- Dołączył: 2011-07-31
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 16
22 marca 2012, 06:01
Hej. Chciałabym zapytać jak to wg was jest z tymi ambitnymi kobietami?
Widzicie, bo mam mocny problem. Ze sobą. I to przykre, ale coraz częściej przez to płaczę. Z moim ostatnim chłopakiem rozstałam się ponad rok temu - wina leżała po środku, ale użył też on magicznych słów, które mocno zapadły mi w pamięć tzn. "przy tobie czuje się nikim".
Później kilkakrotnie spotykałam się z kilkoma facetami - nigdy to nie było nic poważnego właśnie ze względu na to ile ja robię i co osiągam. Nie bolało mnie to, bo nie byli to też mężczyźni moich snów. Natomiast ostatnio naprawdę bardzo mocno przez to dostałam.. Poznałam fajnego, wartościowego młodego mężczyznę. Stwierdziłam, że nie będę owijać w bawełne - zapytałam go jak to z nim jest i czy faktycznie wszystkich facetów na słowo "ambitna" ogarnia strach. Powiedział, że musi to przemyśleć aż stwierdził, że.. nie może.
Bo jestem zbyt ambitna.
Czy to naprawdę tak duża wada burząca każdą głębszą relację? Nie rozumiem - nawet przez to, że tyle razy dostałam kopa nauczyłam się bardzo skąpo mówić o swoich poczynaniach i sukcesach - ba, nawet się tego wstydzę.. więc jak ktoś nie zna mnie z mojego otoczenia 'na co dzień' to też nie jest w stanie mocno tego odczuć.. a jednak..
22 marca 2012, 06:33
To zależy. Może wywyższasz się jakoś przed tymi facetami tylko tego nie widzisz? Też jestem ambitna, ale nigdy nikt nie powiedział, że "czuje się przy mnie nikim" itd... Po prostu dążę swoimi drogami i nie afiszuję się z tą moją ambicją.
22 marca 2012, 07:14
To jest do pewnego stopnia wina ich męskiego ego i tego, ze sami nie mają silnego poczucia własnej wartości. Wtedy ambicja i sukcesy innych mogą boleć, bo za każdym razem wydają się być wytknięciem własnych niepowodzeń....
22 marca 2012, 07:33
Ja miałam kiedyś chłopaka (w sumie moja największa dotychczasowa miłość), który kiepsko się uczył, nie miał jakoś specjalnie zainteresowań, nie był zbyt wysportowany. Ja się sporo uczę, chcę też schdnąć, więc wtedy akurat bardzo dużo pływałam + tańce, więc kondycje jako tako miałam. Będąc ze mną poprawił swoją średnią w szkole niemalże o jeden stopień, schudł ponad 10 kg, bo zaczął biegać, znalazł pasję, która obecnie pochłania go całkowicie. Także ja trafiłam na takiego, który przy słowie ,,ambitna" nie myśli ,,jestem przy niej nikim, nie zasługuję na nią" tylko raczej ,,cholera jasna, jestem przy niej nikim, muszę się zmienić". I wydaje mi się, że facet z takim sposobem myślenia jest najbardziej wartościowy w tym względzie.
A wracając do pytania - wydaje mi się, że jeżeli spotkałabyś gościa, który jest po studiach i teraz robi doktoraty czy generalnie inne wyższe stopnie - taki nie powie ,,nie mogę".
- Dołączył: 2011-09-08
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 27068
22 marca 2012, 07:40
ambicja to jak najbardziej dobra rzecz , chyba że jest "chora" ... ale Ty nie sprawiasz takiego wrażenia .... dawno,dawno temu , jeeszcze w szkole podstawowej i wyzej, mialam taka kolezanke.... hmmm to za duzo powiedziane ,ale wszyscy ja znali .... i NIKT jej nie lubil, wlasnie za ambicje.... a wlasciwie za chorobliwa ambicje .... nie bylo mowy,zeby nie weszla pierwsza do klasy - przepychala sie , szarpala , jesli dostala ocene niższa niż 5 to kłociła się, płakała, oskarżała innych o własne niepowodzenie... w każdym sporcie musiała być najlepsza i potrafiła być bardzo nie przyjemna jeśli ktoś w czymś lepiej sobie radził .... koszmar .... a zarozumiała jak jasna cholera ...
także jeśli taka nie jesteś, to po prostu spotykasz dziwnych facetów :)
22 marca 2012, 07:55
to nie jest kwestia ambicji raczej wywyższania się i zarozumiałości.. możesz robić to podświadomie.
- Dołączył: 2012-01-05
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1296
22 marca 2012, 08:07
unodostress napisał(a):
to nie jest kwestia ambicji raczej wywyższania się i zarozumiałości.. możesz robić to podświadomie.
dokładnie o tym samym pomyślałam
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
22 marca 2012, 08:13
Nie spotkalam sie z czymś takim, z takim stwierdzeniem i trudno mi to sobie wrecz wyobrazic, rzeciez to zaleta byc ambitnym a nie osiadac na laurach. Moze oni sie czuja przytloczeni i za duzo mowisz o swoich planach, sukcesach, jestes zbyt powazna? Nie wiem, ja sama sie uwazam za osoba ambitna realizuja swoje plany, mam swoje drobne sukcesy ale nikomu to nigdy nie przeszkadzalo a moj obecny chlopak to juz w ogole mnie wspiera:)
- Dołączył: 2006-03-18
- Miasto: Włoszczowa
- Liczba postów: 10057
22 marca 2012, 08:45
a może to kwestia tego że niektórzy panowie nie mają swoich pasji i troszkę ich boli że ich partnerki coś osiągają bo maja te pasje i ambicje. Miałam kiedyś takiego partnera, domatora który ciągle poza pracą nie robił oprócz wspólnego biesiadowania z kumplami. Wkurzało go że lubię sport, że mnie nosi i że nie chce tak jak on ciągle siedzieć przed TV i oglądać wszystko po kolei. Obecny nie robi mi żadnych wymówek, sam jest wielkim fascynatem motoryzacji i uwielbia tworzyć, rozwijać się, a nie wspiera w tym co robię i nie krytykuje.
Myślę że to jest bardziej kwestia charakteru niż tego że jest to mężczyzna
- Dołączył: 2011-07-03
- Miasto: Malmo
- Liczba postów: 3369
22 marca 2012, 08:50
Hm. No dla mnie to działa odwrotnie zupełnie. Jestem ambitna i mojemu obecnemu chłopakowi (ale poprzednim też) to imponuje. Cieszy go, że osiągam sukcesy, uczę się nowych rzeczy itp. I razem te sukcesy świętujemy. Było też przez pewien czas tak, że to ja zarabiałam więcej niż mój chłopak - i nie było problemu.
Mój chłopak też jest ambitny, jego sukcesy świętujemy tak samo.
A samą jakość pt. "on/ona jest ambitny, dużo nad sobą pracuje, ple ple" oboje traktujemy jako bardzo ważną i pożądaną - bo fajnie być z kimś, kto ciągle się rozwija.