- Dołączył: 2011-04-25
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 82
4 kwietnia 2012, 13:17
Witajcie! Ostatnio poznałam wspaniałego chłopaka. Ja mam 24 lata, on 22. Ja skończyłam w lutym studia, on nadal się uczy. Mieszka we Wrocławiu, ale pochodzi z miejscowości odległej ode mnie o jakieś 60 km. Spotykaliśmy się około miesiąca. Wszystko było idealnie. Od samego początku znajomości czułam, że to jest "to" Motylki w brzuchu, nawet zaczęłam wierzyć w przeznaczenie. A poznaliśmy się w nieoczekiwanej sytuacji i tak niespodzianie, że to była strzała Amora- tak myślałam. Były romantyczne słowa, gesty, w końcu poczułam się naprawdę szczęśliwa. Aż do wczoraj. Nie odzywał się, nie dzwonił, nie pisał. Wieczorem to ja pierwsza napisałam sms-a. Zapytał, czy wierzę w to, że poradzimy sobie z taką sytuacją, w jakiej jesteśmy? (chodziło o odległość nas dzielącą). Odpowiedziałam, że uczucie przezwycięży wszystko, jeśli jest prawdziwe. On na to, że ma mniej wiary ode mnie, że chciał tylko spróbować tej znajomości, że nie jest gotowy na kolejny związek, bo jeśli zostałby przy mnie to byłoby nie fair wobec mnie- nie potrafiłby dac mi tyle co ja jemu- tak stwierdził. Na koniec napisał, ze napewno znajdę kogoś dla siebie i żebym się nie zmieniała. I teraz pytanie do Was fforumowiczki. Jak poradzic sobie z taką sytuacją??? Przepłakałam całą noc, jest mi z tym strasznie źle- chyba naprawdę do niego coś czuję. A skoro było tak idealnie to dlaczego on tak się zachował???
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
4 kwietnia 2012, 13:21
zacisnąć zęby, puścić "I will survive", zapisać się na jakieś tańce lub dać się pochłonąć jakiemuś nowemu rozwijającemu hobby i zapomnieć. :*
uszy do góry.
- Dołączył: 2011-07-23
- Miasto: Niemcy
- Liczba postów: 3074
4 kwietnia 2012, 13:23
Bla bla bla. Jeden z chamskich tekstów na koniec w stylu "jesteś cudowna, a ja na Ciebie nie zasługuję", czyli jak olać dziewczynę pozostając w jej oczach w miarę spoko gościem. Popłacz sobie, ulżyj, a potem szybko zapomnij.
4 kwietnia 2012, 13:24
Spróbuj najpierw się z nim zobaczyć i dłuuugo, szczerze pogadać....
4 kwietnia 2012, 13:24
gdyby mu zależało to nie zostawiłby tego ot tak. bo niby co możesz w tej sytuacji zrobić
4 kwietnia 2012, 13:25
dla chcącego nic trudnego - między mną a obecnym mężem był dystans niemal 600km i dało radę!
Dziwne zachowanie, ale może Pana spłoszyło takie szybkie rozwijanie się sytuacji między Wami? A obawy są zawsze... Nie wiem, co Ci doradzić, może ochłoń, daj sobie tydzień, nabierz dystansu... oceń. Ale przede wszytkim ochłoń. Nie naciskaj go teraz bo to pogorszy tylko sprawę.
A może sam się ocknie? A jak nie, będziesz miała kolejny znak, by jednak odpuścić...
Współczuję Ci bardzo, ale w tej chwili potrzebujesz ochłody...
- Dołączył: 2011-04-25
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 82
4 kwietnia 2012, 13:27
Czy ja w ogóle kiedyś spotkam kogoś, kto mnie zaakceptuje taką jaką jestem? Naprawdę się załamałam tą sytuacją:( Mam wrażenie, że spotykam samych takich chamów... A w tej sytuacji jestem bezradna. Na spotkanie z nim nie mam co liczyć.
- Dołączył: 2009-05-27
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 11725
4 kwietnia 2012, 13:28
widocznie nie zalezy mu tak bardzo..
- Dołączył: 2011-04-25
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 82
4 kwietnia 2012, 13:29
Właśnie wydaje mi się, że trochę się spłoszył agataq, bo ja jestem zdecydowaną osobą- nie mówię, że od razu do ołtarza z facetami, ale wiem czego chcę. On też zawsze powtarzał mi, że wie czego potrzebuje. A jednak nie wie.
4 kwietnia 2012, 13:31
Kochana, trafisz na swego... zobaczysz. A teraz daj sobie czas. Wiadomo, że ochorować trzeba... ale sama widzisz... O człowieku świadczą głównie czyny, nie słowa...
Mówić można dużo...