A on, że spędza sylwestra z rodziną. Trochę się o to pokłóciliśmy, bo byłam przekonana, że weźmie mnie pod uwagę. Jak zadzwonił to mówił że czuje się winny, że przeprasza. Miał wszystko przemyśleć i mieliśmy porozmawiać. Następnego dnia miał przyjechać. Do 16 wytrzymałam ale napisałam sms o której będzie. Napisał że go nie będzie. Połączenia odrzucał. Wczoraj się odezwał że możemy się spotkać na mieście. Pojechałam. Od razu powiedział, że ma moją płytę ze studniówki. Więc wiedziałam co jest grane... Powiedział, że sobie przemyślał i że nie nadaje się do związku, że nie jest na związek gotowy. Ja zaczęłam mówić wszystko co mi nie pasuje, łącznie z tym że poprzedniego dnia nie odp mi na sms i nie odbierając telefonu okazał brak szacunku... Odprowadził mnie na tramwaj. Na odchodne powiedziałam, że jak zmądrzeje niech się odezwie... Bo zachował się bardzo niedojrzale mimo wieku (on 24, ja 19)... W sobotę jak byli u mnie znajomi był też na imprezie ze znajomymi. Mój kolega dodał na fb zdjęcie z klubu z nim. Jakaś jego koleżanka pisała kiedy razem na impreze idą a on ,kiedy zechcesz kochanie' bo on do swoich koleżanek na kochanie, słoneczko mówi i to jest normalne dla niego. Też powiedziałam mu, że jak jest się w związku to takich rzeczy nie powinno być... On że ma taki sposób bycia i po tym też widać właśnie że nie jest gotowy do związku. Tak nagle ? A najlepsze wczoraj wieczorem. Weszłam na te zdjęcie jeszcze raz, a tu jego komentarzy pod spodem już nie było. Myślałam, że usunął, a okazało się że mnie zablokował i to dlatego. Jak mógł mnie zablokować? Przecież to jest dziecinne... Moja znajoma wysunęła wniosek, że może z jakąś dziewczyną coś zrobił w sobotę i wolał bym się nie dowiedziała więc wolał zerwać i zablokować... Zaczęło mi zależeć na nim ;( Przykro mi, że się tak stało... Tym bardziej, że był taki opiekuńczy, troskliwy, kochany... Nie wiem co mam robić, czy się odezwie do mnie jeszcze czy nie mam na co liczyć... Okazywał tak, że mu zależy a nagle taka sytuacja... Przykro mi bardzo z tego powodu... Wy możecie postronnie to ocenić... I czy to jest możliwe w ogóle by facet nic nie poczuł przez dwa miesiące? By mu szczerze nie zaczęło zależeć? Dać sobie spokój czy mieć nadzieję aż się odezwie a jak nie to samej napisać za jakieś dwa tygodnie ?
Na lotnisko też mnie odwoził jak leciałam do Anglii... Nawet przy całej rodzinie ze mną przez telefon rozmawiał... Bratu przy mnie mówił, że właśnie jest z taką Sylwią fajną, chciał mi go dać do telefonu... Nawet wyskoczył z tekstem do mnie raz, że mam pozdrowienia od jego mamy... On nie jest typem faceta który omamia dziewczynę tylko dla seksu... Jak chce tylko tego to to mówi, zresztą tu jest dużo takich dziewczyn tylko na raz. Wydaje mi się, że ze mną bardziej chciał stałego związku, tym bardziej że wiedział, że byłam w jednym związku tylko ponad dwa lata... Wiem, że nie na jednym mu zależało...
dupa, a co ma Ci powiedziec? Facetom się nie wierzy, mozna sluchac, ale zawsze miec na to poprawkę
Wiesz co myśle? Koleś sie bawi a naiwne wrazliwe dziewczyny cierpią :/ ..nieciekawa sprawa. Ale wiem jedno z niego niezły lovelas ,a Ty jak widze kogos na serio szukasz, wiem że najgorzej jest sie zaangażowac i nici, ale w tym "związku" byś  wiecznie cierpiała.. On ma pewnie taktykę "rozkochac i porzucic: ot taki łamacz serc...masz dopiero 19 lat nie ma sensu sie szarpac

OgnistyBursztyn napisał(a):

Sylwia933 napisał(a):

No słuchajcie... On właśnie spotykał się z dziewczynami tylko w celach ,,rekreacyjnych'' jak to ujmował, dla seksu. Ale obydwie strony chciały tylko tego i nic więcej. Wiedział, że jak już ja to stały związek. Sam mi powiedział, że gdyby nie dążył do związku nie mieszałby mi w głowie... Była kłótnia właśnie bo się zdenerwowałam, że nie wziął mnie pod uwagę. O wszystkim mi opowiedział, o sobie, starał się być szczery. Tak samo powiedział, że on potrzebuje czasu na zaangażowanie się uczuciowe... I że parę razy został zraniony i nie chciał znowu, dlatego teraz większy dystans ma... 
No tak być może zamierzał sie ustatkowac jednak doszedl do wniosku ze jeszcze jest mlody i chce sie wyszumiec. Poznal cie troche polubil wiec nie chcial ci krzywdy robic i wycowal sie kiedy stwierdzil ze jednak nie jest gotowy na zwiazke i tyle.Nie ma co rozpaczac. Mialam chyba z 10-15  facetow znaim poznalam meza a poznalam go w wieku 23 lat takze sporo przed toba. 

Ale mi powiedział, że jego czas wyszumienia już się skończył... Tzn że już się wyszalał, ale też mówił mi że związek to nie jest coś przez co rezygnuje się z życia towarzyskiego, imprez itd. Jak o zdradę pytałam to mówił, że w związku pewne zasady panują i tego nie akceptuje. Oczywiście zgadzam się z Tobą po części, bardzo Ci dziękuję za pomoc ;* No i kwestia jeszcze tego, że mówił, że teraz też ma mało czasu, praca 5 dni w tyg na trzy zmiany, praca licencjacka do napisania, studia zaoczne itd... No ale dziwne to jego zachowanie...
Przestan to juz rozkminac powiedzial co powiedzial i tyle. Temat zakonczony nic nie zmienisz. Po co tracic czas i energie na rozwazanie co powiedzial co zrobil ? To juz jest nie wazne . Teraz zajmij sie soba 

minusczternascie napisał(a):

Wiesz co myśle? Koleś sie bawi a naiwne wrazliwe dziewczyny cierpią :/ ..nieciekawa sprawa. Ale wiem jedno z niego niezły lovelas ,a Ty jak widze kogos na serio szukasz, wiem że najgorzej jest sie zaangażowac i nici, ale w tym "związku" byś  wiecznie cierpiała.. On ma pewnie taktykę "rozkochac i porzucic: ot taki łamacz serc...masz dopiero 19 lat nie ma sensu sie szarpac

Wszystko co mówicie jednak w sumie może być prawdą... Sam grał na takiego idealnego, ale pare rzeczy zwróciło moją uwagę... Typu pytania co myślę o pettingu albo o seksie oralnym. Ludzie, co to za pytania... Albo mi mówił, że przez to co przeszedł zaczął rozdzielać uczucia od seksu i to nie musi iść ze sobą w parze... Źe seks to tylko seks a jak są uczucia to są dzisiaj i jutro i zawsze, a seks dzisiaj jest a jutro go może nie być... Dziwne to jego podejście, uważał uczucia niby za najważniejsze... Ale co tak naprawdę myślał to nigdy się nie dowiem...
Wprawdzie nie ma co porównywać, bo ja z chłopakiem nie chodziłam, ale też pisaliśmy 2 miesiące, spotykaliśmy się, bardzo dużo rozmawialiśmy, wszystko działo się szybko i intensywnie. Ja się szybko  przywiązałam, on też mi słodził, czułe słówka i te sprawy, tez ciągle a to koleżanki, a to ktoś wazniejszy, dokładnie taka sytuacja jak Twoja tylko, że ja z nim formalnie nie chodziłam i krócej się znaliśmy. Ale myślę, że nic nie zrobił. Faktycznie mu "przeszło"... myślę, że to było na próbę bardziej i stwierdził, że jednak mu nie zależy. Wiem, przykre, ale mówię z autopsji. Lepiej go sobie odpuść, czym szybciej tym lepiej. Ja tak zrobiłam i jeszcze jest mi czasem smutno i w ogóle, ale czuję, że dobrze zrobiłam.

OgnistyBursztyn napisał(a):

Przestan to juz rozkminac powiedzial co powiedzial i tyle. Temat zakonczony nic nie zmienisz. Po co tracic czas i energie na rozwazanie co powiedzial co zrobil ? To juz jest nie wazne . Teraz zajmij sie soba 

Wiesz, ja to tak teraz wszystko analizuję, bo ten koniec dopiero wczoraj nastąpił... Ja się szybko do ludzi przywiązuję, przyzwyczaiłam się już do jego obecności a taki numer wykręcił. Ale dobrze, że nic więcej się między nami nie stało. Postaram się już tak o tym nie myśleć ;) Pewnie mi przejdzie w ciągu dwóch tygodni... Spotykaliśmy się dwa miesiące więc jakoś też bóg wie czego nie poczułam do niego. I dobrze...

Bronisz go, bo ciagle coś czujesz do niego, ale w końcu Ci przejdzie i wspólnie z nami powiesz, że to  d u p e k! :) Naprawdę, zajmij się sobą, to tylko słowa, którymi próbował jakoś Cię omamić. To może być dla Ciebie trudne do pojęcia (dla mnie też jest, ale wiem, że takie coś naprawdę istnieje!) ale faceci potrafią bez wyrzutów sumienia bawić się uczuciami młodych dziewcząt, dodam: wrażliwych młodych dziewcząt, które potem cierpią. Bądź mądra i pomyśl o sobie i swoim dobru. :)

Sylwia933 napisał(a):

minusczternascie napisał(a):

Wiesz co myśle? Koleś sie bawi a naiwne wrazliwe dziewczyny cierpią :/ ..nieciekawa sprawa. Ale wiem jedno z niego niezły lovelas ,a Ty jak widze kogos na serio szukasz, wiem że najgorzej jest sie zaangażowac i nici, ale w tym "związku" byś  wiecznie cierpiała.. On ma pewnie taktykę "rozkochac i porzucic: ot taki łamacz serc...masz dopiero 19 lat nie ma sensu sie szarpac
Wszystko co mówicie jednak w sumie może być prawdą... Sam grał na takiego idealnego, ale pare rzeczy zwróciło moją uwagę... Typu pytania co myślę o pettingu albo o seksie oralnym. Ludzie, co to za pytania... Albo mi mówił, że przez to co przeszedł zaczął rozdzielać uczucia od seksu i to nie musi iść ze sobą w parze... Źe seks to tylko seks a jak są uczucia to są dzisiaj i jutro i zawsze, a seks dzisiaj jest a jutro go może nie być... Dziwne to jego podejście, uważał uczucia niby za najważniejsze... Ale co tak naprawdę myślał to nigdy się nie dowiem...

Z tego co mówisz, to bardziej wnioskuję nie, że twierdził, że uczucia są ważniejsze tylko na wszelki wypadek się usprawiedliwiał "seks to tylko seks" , w razie gdyby to zrobił. Po tym jak napisałaś od razu tak wywnioskowałam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.