Temat: Gdzie spotkać swoją drugą połówkę?

No właśnie? Gdzie Wy spotkaliście swojego byłego/byłą/obecnego/obecną partnera/partnerke? :)
To było w sklepie? W kawiarni? Na imprezie? W internecie? Czy to było mega love story jak z filmu?

Ja swojego pierwszego poznałam w internecie, a jak się później okazało chodziliśmy do tej samej szkoły.
Swojego obecnego poznałam przez koleżankę, a dzieli nas 170 km. 

A jak Wasze miłości?
Ciągle poszukuję. 

czarodziejka75 napisał(a):

Ciągle poszukuję. 

ja  również niestety jeszcze nie znalazłam
ja spotkałam w pabie kiedy raz jeden jedyny poszłam sama na koncert i siedziałam sama przy stoliku:) a wcześniej poznawałam moich panów w internecie, na imprezach, poprzez znajomych..
męża poznałam przez internet na portalu (uwaga) randkowym :-)
Kolega namówił mnie abym się zapisała. Mieszkam w małej miejscowości gdzie nie miałam szans na poznanie wielu ludzi więc internet był taka brama na świat.
Na portalu czatowałam i mailowałam z wieloma facetami. z kilkoma się spotkałam ale męża zaczepiłam niechcący.
Miał takie sztampowe hasło o miłości i tak bardzo mi ono do niego nie pasowało, że napisałam do niego wiadomość, że na takie hasełko to laski mądrej nie wyrwie bo żadna nie uwierzy.
On zamiast się obrazić i wrednie odpisać po prostu napisał "o co Ci chodzi"
No i zaczęło się. Nie miałam wyjścia. Byłam przekonana, że facet się uniesie i wypłynie z niego to czego oczekiwałam a tu takie pytanie. No to mu pisałam o co mi chodzi. On podjął dyskusję. Robiło się coraz ciekawiej bo okazało się, że to nie sztywniak i bezmózgowiec ale inteligentny i wrażliwy facet... no i teraz jesteśmy trzy lata po ślubie. Strasznie się kochamy i mamy córeczkę :-)

bycszczuplaa napisał(a):

czarodziejka75 napisał(a):

Ciągle poszukuję. 
ja  również niestety jeszcze nie znalazłam

 Przegapiłam?  Ślepa jestem czy co? Sama już nie wiem :D

szumol napisał(a):

męża poznałam przez internet na portalu (uwaga) randkowym :-)Kolega namówił mnie abym się zapisała. Mieszkam w małej miejscowości gdzie nie miałam szans na poznanie wielu ludzi więc internet był taka brama na świat.Na portalu czatowałam i mailowałam z wieloma facetami. z kilkoma się spotkałam ale męża zaczepiłam niechcący.Miał takie sztampowe hasło o miłości i tak bardzo mi ono do niego nie pasowało, że napisałam do niego wiadomość, że na takie hasełko to laski mądrej nie wyrwie bo żadna nie uwierzy. On zamiast się obrazić i wrednie odpisać po prostu napisał "o co Ci chodzi"No i zaczęło się. Nie miałam wyjścia. Byłam przekonana, że facet się uniesie i wypłynie z niego to czego oczekiwałam a tu takie pytanie. No to mu pisałam o co mi chodzi. On podjął dyskusję. Robiło się coraz ciekawiej bo okazało się, że to nie sztywniak i bezmózgowiec ale inteligentny i wrażliwy facet... no i teraz jesteśmy trzy lata po ślubie. Strasznie się kochamy i mamy córeczkę :-)

przez internet poznawałam sporo facetów, większość nie warta mojego czasu, ale Ci którzy okazali się warci są moimi najlepszymi przyjaciółmi :)
w pracy
Pasek wagi
Ja przez internet poznałam byłego, z którym teraz mam dobry kontakt ale sporadyczny i paru innych facetów z którymi się nigdy nie spotkałam oprócz jednego, ale niestety nic z tego nie wyszło bo nie było tej chemii. 
a poprzedni mój facet to dopiero było love story... poznałam go w Polsce gdy był tu (wbrew swojej woli) na spotkaniu firmowym. Był to angol. Byłam przewodniczką i tłumaczką dla niego i jego szefa. 3 dni spędziliśmy razem. Potem po jakimś czasie dostałam maila od niego, że chciałby mieć ze mną kontakt. no i zaczęły się maile, potem sms i miesiąc później po raz kolejny odwiedził nasz "dziwny kraj". Potem ja poleciałam do niego a potem juz się żegnałam z rodziną bo jechałam do Anglii na zawsze :-) (no teraz wiem, że nie ale wtedy nie wiedziałam ).
Była to miłośc od pierwszego wejrzenia- aż sama nie wierzyłam że to możliwe ale jednak. On leciał do mnie po tym jak znał mnie raptem 3 dni i już na tej wizycie zapytał czy mam plany na resztę życia...
3 lata byliśmy super szczęśliwą parą. Miał być ślub ale pól roku przed ślubem powiedział, że bardzo mnie kocha ale on nie nadaje się do związków i chce być sam.
No to się spakowałam i wróciłam do domu do mojej wiochy kochanej i rodziny leczyć depresję.
Jak stanęłam na nogi, zrzucilam 10 kg (angielskiego tłuszczu) zaczęłam znowu odżywać i kolega namówił mnie na ten portal co to pisałam wcześniej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.