- Dołączył: 2005-11-27
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 547
11 października 2011, 10:36
jakiś czas temu pisałam, że umówiłam się przez neta na " randkę". Myślałam, że może sie uda i coś z tego będzie no ale to była katastrofa... pogadalismy z godzinę, ale każde z nas patrzyło na zegarek kiedy by sie wreszcie zwinąć, jeszcze d otego sposó w jaki mnie traktował... szkoda gadać- porażka... Znowu niepowodzenie, a jak rozmawialiśmy przez neta to wydawało się spoko- wiem, ze rozmowa nażywo to coś zupełnie innego bo dochodzi też wygląd, i myślę, że to własnie przechyliło szalę, także już powoli tracę nadzieje na to, że kogoś znajdę. Tak jest cały czas, mam 23 lata, a nigdy z nikim nie byłam... Zawsze sobie mówiłam, że jak w liceum nikogo nie znalzałam to na studiach zmienie środowisko i coś się zmieni, teraz kończe studia i jest jak było. Tyle razy obiecywałam sobie, ze coś w sobie zmienie, zaczne od wyglądu, schudnę, zacznę sie lepiej ubierać itd. Ale zawsze tę walkę przegrywałam, bo waże tyle i ważyłam, 73 kg.
czy ja już zawsze będe sama? przecież czasem widze nawet grubsze dziewczyny niż ja, które idą za ręke z fajnym facetem są uśmiechnięte i pewne siebie...a ja zawsze schowana za luźnym ubraniem itd...
polubiłam aktywoność fizyczną, ale ostatnio miałam niemiłą sytuację, bo usłyszałam jak inne dziewczyny po zajęciach fintess szczepczą między sobą o tym jak ja sie ubieram na ten fitness i jak sie pocę... to jest prawda, bo przychodzę ubrana w zwykły dres, a pocę się, chociaz myślałam, ze to normalnie po 1 h ćwiczeń..zawsze marzyłam, żeby kupić sobie fajne ciuchy sportowe i w tym ćwiczyc, jak jestem na zakupach to sobie oglądam fajne sportowe ciuszki w adidasie, czy nike, no ale rozmiar 36 czy 38 to sporo sporo za mało...
Do tego rodzina... Coraz częściej słysze docinki zaróno odnośnie jedzenia jak i braku faceta. Niby są w żartach, chociaż nie zawsze, np. jesteśmy z rodziną u babci, na nadzielnej kawie i cieście i babcia każdemu wkłada kawałek ciasta na talerz oprócz mnie i mówi, że "mi nie nakłada bo ja to się chyba odchudzam" albo, że mogłabym zrzucić troche tłuszczyku, bo nikomu sie podobać nie będę albo kiedy Ty w końcu kogoś sobie znajdziesz, zawszze na rodzinnych zjazdach padają tego typu pytania, ostatnio nawet ciocia zdziwona tym, ze jestem sama spytała czy moze przypadkiem nie wole dziewczyn. Ostatnio kolezanka powiedziała mi, ze w moim wieku wypadałoby być z kimś wreszcie, zawsze jak na jakimś spotkaniu ze znajomymi ( chociaż ostatnio jest ich mniej, bo wstydze się z domu wychodzić) wyjdzie, że jestem sama, to wszyscy mają taką minę politowania, że jestem taka sama i biedna...
Przez to wszytsko zamykam się w domu, nie chce mi sie wychodzić, a jak siedze w domu to jem i koło sie zamyka, wiem ze mam problem zjedzeniem kompulsywnym i pod wpływem emocji, to poprawia mi humor na jakieś 5 minut...
Ostatnio wygrałam karnet na siłownię, miałam chodzić 2 razy w tygodniu na bieznie, na rower itd, ale jest to siłownia wspólna dla pań i panów, a ponadto trenerem jest przystojmy facet, a ja po 5 minutach biezni jestem cała czerwona i mokro, było mi tak głupio i wstyd. Na siłownię miałam chodzić z koleżanką, której udało się sporo shcudnać, utrzymuje wagę i wygląda swietnie, ale ostatnio sie troche zmieniła też wewnętrznie bo po pierwsze ma chłopaka, a po drugie robi kurs fitnessu, takze zawsze jak ćwiczymy to ona ma orginalne sportowe ciuchym a z tym trenerem flirtuje cały czas itd i generalnie zachowuje się jak ekspert od wszystkiego
Może ja już sama przesadzam i wyolbrzymiam problem, wiem że najlepiej byłoby przestać się użalać i zamiast wpieprzać kolejną czekoladę lepiej byłoby poćwiczyć, no ale to wszytsko nie jest proste...to jest cholernie trudne....
11 października 2011, 10:42
wiesz czego Ci brakuje ?? pewnosci siebie. wiem ze to trudne przy takich przykrych sytuacjach ale coz.. trzeba z tym walczyc. docinaj rowniez albo odpowiedz babci np hm ale to bylo niesmaczne albo nie na mniejscu. tak zeby jej sie zrobilo glupio . musisz chodzic usmiechnieta,. faceci lubia kobiety pewne siebie. nie mow ze jestes gruba czy os tylko. upssstroszke mi sie przybralo ale walcze z tym. obracaj wszystko w zart badz pewna siebie. to moja mala rada.
11 października 2011, 10:48
no to prostu ręce mi opadły jak przeczytałam o tych durnych komentarzach Twojej rodziny ;/
Głowa do gory! Nie poddawaj się tylko głowa do góry i pokaż wszystkim, że osiągniesz cel!
Brakiem faceta się nie przejmuj, bo jak się szuka "na siłę" to wtedy wszystko wychodzi nie tak jak powinno. Nie wywieraj na sobie presji, że musisz kogoś mieć-wszystko w swoim czasie! Trzymam kciuki!
- Dołączył: 2011-05-23
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 5170
11 października 2011, 10:49
Edytowany przez anniaa88 28 lipca 2014, 14:34
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16219
11 października 2011, 10:49
dziwną masz babcię, moja to by mi jeszcze z dziesięć kawałków nałożyła i zapytała, czy aby głodna nie jestem, chociaz do chudzinek nie należę;p
wiesz co zrób? przestań się przejmować innymi. po tym miesiacu ćwiczeń i diety byłabyś co najmniej 5 kg bliżej swojego celu, a takto wciąż jesteś na tej samej pozycji. o ile nie przytyłaś po zajadaniu smutków;) co z tego, że nie masz oryginalnego dresu? tylko pustaki patrzą na metkę;) nie przejmuj się gadaniem innych, weź swoje życie w swoje ręce a na złośliwe pytania nie odpowiadaj. co od faceta: zacznij wychodzić, a nie szukać ich on-line. flirtuj z przystojnym sprzedawcą czy listonoszem, poczuj się pewna siebie i kobieca, a facet to zauważy. a jak będziesz chodziła w workowatych ciuchach i starała się unikać kontaktu 'bo i tak nikt mnie nie będzie chciał, bo jestem gruba' to nigdy nikogo sobie nie znajdziesz.
- Dołączył: 2010-07-29
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 15412
11 października 2011, 10:57
po pierwsze nie zamykaj sie w domu. idz na zakupy z fajna kolezanka tora ci pomoze dobrac fajne ubrania ktore podzyzsza twoja samoocene. to ze ejstes przy kosci to nie znaczy ze masz chodzic nie fajnie ubrana. jest sporo sklepow z ubraniami z wiekszymi rozmiarami.
i wes sie w garsc. schudni dla siebie przede wszystkim. zapisz sie do grupy na vitali i na pewno razem z dziewczynami dasz rade.
11 października 2011, 11:03
.
Edytowany przez Kasiula44 14 lipca 2012, 20:45
- Dołączył: 2011-01-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 574
11 października 2011, 11:40
dobra, nie będę ci pisać całego swojego życiorysu " ku pokrzepieniu serc". Jak będziesz miała chwilkę zapraszam na mój pamiętnik
, wiedz jedno, że nie ma tak, że do końca życia będziesz sama.
http://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/w_id/1821983
Gdzieś na świecie jest Twoja połówka, tylko jeszcze nie spotkaliście się, ale los zazwyczaj pomaga w takich sprawach
!
A randki ze netu..... o matko, ile ja tego przerobiłam. Jednego faceta nie mogłam się pozbyć - dzwonił, nachodził mnie... maskara.
Nie licz, że jak miło się pisze, tak będzie w realu.
Powalił mnie na kolana koleś, który bardzo chciał się ze mną spotykać. Kurde, przystojny był, nie powiem, inteligentny.... no super po prostu. Okazało się jednak, że za pół roku ma się żenić i chciał sobie stworzyć mały trójkącik. Żona, którą nie bardzo darzył uczuciem (ponoć.... sraty taty), ja i on.... Cudnie!
A swojego obecnego partnera, niedługo męża też poznałam w necie, ale jak i gdzie - niech to zostanie moją słodką tajemnicą... w każdym razie nie na czacie czy portalu randkowym!
Więc nie łam się, tylko czekaj - miłość sama zapuka do twoich drzwi, tylko nie zamykaj się przed światem w domu!
Powodzenia!!!!! Edytowany przez Pyniowa 11 października 2011, 11:46
11 października 2011, 12:05
Tak jak dziewczyny napisały, chodzi tutaj o pewność siebie, o nic innego. Nie ma żadnych zasad i reguł, które określają, że w tym a tym wieku to już trzeba z kimś być, poza tym posiadanie partnera nie jest zarezerwowane wyłącznie dla osób o prawidłowej wadze - popatrz ile tu nas jest na Vitalii grubszych i z nadwagą, a mających facetów/mężów. Takie rzeczy to gadają osoby, które lubią innych dręczyć i im dokuczać, bo same mają lepiej (albo tak im się wydaje), i czują wyższość. Chociaż jest to przykre, nie warto takimi osobami się przejmować - to one mają problem, a nie Ty. A ich problem polega na chęci określenia dla wszystkich tych reguł, które dotyczą ich samych.
Przykro mi, że Twoja rodzina jest wobec Ciebie taka niemiła. Myślę, że być może Twoja rodzina nie wie, że robi Ci przykrość i wydaje im się, że to z ich punktu widzenia jest takie dobroduszne dogadywanie w trosce o Ciebie. No to trzeba ich wyprowadzić z błędu. Po prostu kiedyś im szczerze powiedz, że ciągłe dopytywanie i dogadywanie na temat Twojej tuszy oraz spraw miłosnych sprawia Ci przykrość, bo to Twoje prywatne i intymne sprawy i nie masz ochoty, żeby były omawiane w gronie rodzinnym, a już na pewno nie w formie dokuczania "no kiedy wreszcie..... ". Skoro są Twoją rodziną, powinni coś takiego zrozumieć. Nie bójmy się mówić głośno o zachowaniach rodziny, które sprawiają nam przykrość - nie mamy obowiązku tego znosić i tolerować, jeśli to nas rani. Masz prawo się bronić. Nie mówię o atakach czy byciu niegrzecznym, ale zawsze warto zacząć od postawienia sprawy jasno.
Dziewczyny w klubie sportowym niech sobie gadają, co chcą. Kluby nie są tylko dla szczupłych, są dla wszystkich, którzy chcą dbać o formę i sylwetkę, a pocenie się w trakcie sportu to NORMALNA sprawa. W kestii ubrania sportowego - ja osobiście olewam to, czy wpasowuję się w trendy ubraniowe panujące w takich miejscach, bo to nie pokaz mody, ma mi być wygodnie. Nie bierz do siebie takich gadek. Jeżeli kogoś w klubie sportowym zajmuje obserwowanie i obgadywanie innych, zamiast uprawiania sportu i cieszenia się z fajnie spędzonego czasu, to znaczy, że to ta osoba ma problem. Ja gdy jestem w klubie sportowym, to sprawia mi przyjemność że widzę tak dużo osób w różnym wieku i różnych kategoriach wagowych, które dbają o swoją formę, a nie zajmuję się obserwacją, kto jest ubrany ładnie, a kto nie.
A Ty - rób swoje. Co do facetów, myślę, że większość z nas spotkała i wielu fajnych, i wielu..... nie całkiem fajnych;-) Mojego męża poznałam właśnie przez neta. A kiedyś dawno temu, jak jeszcze byłam singlem, to chodziłam na sporo randek przez Internet, i bywało różnie - czasem fajnie, czasem tak sobie. Spotkasz kiedyś kogoś wartościowego i nie ma na to wyznaczonej chwili ani wieku, w jakim trzeba być.
Poza tym zwróć uwagę na to, że bycie singlem również ma wiele zalet, trzeba tylko umieć je dostrzec. I tak jak pisze Pyniowa, nie zamykaj się przed światem w domu. Rób swoje, rozwijaj zainteresowania, spotykaj się z ludźmi, chodź na randki - nie nastawiając się na żaden konkretny efekt i nie dążąc na siłę do znalezienia partnera, a nie obejrzysz się, jak całkiem przypadkiem poznasz kogoś wartościowego:-)
- Dołączył: 2011-01-24
- Miasto: Sopot
- Liczba postów: 2302
11 października 2011, 12:16
Na wstępię chciałam powiedzieć, że współczuję Ci rodziny- wiem co mówię, bo mam taką samą sytuację... Zawsze mi powtarzali, że jestem gruba i nigdy nie schudnę, no to im pokazałam!
Po pierwsze- brak Ci motywacji? No to ją znajdź! Chciałabyś nosić sportowe ciuszki z Adidasa? Motywacja gotowa! Wyznacz sobie jakiś cel, obojętnie jaki i do niego dąż!
Po drugie: nie patrz na innych. Czy się śmieją czy obgadują. Olej to i rób swoje! Pamiętaj o tym dokąd dążysz.. Musisz być silna, jeśli będziesz się potykać o najmniejsze kamyczki to nie dojdziesz do mety..
Po trzecie: jesteś młoda, silna, zdrowa- lepszego momentu na odchudzanie nie będzie!
"...utrzymuje wagę i wygląda swietnie, ale ostatnio sie troche zmieniła też wewnętrznie bo po pierwsze ma chłopaka, a po drugie robi kurs fitnessu, takze zawsze jak ćwiczymy to ona ma orginalne sportowe ciuchym a z tym trenerem flirtuje cały czas itd i generalnie zachowuje się jak ekspert od wszystkiego"- Jesteś sfrustrowana, zamiast zazdrościć jej, czego to ona nie ma, weź z niej przykład, schudnij, zadbaj o siebie! Nie powiem Ci, że po 5, 10, 30 kg Twoja samoocena i pewność siebie wzrośnie o 100%. Bo nie musi tak być, wiele kobiet chudnie i popada w jeszcze większe kompleksy, ale z Tobą może być inaczej.. Może to właśnie te kilka kilo dzieli Cię od bycia szczęśliwą? Może to przez nie, nie możesz czerpać z życia tego co najlepsze?
Na koniec dodam, że każdy może być szczęśliwy, nawet mając tyłek wielkości dwóch kuli od kręgli. Ale Ty chyba do nich nie należysz, bo nie jesteś szczęśliwa.. Dlatego nie szukaj pocieszenia i przyjaciół w jedzeniu i leć na siłownię! Powodzenia!