30 stycznia 2012, 07:01
jak w tytule...
wydaje mi się, że właśnie dlatego nie mogę znaleźć miłości- ciągle szukam kogoś na siłę! w każdym napotkanym chłopaku widzę "przyszłego męża", jak mi się ktoś spodoba (no właśnie, tylko spodoba, wpadnie w oko, ale już wtedy muszę zaczynać działać), to zachowuję się jak nienormalna, psychicznie chora osoba i ciągle się narzucam... wiem, że postępuję źle, ale nie potrafię inaczej, to jest chyba najgorsze.
już nie wiem, co robić, jak tak dalej pójdzie, to wiecznie będę sama, a należy dodać, że mam już prawie 20 lat i żadnego prawdziwego związku w swoim życiu.
30 stycznia 2012, 07:28
Po pierwsze przestań myśleć o sobie jak o kalece społecznej - do 20 roku życia tylko nieliczni mogą powiedzieć że byli już w "prawdziwym związku" a nie w przelotnej znajomości... albo czymś, co z punktu widzenia czasu nie zostanie określone jako pomyłka.
Po drugie - dobrze, że wiesz, że robisz źle... Ale po prostu musisz wyluzować. Nic tak nie szkodzi relacjom jak sztuczność i pchanie się na siłę z buciorami w życie drugiej osoby.
Odpowiem banalnie -problem leży w tym, ze to Ty chcesz walczyć o faceta i nie wierzysz, że oni mogą i będą walczyć o Ciebie... Zbiór dość banalnych ale prawdziwych rad znajdziesz chociażby w lekkiej książce "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i druga część poślubiają zołzy... Przeczytaj, troszkę się przy lekturze pośmiejesz... ale wprowadź to w życie...
I przestań myśleć o sobie jak o psycholu...sama takim myśleniem dodatkowo negatywnie się nakręcasz
30 stycznia 2012, 07:45
Kochana agataq dobrze Ci napisała...ja jestem w Twoim wieku i byłam w kilku "związkach" i uwierz...wolałabym chyba jeszcze trochę poczekać na tego prawdziwego chłopaka, który by mnie tak bardzo nie zranił...i nie zostawił takiego niesmaku.
Teraz co do prawdy spotykam się z kimś ale co z tego będzie...nie wiem...
A miłość przyjdzie sama w najmniej oczekiwanym czasie, zobaczysz :)
30 stycznia 2012, 07:53
Aha i chciałam dodać jeszcze, nie licz że ta miłość będzie, w stylu brazylijskiego filmu - spotkasz się i zakochasz na amen :). Czasami bywa tak, że potrzebna jest dłuuuuuuga droga,żeby stwierdzić, że kogoś kochasz :)
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
30 stycznia 2012, 08:26
proponuję dać ignora na facetów, nie utrzymasz związku, jeśli wszystko będzie zależne od Ciebie, niech faceci trochę o Ciebie powalczą, takich narzucanek nikt nie lubi...
30 stycznia 2012, 08:41
Zwiększ poczucie własnej wartości. Po co Ci chłopak na siłę? Bądź wyjątkowa sama dla siebie!
30 stycznia 2012, 08:45
tez taka jestem. i ja wiem ze facet nie bedzie walczyl w taki sposob jaki powinien. moj mezczyzna w ogole nie chcial sie na randki umawiac ja musialam inicjowac spotkanie. a tak facet napisze raz na tydzien sms i ciesz sie kobieto
bylam logowana na portalach randkowych, wykorzystywalam portale spolecznosciowe i szukalam kandydatow, az wpadnie w oko i zagadywalam.
mojego partnera spotkalam przypadkowo na dyskotece
- Dołączył: 2008-02-11
- Miasto: Paris
- Liczba postów: 169
30 stycznia 2012, 08:45
Życie bywa przewrotne :) ! Przez jakiś czas miałam podobnie jak Ty - może po prostu nie chciałam być sama? Szukałm, wypatrywałam..nie raz się narzucałam. Wariactwo :) Mąż pojawił się chwilę po tym, jak stwierdziłam, że nie chcę z nikim być, wali mnie to, teraz trzeba się bawić, a nie na siłę partnera na całe życie szukać :P Poszłam na dyskotekę i tadam! poznałam chłopaka, z którym bardzo dobrze mi się rozmawiało, dalam mu swój numer - specjalnie, bez ostatniej cyfry, bo nie chciałam się nakręcać,że co to będzie jak nie zadzwoni. ZADZWONIŁ! Zaczęlismy się spotykać, zaręczyliśmy się i rok temu się pobraliśmy. Jesteśmy razem 5 lat. Nie wiem co by było, gdybym sobie nie założyła, że to koniec z szukaniem miłości na siłę?Może tak jak inni, wziął by mnie za dziwaczkę i nawet o numer nie poprosił ?? W powiedzeniu 'nic na siłę', kryć się musi jednak jakaś prawda :) Jednak to Ty sama w sobie musisz zrobić zmianę.20 lat i bez chłopaka? to jeszcze nie jest powód do rozpaczania. Powodzenia! :)
30 stycznia 2012, 08:55
Wiem, co czujesz. Też przez to przechodziłam. Widziałam już siebie jak starą pannę i każdą nową znajomość traktowałam bardzo poważnie. Nic mi nie wychodziło. Rok temu, jakoś w marcu, wzięłam się za siebie i postanowiłam, że muszę się zmienić. Zacząć myśleć o sobie, bo to ja jestem najważniejsza, a nie uniezależniać się od jakiś facetów. Że przecież mogę wyjść sama do kina czy na spacer... I właśnie, nie musiałam długo czekać. Parę tygodni później, gdy pierwszy raz poszłam sama do kina, poznałam Jego. Samo z siebie, w ogóle nie planowane i przypadkowe. Zaczęliśmy się spotykać, jak koledzy. Dobrze się bawiliśmy, niczego sobie nie obiecywałam. I co? Dzisiaj myślimy o ślubie.