Temat: Kierować się sercem, czy rozumem? Jak to wkońcu jest?

Witajcie! Ostatnio poznałam wspaniałego chłopaka. Ja mam 24 lata, on 22. Ja skończyłam w lutym studia, on nadal się uczy. Mieszka we Wrocławiu, ale pochodzi z miejscowości odległej ode mnie o jakieś 60 km. Spotykaliśmy się około miesiąca. Wszystko było idealnie. Od samego początku znajomości czułam, że to jest "to" Motylki w brzuchu, nawet zaczęłam wierzyć w przeznaczenie. A poznaliśmy się w nieoczekiwanej sytuacji i tak niespodzianie, że to była strzała Amora- tak myślałam. Były romantyczne słowa, gesty, w końcu  poczułam się naprawdę szczęśliwa. Aż do wczoraj. Nie odzywał się, nie dzwonił, nie pisał. Wieczorem to ja pierwsza napisałam sms-a. Zapytał, czy wierzę w to, że poradzimy sobie z taką sytuacją, w jakiej jesteśmy? (chodziło o odległość nas dzielącą). Odpowiedziałam, że uczucie przezwycięży wszystko, jeśli jest prawdziwe. On na to, że ma mniej wiary ode mnie, że chciał tylko spróbować tej znajomości, że nie jest gotowy na kolejny związek, bo jeśli zostałby przy mnie to byłoby nie fair wobec mnie- nie potrafiłby dac mi tyle co ja jemu- tak stwierdził. Na koniec napisał, ze napewno znajdę kogoś dla siebie i żebym się nie zmieniała. I teraz pytanie do Was fforumowiczki. Jak poradzic sobie z taką sytuacją??? Przepłakałam całą noc, jest mi z tym strasznie źle- chyba naprawdę do niego coś czuję. A skoro było tak idealnie to dlaczego on tak się zachował???
...? 60km? mnie od mojego chłopaka dzieli prawie 1000 a i tak jesteśmy razem... ludzie którzy uważają to za ogromną odległość która ich niezmiernie od siebie rodziela i nie pozwala być razem są dla mnie po prostu żałośni i mam ochotę im coś zrobić ..serio
...? 60km? mnie od mojego chłopaka dzieli prawie 1000 a i tak jesteśmy razem... ludzie którzy uważają to za ogromną odległość która ich niezmiernie od siebie rodziela i nie pozwala być razem są dla mnie po prostu żałośni i mam ochotę im coś zrobić ..serio

On pochodzi z miejscowości położonej ode mnie o 60 km, ale studiuje we Wrocławiu i po świętach tam wraca. A ja jestem z podkarpackiego.
Nie tłumacz go. Żadne odległości nie są do wytłumaczenia. Widzisz na przykładzie agateq- jak się chce, to i tysiące km nie będą przeszkodą.
Olej,wypłacz się i zajmij się sobą, zorganizuj sobie jakoś czas, by za dużo nie myśleć, a za jakiś czas sama stwierdzisz, że nie było o czym gadać.
Pasek wagi
ale koleś...masakra...
Po prostu jest niezdecydowaną łajzą-przepraszam za dosadnosc slow ale tak to widzę. Poza ty tekst o nie zalsugiwaniu na kogoś i takie inne farmazony są straszne zalosne, on sie po prostu przestraszyl czegos, wycofal, licho go wie Daj sobie z nim spokoj bo po takim poczatku chyba juz nie bedzie tak jakbys chciala bo juz zawsze bedzies zyla w niepewnosci czy jemu sie nagle nie odwidzi. Nie mowie, zebys go calkiem skreslala, bo moze on sie ocknie, ogarnie i cos zrozumie ale to on pownien wowczas o Ciebie zawalczyc na nowo, nie odzywaj się poki co. wiem ze to trudne, serce nie sluga ale takie niestety jest zycie i ludzie.
Pasek wagi
Wiem, że nie warto go tłumaczyć. Mam mocny charakter i jeszcze nigdy nie czułam się tak źle jak w tym przypadku. Ale jestem bogatsza o kolejne doświadczenie. Macie rację- teraz powinnam skupić się na sobie i nauczyć się z tym żyć.
mnie i mojego faceta dzieliło przez 1,5 roku 400 km i spotykaliśmy się co średnio co tydzień albo dwa, więc da się, odległosć 60 km to żadna odległość
Sama jestem żywym przykładem, że odległość to nie taki problem. Jak się chce to można sobie z tym poradzić. Ja pochodzę ze śląska, chłopak z pomorskiego. Obecnie mieszkamy razem w pomorskim. Moi znajomi...koleżanka z okolic Rzeszowa, kolega z okolic Wrocławia. Też obecnie mieszkają razem. Obie rzuciłyśmy wszystko i dość szybko zamieszkałyśmy ze sowimi chłopakami i nie żałujemy tego.

Brazowooka1988 napisał(a):

...? 60km? mnie od mojego chłopaka dzieli prawie 1000 a i tak jesteśmy razem... ludzie którzy uważają to za ogromną odległość która ich niezmiernie od siebie rodziela i nie pozwala być razem są dla mnie po prostu żałośni i mam ochotę im coś zrobić ..serioOn pochodzi z miejscowości położonej ode mnie o 60 km, ale studiuje we Wrocławiu i po świętach tam wraca. A ja jestem z podkarpackiego.


z mojej perspektywy to b.mało, marzenie......;/

jak ktoś kocha to potrafi nawet 5000km przezwyciężyć;p
tatti- ja wiem, że odległość nie jest problemem. Dla kochanej osoby byłabym w stanie poświecić wszystko. Widocznie jest jakiś inny powód a ta odległość może być tylko przykrywką...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.