- Dołączył: 2011-05-02
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 19
5 lipca 2011, 19:24
Pytam, bo moje własne doświadczenia podpowiadają mi, że chyba marne. Owszem - wielu mężczyzn wchodzi ze mną w relacje przyjacielskie, jednak ci, którzy byli zainteresowani mną w inny sposób mogę policzyć na palcach jednej ręki (a liczba tych, z którymi się udało dąży raczej do zera). Co prawda mam dopiero 21 lat i staram się schudnąć, ale już pojawiają się u mnie obawy, że ze względu na swój wygląd zawsze będę sama. Chętnie posłucham opinii panów, jak zapatrują się na związek z kobietą, która ma nadwagę. Proszę nie przesadzać ze słodzeniem, chcę szczerości ;)
- Dołączył: 2007-08-27
- Miasto: Hamak
- Liczba postów: 10054
5 lipca 2011, 23:24
ja mysle, ze chodzi nei tylko o wielkosc tyłka, ale tez o klasę, inteligencje, charyzme, urok. Takie cos ma podobno kasia niezgoda, PODOBNO ma zawsze ze tak powiem kółeczko adoratorów (tak wyczytalam, że Kammel jest wiecznie zazdrosny)i powiem szczerze nie wiem, o co chodzi, ale przede wszystkim teraz, kiedy się rozpasłam, to i z domu sie boje wyjsc i nawet jak sie "wylaszcze" to nie czuje się pewnie, wiec nawet jak by ktoś się za mną oglądał, to bym nei wiedziała, albo bym pomyslała, że mój tyłek już az taką uwagę zwraca swoją objętością :D
5 lipca 2011, 23:36
mojemu chłopakowi podobają się często kobiety, które mają chyba z 50 kg więcej niż ja ;) więc nie ma reguły...
sama mam koleżankę, która waży na moje oko tak między 80-90 kg przy wzroście 160 w kapeluszu, a jest niesamowicie pewna siebie i seksowna. nawet mnie się ona podoba! ;)
niezależnie od wagi można podobać się facetów. mnóstwo jest takich jak mój, którzy twierdzą że kobieta to tylko taka z pełnymi kształtami :) i wcale nie trzeba być grubą kluchą, można być seksowną kobietą w każdym rozmiarze! tylko to musi wychodzić od środka:))
6 lipca 2011, 00:14
Kurcze tak sie zastanawiam i nie wiem, w moim otoczeniu raczej jest tak, że czym szczuplejsza tym lepsza, za moją koleżanką co waży 42kg wszystcy się obracają, ja waże 65 i mało kto się obejrzy, niby czym szczuplejsza to ma lepiej, ale to też chyba zależy od naszej samooceny czy jesteśmy pewne siebie itd.... generlanie mówi się, że niektórzy wolą pulchniejsze i mam nadzieję, że nie jest to tylko wymysł :) powodzenia :)
6 lipca 2011, 06:42
Wiele zalezy tez od otoczenia
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
6 lipca 2011, 08:31
> Głupie pytanie, jak wyglądały przed ciążą. Nie
> wydaje Wam się, że ciąża i macierzyństwo dla zbyt
> wielu jest usprawiedliwieniem? Tyje się od
> jedzenia, nie od ciąży. Optimum to 10-12 kg, które
> powinny zniknąc po kilu tygodniach. Mówię o
> fizjologii, nie patologii. Nikt nie powiedział, że
> ma przybyc 30 - bo to potem faktycznie ciężko
> zrzucic. Przytyłam w ciąży 11 kg i wychodząc ze
> szpitala po trzech dniach po urodzeniu córki
> ważyłam tyle, co przed ciążą. Nie wmawiajmy sobie,
> że tęgie kobiety to ofiary ciąży, które przed
> poznaniem faceta były motylami....
Chyba nie wiesz co to jest patologa.
Tak,zaliczam się do patologi bo 5 miesiące spędziłam w łóżku,a jedyny spacer to spacer do kibla.Przytyłam 25 kg.
Myślisz że tylko żarcie sprawiło że znalazłam się w patologi jak to ujełaś?
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
6 lipca 2011, 23:25
Zawsze byłam grubsza i bardzo dlugo faceci nie zauwazali mojego istnienia, zmienilo sie to gdy zmieniłam nastawienie do siebie i przestalam sie chowac za grubymi swetrami i bojowkami. jak za dotknieciem czarodziejskiej pałeczki znalazlo się grono adoratorow. Od tamtej pory nie mialam najmniejszego problemu. jak jest teraz nie wiem, bo od 3 lat jestem z moim przyszłym mężem i nie zwracam takiej uwagi na innych facetów.
A na to, że panie XXL mają spore szanse najlepszym przykladem są chyba siostry mojego taty, obie z typu tych co je latwiej przeskoczyc niz obejsc (przepraszam, mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam) obie odkad siegam pamiecią minimum 100kg i obie mają już drugiego męża (jedna zostala rozwodka, druga wdową) i obie są w szczęśliwych związkach, chociaz nie były taką dobrą partią - nie dosc, że nienajatrakcyjniejsze wedle obowiazujacych kanonow to jeszcze z dziecmi.
- Dołączył: 2010-09-18
- Miasto:
- Liczba postów: 12
17 lipca 2011, 09:19
wszyscy ludzie są piękni jeśli spotkasz osobę której sie spodobasz jako człowiek nie będzie on zwracał uwagi na to ile kto ma kilogramów bo stara prawda mówi nie oceniaj po wyglądzie więc zawsze można znaleźć drugą połowę bez względu jak się wygląda
.
- Dołączył: 2010-01-28
- Miasto: Barbados
- Liczba postów: 442
19 lipca 2011, 21:56
> > Głupie pytanie, jak wyglądały przed ciążą. Nie>
> wydaje Wam się, że ciąża i macierzyństwo dla zbyt>
> wielu jest usprawiedliwieniem? Tyje się od>
> jedzenia, nie od ciąży. Optimum to 10-12 kg,
> które> powinny zniknąc po kilu tygodniach. Mówię
> o> fizjologii, nie patologii. Nikt nie powiedział,
> że> ma przybyc 30 - bo to potem faktycznie ciężko>
> zrzucic. Przytyłam w ciąży 11 kg i wychodząc ze>
> szpitala po trzech dniach po urodzeniu córki>
> ważyłam tyle, co przed ciążą. Nie wmawiajmy
> sobie,> że tęgie kobiety to ofiary ciąży, które
> przed> poznaniem faceta były motylami....
Chyba nie
> wiesz co to jest patologa.Tak,zaliczam się do
> patologi bo 5 miesiące spędziłam w łóżku,a jedyny
> spacer to spacer do kibla.Przytyłam 25 kg.Myślisz
> że tylko żarcie sprawiło że znalazłam się w
> patologi jak to ujełaś?
Ja też się nie zgadzam z tym, że w ciąży tyje się wyłącznie od jedzenia. Ja w ciąży przytyłam 27kg, a jadłam niewiele i raczej zdrowo, duuużo warzyw z odrobinką mięsa, do którego się zmuszałam bo mnie obrzydzało, nie byłam po prostu w stanie jeść, przez hormony. Ruszałam się praktycznie cały czas, codziennie kilkugodzinne spacery, nawet w upały zawsze znalazł się jakiś cień. W domu robiłam wszytsko, łącznie z szorowaniem podłóg na kolanach. Po prostu poprzestawiała mi się gospodarka hormonalna i niestety nie wróciła do normy. Z ciąży zostało mi niecałe 20 kg. Więc ja nie leżałam na kanapie z pilotem i nie "obżerałam", a i tak stałam się wielorybem naprawdę nie ze swojej winy.
Aha, a tak wracając do tematu, to ja swojego męża poznałam ważąc chyba 95kg. Stwierdził, ze zakochał się w moim uśmiechu. Wcześniej tez nie narzekałam na brak adoratorów, poza momentami, gdy traciłam wiarę w samą siebie. Faceci to chyba wyczuwają na kilometr. Lubią jak dziewczyna jest pogodna, uśmiechnięta i pewna siebie, a od smutasów trzymają się z dala
Edytowany przez dorsiek 20 lipca 2011, 20:35
28 lipca 2011, 00:28
ja sama uważam podonie jak założycielka wątku. chłopcy którzy się mną interesują z reguły prowadzą do tego że ja sama nie chce bliższych relacji z nimi , a przyjeciele ? uważają mnie za przyjaciółkę i raczej żaden z nich nie przejawia skłonnośc do jeszcze bliższego kontaktu. Zaś Ci panowie o których chciałabym aby się mną interesowali oni mają na celowniku osoby szczupłe.
- Dołączył: 2009-02-09
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 10
30 lipca 2011, 21:40
Ja mam nieco mniej, bo prawie 18 lat , ale też nigdy nie miałam chłopaka. Od zawsze jestem tylko pocieszycielką i doradczynią w sprawach sercowych.. Zawsze miałam tam jakąś skrywaną sympatię, a teraz nawet i to znikło. Coraz bardziej trace nadzieję, że znajdę sobie kogokolwiek, ale jeszcze troszke mi jej pozostało. Jak już tu ktoś wcześniej wspomniał dziwnie jest 'podrywać' chłopaka. Ja na przykład boję się tego i czekam, aż któryś z płci przeciwnej zrobi pierwszy krok. Mam nadzieje że my dwie, tak jak i wszystkie samotne serduszka znajdą prędzej czy później kogoś dla siebie.. Buziaki ! :)