2 sierpnia 2012, 22:10
hej, niedawny temat zainspirował mnie, aby zapytać Was jakie macie zdanie o konieczności (lub jej braku) dbania o swój wygląd będąc w związku? dajmy na przykład: kiedy się poznajecie - oboje jesteście szczupli. czyli każde z Was zakochało się w szczupłej osobie. ale z drugiej strony, rozpoczynając związek nikt nie zobowiązuje się do tego, aby do śmierci utrzymywać wagę z małymi wahaniami itd.
sama nie mam na ten temat zdania, dlatego chciałabym usłyszeć argumenty obu stron.
jedyne co wiem, to że nie chcę się 'zapuścić' jak znajdę chłopaka, zawsze chce o siebie dbać dla siebie i mam nadzieję że czas i finanse mi na to pozwolą. tak samo nie kręcą mnie tzw 'miśki' czyli grubsi faceci, ale jak mój mąż zacznie tyć to przecież z domu go nie wyrzuce. trudna sprawa!
- Dołączył: 2011-04-18
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 3612
2 sierpnia 2012, 22:30
mi pozanie chlopaka dalo porzadnego kopa do wziecia sie za siebie-w ciagu ponad 4 lat bycia ze soba,zeszlam z ponad 80 do 49 kilo,zaczelam ubierac sie kobieco,nosic sukienki,zaczelo mi zalezec na wygladzie,kazdego dnia.Wiem,ze moj facet zasluguje na zadbana dziewczynę i zamierzam isc dalej w kierunku zmian na dobre :)
W ogole u nas bylo odwrotnie-ja bylam gruba,ona szczuplak,ale taki atletyczny.On w ciagu kilku lat przybral,ja schudlam,pomimo tego,ze z Nim mieszkam i codziennie mam pod nosem czekolade/czipsy/colę/pizzę.Coz,trzeba wyznaczyc sobie priorytety.Czasem gdy patrze na kolezanki po slubie...to az mi ich zal....bo nie tylko są 10 kilo grubsze ale czesto.....wygladaja smutniej,przestaja sie stroic,wlasnie jakby kompletnie im nie zalezalo ;/ Ja nie zamierzam do tego dopuscic :)
- Dołączył: 2012-01-13
- Miasto:
- Liczba postów: 886
2 sierpnia 2012, 22:34
Hm.. Akurat jak się poznałam z moim ukochanym,to taka szczupła nie byłam. Uważam,że to wspaniale iż pokochał mnie taką jaką byłam-czyli zaden wieszak,chociaz dookola pelno takich->dlugonogie,chudziny i wgl.. A teraz-fakt,dbam o siebie może ciut bardziej,ale nie robie tego ze wzgl na związek,robie to by czuć się ze sobą lepiej:)
2 sierpnia 2012, 22:40
Ojj ja też byłam taką idealistką... "Mój chłopak nigdy nie zobaczy mnie bez makijażu i w ogóle jakiejś nieogarniętej"
pffff....
Po ciężkim tygodniu wybierałam pół godziny snu więcej niż malowanie się przed jego przyjściem.
Grunt to być schludną: ładnie pachniesz, czyste włosy, czyste i niepogniecione ubrania itp.
Wciąż staram się wyglądać świetnie kiedy jesteśmy razem (makijaż, ubrania itp.) ale przestało to już być aż takim priorytetem.
2 sierpnia 2012, 22:43
A jeśli chodzi o prace nad sylwetką - był ze mną kiedy ważyłam 10kg więcej i 6kg mniej, skoro nie uciekł i prawi komplementy na temat mojej figury to najwyraźniej mnie akceptuje.
Odchudzanie, ćwiczenia itp. robię to w 95% dla siebie, pozostałe 5% to ubrania, łechtanie mojej próżności i udoskonalanie samodyscypliny.
2 sierpnia 2012, 22:47
Mój mnie bardzo motywuje nie tylko do dbania o moją figurę, ale także do dbania o ubiór, włosy itp. itd. oczywiście robię to również dla siebie (związek nie jest podstawowym argumentem dla mnie by 'nie rozpasać się za bardzo') poczucie atrakcyjności daje mi pewność siebie :) co nie zmienia faktu, że wyjątkowo cieszy mnie kiedy Mój mężczyzna mnie komplementuje i jednym słowem docenia wysiłki, a że komplementy chcę słyszeć jak najczęściej, a takie dbania o siebie sprawia również że nie musimy aż tak obawiać się konkurencji to warto to robić :)
w ogóle coś mi się nie zdaje że: praca i te 'inne sprawy' to słaba wymówka do podjadania sobie w nieograniczonych ilościach i olania całkowicie ruchu (co jednak większość borykających się z nadwagą na jakimś etapie czyni ):P
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 2 sierpnia 2012, 22:48
6 sierpnia 2012, 15:26
Ja zaczynając swój związek z moim obeznym facetem byłam 63kg osóbka , z czasem dobiło do 72 ;O i wcale nie zauwazyłam żeby mój czuł do mnie niechęc itp. Fakt miałam mega kompleksy ,ale nie doswiadczyłam żadnej przykrosci z jego strony przez to,mimo wagi dbałam o siebie wiadomo schludny wygląd,pachnące ciało,makijaż .
Teraz gdy schudłam czuję się duzo lepiej , ale z biegiem czasu juz i te paznokcie nie są tak starannie pomalowane jak na poczatku związku i fryzura nie zawsze idealna. Mimo wszytsko ciągle daje mi dowody miłosci , ja jemu również -nawet teraz gdy mu brzuch urosł ,mówię zeby się pilnował ale wciąż kreci mnie jak na początku :P
Edytowany przez minusczternascie 6 sierpnia 2012, 15:27
- Dołączył: 2011-03-14
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 3828
6 sierpnia 2012, 15:33
Hm, ja chyba mam jakieś dziwne spojrzenie na to. Tzn. młoda jeszcze jestem, więc wypowiem się nie do końca na temat, bo nie o ślubie i mieszkaniu razem, ale zawsze jak ktoś mi się podoba i kogoś mam, to wtedy staram się lepiej wyglądać, bardziej mi zależy, żeby ta druga osoba miała ze mną jak najlepiej. :P A jak nikogo nie mam, to tak mi się automatycznie wszystko jedno robi i przestaję o siebie dbać. Głupiam.
10 sierpnia 2012, 00:31
mój facet na początku znajomości był szczupły i miał świetną sylwetkę. a raczej tak mi się wydawało że jest pod ubraniem. tuż zanim zostaliśmy parą utył kilka kg, nie dawał rady wcisnąć się w spodnie w których mdlałam na widok jego tyłka i zrobiła mu się paskuna oponka na brzuchu. bleh, ale co zrobić? byłam z nim i patrzyłam jak tyje, czułam lekkie obrzydzenie, moja fascynacja jego umysłem malała. jestem mocno szczupła i jednocześnie mam bardzo kobiecą figurę, on ciągle podniecał się tym faktem. czasem śmiałam się, że się roztyję i on poważnie mi powiedział, że z grubasem nie będzie. super, mi nie wolno utyć, a jemu nie można nawet zwrócić uwagi na to, że on tyje, bo zaraz się obrażał. bez jaj, ja też muszę pilnować żeby moja waga była stabilna, to nie jest tak że wpierniczam ile wlezie, a ważę mniej niż 50. jak ja mam być szczupła to on niech też o siebie dba, nie jestem manekinem na wystawie. teraz znów schudł, ponoć waży mniej o 6kg niż na początku naszej znajomości. fakt, brzuch ma mniejszy, co mnie strasznie kręci. ja też święta nie jestem, bo gdy jesteśmy sami to się nie maluję i chodzę taka rozczochrana, w topie i kusych szortach
- Dołączył: 2012-09-28
- Miasto: Kędzierzyn-Koźle
- Liczba postów: 304
16 października 2012, 16:05
Uważam, że dbanie o siebie nie zależy od tego, czy jesteśmy w związku czy nie. Ja dbam o siebie i robię to dla SIEBIE. Nie dla mojego faceta. A że jemu się to podoba, to cieszy, ale nie jest najważniejszym celem. Jestem jeszcze młoda (23 lata) i jeszcze się wszystko może zmienić...
16 października 2012, 16:10
Ja chyba nie bardzo zmieniłam cokolwiek w dbaniu o siebie. Może nawet dbam o siebie bardziej ;)
Mieszkamy razem od 3,5 roku i staram się każdego dnia wyglądać dobrze. Ale w sumie robię to dla siebie ;)