Temat: Oszczędzanie - tak czy nie

Witajcie,

od jakiegoś czasu odkładaliśmy z mężem pieniądze na róźne cele. Najpierw na mieszkanie, potem na samochód itd. Teraz nie mamy przed sobą jakiegoś dużego wydatku, a mąż uważa, ze powinniśmy dalej oszczędzać. Uważa, że powinno się odkładać "na czarną godzinę" jakieś pieniądze z każdej wypłaty bez wyjątku. I bez względu na to ile się zarabia. I także bez względu na to ile się już odłożyło. Dla jednych to będzie 70 zł dla innych 700zł dla innych 7000 zł itd. Ja nie do końca się z nim zgadzam. Oczywiście nie chodzi mi o to,ze pójde teraz do sklepu i nakupię ciuchów, butów i torebek, ale mamy całe życie ciągle sobie odmawiać? Co o tym myślicie? Czy też odkładacie jakieś pieniądze? Czy z kazdej wypłaty bez wyjątku? Czy są to duże kwoty?

 

Jeśli macie już coś odłożone to można trochę spasować i zacząć wydawać ;) Będziecie korzystać z życia na emeryturze? Nie warto sobie wszystkiego odmawiać i odkładać każdy grosz poza podstawowe wydatki, ale warto mieć coś odłożone w razie czego ;)
Dobre podejście, ale zależy o jakim odkładaniu mowa. Czy chodzi o kilka stówek z wypłaty do skarpety co miesiąc, czy jakieś małe kwoty. Raczej sens to ma wtedy kiedy nie trzeba sobie zbyt wiele odmawiać i tyle. 

My też zawsze odkładamy, ale po prostu bez żałowania sobie, czyli to co zostanie z danego miesiąca. Oczywiście nie szalejemy jakoś z wydawaniem pieniędzy ale też sobie nie omawiamy za wiele.

A prawda jest taka że raz się żyje więc nie można cały czas oszczędzać.

Musicie znaleźć jakiś kompromis, np. odkładać co drugi miesiąc, a co drugi pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa

Ja mimo 20lat gdybym tylko miała normalną pracę na pewno bym oszczędzała z myślą o emeryturze. Niestety jestem studentką i zarabiam góra 300zł na mc
Jak mi coś potrzeba lub mam chęć - kupujemy. Po to się zarabia
Ale faktycznie co miesiąc odkładamy pieniążki - dlaczego? W zeszłym roku mieliśmy do spłaty koniec kredytu, rata niecały 1000. Nie bolał mnie "brak" tej kasy do wydawania w codziennych sprawach, więc można ją odkładać. Jaki w tym sens? Ano taki, że pojedyńczy 1000 łatwo rozparcelować tak, że nawet się człowiek nie zorientuje na co i kiedy to rozwalił. A kupić sobie raz na pół roku konkret lub dołożyć na remont... pierwsza klasa.
Dlatego też, ponieważ pieniądze mam, to odkładam... bo nie muszę ich wydawać...gdyby mi brakowało kosztem tego, że na koncie rośnie - wtedy to byłby bezsens


ToAcceptMyself usuń capslock z tytułu wątku ( regulamin)


Ja bym oszczędzała ale nie z jakąś przesadą,jakieś drobne sumy nawet te 70 zł miesięcznie ;)
Ja bardzo chciałabym zaoszczędzić, ale zarabiając 1200 zł wystarcza mi na opłaty, a z pensji narzeczonego żyjemy (zakupy do domu, kosmetyki, ubrania) także niestety nie oszczędzamy bo nie bardzo mamy z czego. Czasami uda się coś odłożyć,ale są to tak znikome sumy, że szkoda gadać, także jak możesz to oszczędzaj bo nigdy nie wiesz co Cię w przyszłości czeka.
hmm.. ja mam 22 lata, pracuję od niedawna, zarabiam całkiem nieźle jak na wykonywaną pracę i staram się odłożyć miesięcznie ok 1000-1200 zł. resztę mam na życie, mam ten komfort, że za mieszkanie płaci mi mama, a szkoła dojdzie dopiero od października..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.