- Dołączył: 2011-07-31
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 16
22 marca 2012, 06:01
Hej. Chciałabym zapytać jak to wg was jest z tymi ambitnymi kobietami?
Widzicie, bo mam mocny problem. Ze sobą. I to przykre, ale coraz częściej przez to płaczę. Z moim ostatnim chłopakiem rozstałam się ponad rok temu - wina leżała po środku, ale użył też on magicznych słów, które mocno zapadły mi w pamięć tzn. "przy tobie czuje się nikim".
Później kilkakrotnie spotykałam się z kilkoma facetami - nigdy to nie było nic poważnego właśnie ze względu na to ile ja robię i co osiągam. Nie bolało mnie to, bo nie byli to też mężczyźni moich snów. Natomiast ostatnio naprawdę bardzo mocno przez to dostałam.. Poznałam fajnego, wartościowego młodego mężczyznę. Stwierdziłam, że nie będę owijać w bawełne - zapytałam go jak to z nim jest i czy faktycznie wszystkich facetów na słowo "ambitna" ogarnia strach. Powiedział, że musi to przemyśleć aż stwierdził, że.. nie może.
Bo jestem zbyt ambitna.
Czy to naprawdę tak duża wada burząca każdą głębszą relację? Nie rozumiem - nawet przez to, że tyle razy dostałam kopa nauczyłam się bardzo skąpo mówić o swoich poczynaniach i sukcesach - ba, nawet się tego wstydzę.. więc jak ktoś nie zna mnie z mojego otoczenia 'na co dzień' to też nie jest w stanie mocno tego odczuć.. a jednak..
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16219
22 marca 2012, 09:49
nie wstydź się tego, kim jesteś. po prost postaw facetom wyżej poprzeczkę i tyle. nie umniejszaj swoich zasług i osiagnięć tylko dlatego, ze jakiś facet nie będzie w stanie dorównać Ci poziomem.
- Dołączył: 2011-07-31
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 16
22 marca 2012, 13:29
Dzięki za odpowiedzi.
Wiecie, dużo myślałam nad tym wywyższaniem - jeżeli chodzi o rozpad mojego związku to wyszłam z założenia, że to faktycznie mogła być moja wina (między innymi dlatego, że ja wówczas zaczynałam dosyć trudny kierunek, gdzie mój facet był już na ostatnim roku w dodatku bardzomało ambitnego kierunku i poniekąd czuł się przytłoczony. Dużo o tym wtedy rozmawialiśmy). Jednak od tamtego czasu minęło kilka dobrych miesięcy, gdzie ja myślałam na każdym kroku o tym co mówię i jak mówię wszystko po to, żeby dobrze dogadywać się z ludźmi.
Teraz naprawdę jestem przekonana, że to nie jest żadne wywyższanie (a wcześniej, przyznaję - mogło tak być). Nie jestem też chorobliwie ambitna, bo nie lubie siedzieć całymi dniami w książkach. Bardziej te ambicje przejawiają się w pasjach, których mam niemały wachlarz, ale.. no właśnie - coraz mniej chętnie o tym mówię. I naprawdę poważnie wstydze się tego.
Echh.. Jak ja wam zazdroszczę takich facetów..