- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 maja 2010, 17:44
Hej dziewczątka
Zakładam temat, bo mnie naszło na wygadanie się. Otóż mam słabość do tzw. "złych chłopców". Jest to problem dość poważny zważywszy na to, że "źli chłopcy" mają to do siebie, że są źli. A życie z kimś takim to ciągłe nerwy. Bardzo chciałabym się wyleczyć z tej mojej słabości, bo inaczej czarno widzę swoją przyszłość. Tylko jak to zrobić?
Obecnie np. spotykam się z jednym facetem. Jest ciepły, miły, opiekuńczy- taki misiek. Zrobiłby dla mnie wszystko i jeszcze więcej i ma wręcz wypisane na twarzy "nie skrzywdziłbym muchy". W dodatku gada mi się z nim, jakbyśmy się znali od zawsze. Wszystko cudnie, pięknie, gdyby nie fakt, że choć bardzo się staram nie potrafię wykrzesać z siebie ani odrobiny uczucia. Po prostu jak ktoś jest dla mnie zbyt dobry, to mimowolnie zaczynam go lekceważyć, a jakże mam kochać kogoś, kogo lekceważę? I jeszcze przez to czuję się jak wredna suka.
Co zrobić? Związać się z kimś, kto mnie nie pociąga, ale wiem, że będzie dla mnie dobry, nigdy mnie nie zdradzi i w ogóle miód, cud, malina i święty spokój. Czy może wybrać sobie kolejnego dupka, dzięki któremu przeżyję najwspanialsze, ale zarazem również najgorsze chwile mojego życia?
14 czerwca 2010, 18:23
14 czerwca 2010, 22:06
14 czerwca 2010, 22:08
O nie nie... aż tak nierozsądna nie jestem
Ja wiem co jest dobre i słuszne, a co nie. I wiem czego mi trzeba, żeby było dobrze. A nieustanne nerwy i taniec na krawędzi emocji z pewnością do tych rzeczy nie należą. Więc postanowiłam nauczyć się kochać dobrego chłopca, co też właśnie usiłuję uczynić. Ostatnio gadałam z koleżanką, która niedługo bierze ślub. Powiedziała, że na początku wcale nie było żadnych fajerwerków. Ba! Nie było ich nawet i później. To było na zasadzie "dobra, niech już będzie skoro tak się za mną ugania", a potem przyszła miłość zupełnie niepodobna do tych, które wcześniej znała. Ciekawe, czy to możliwe przy moim dziwacznym usposobieniu...