Temat: GHOSTING

Cześć,


Byłam na randce z facetem, który totalnie mnie w jakiś sposób urzekł. Nawet nie był do końca w moim typie ale jego zachowanie i podejście do mnie spowodowało, że ten jeden, bardzo długi wieczór spędzony na spacerach i wielu rozmowach dał mi bardzo dużo jakieś siły i wiary... że poznałam kogoś kto był moim "ideałem", po prostu była chemia, było "to coś".

Szybko poczułam jakiegoś rodzaju więź, rozmawialiśmy swobodnie i bardzo szczerze i bardzo długo. On przeciągał spotkanie do momentu, w którym zrobiło się jasno. Nad ranem dostałam wiadomości, które tylko utwierdziły mnie, że on jest równie podekscytowany jak ja i bardzo mu się spodobałam.


Idąc skrótem: facet zniknął po kilku wiadomościach i jego propozycji na kolejne spotkanie. Typowy ghosting...

To był policzek mimo, że mam prawie 30 lat i nie jeden taki mam za sobą- ten okazał się wyjątkowo brutalny... I nie wiem dlaczego.

Stąd ten post. 


Mija rok od randki a ja ciągle o nim myślę....

To nie jest normalne. Wiem. To była tylko jedna randka. Wiem. A mimo to wychodząc w weekend liczę, że gdzieś go spotkam... Czuję urazę a jednocześnie jakaś dziecinna część mojego mózgu wierzy, że to nie koniec naszej historii ...

Dodam, że nigdy się w tej kwestii intuicji nie myliłam ale to tylko utrudnia mi egzystencję... I zamknięcie tematu, który on zamknął od razu - znikając. 


W międzyczasie miałam nawet relacje, która mnie wciągnęła na jakiś czas. Ale nie skłamię, że nie myślałam o nim wtedy w ogóle. Wspominałam go myślami będąc z nim w okolicy tego chłopaka.


Dlaczego ktoś kto przyszedł i nie dał mi niczego... zabrał ze sobą tak dużo? 


Może któraś z Was obiektywnym okiem doradzi mi jak to sobie przepracować. Jak nie wracac do wspomnień i myśli co by bylo "gdyby"...


Dodam, że pracujemy w jednej branży i wiem, że jest duże prawdopodobieństwo, że kiedyś na siebie wpadniemy.

Dziękuję

Scenariusze, w których on by z tego wyszedł z twarzą i które by tłumaczyły dlaczego nie mógł wysłać nawet smsa są materiałem na telenowelę. Miał wypadek i stracił pamięć? Jest świadkiem koronnym i musi się ukrywać? Ktoś go usiłować wyrobić w morderstwo i musiał emigrować do Argentyny? Porwał go psychopata, który się teraz pod niego podszywa? Albo kosmici? Ukrywa się przed mafią? Moim zdaniem nie ma sensu się nad tym zastanawiać, bo jakąkolwiek ta odpowiedź by nie była, wątpię żeby to coś w Twoim życiu zmieniło. Lepiej że teraz wyszło, że tak znika, niż za jakiś czas, jakbyście już mieli konkretne plany, wspólne mieszkanie i tak dalej. Że go nie poznałaś od tej złej strony (a każdy jakąś ma, tylko wiadomo że to może nie wyjść na poerwwzej randce, a jak się już ludzie lepiej poznaje): to możesz go dowolnie idealizować w swojej głowie, że gdyby się odezwał to by wszystko było jak w bajce. 

Wilena napisał(a):

Scenariusze, w których on by z tego wyszedł z twarzą i które by tłumaczyły dlaczego nie mógł wysłać nawet smsa są materiałem na telenowelę. Miał wypadek i stracił pamięć? Jest świadkiem koronnym i musi się ukrywać? Ktoś go usiłować wyrobić w morderstwo i musiał emigrować do Argentyny? Porwał go psychopata, który się teraz pod niego podszywa? Albo kosmici? Ukrywa się przed mafią? Moim zdaniem nie ma sensu się nad tym zastanawiać, bo jakąkolwiek ta odpowiedź by nie była, wątpię żeby to coś w Twoim życiu zmieniło. Lepiej że teraz wyszło, że tak znika, niż za jakiś czas, jakbyście już mieli konkretne plany, wspólne mieszkanie i tak dalej. Że go nie poznałaś od tej złej strony (a każdy jakąś ma, tylko wiadomo że to może nie wyjść na poerwwzej randce, a jak się już ludzie lepiej poznaje): to możesz go dowolnie idealizować w swojej głowie, że gdyby się odezwał to by wszystko było jak w bajce. 

Mógł mieć też brata bliźniaka, z którym spotkała się autorka i to on stracił pamięć a ten "oryginalny" pisze do niej maile służbowe niczego nie podejrzewając i nie wiedząc o sytuacji ;)

Pasek wagi

Tak sobie myślę, że mam chyba większy żal do życia za takie scenariusze niż do konkretnej - jego osoby.

Wszystko co mi napisałyście jest prawdą. I słusznie... największy problem to mój charakter (nie umiem odpuszczać i jestem team #drugaszansa), krzta naiwności i bujna wyobraźnia... Po prostu to była pierwsza tak bardzo udana randka,  po której nie mogłam spać przez kilka dni :) To brzmi śmiesznie ale naprawdę tak było, zrobił na mnie duże wrażenie i dodał skrzydeł kiedy straciłam nadzieję na chociażby "interesujaca rozmowę" po wielu nieudanych spotkaniach. 

Dziekuje za każdy komentarz ! 

Jestem ciekawa czy Was spotykały podobne historie i chcecie się nimi podzielić? 

Ghosting to dziś chyba bardzo popularne zjawisko... O ile zawsze miałam takie "n nic, szkoda..." tak ten jeden raz - "GOD WHY!!!! " ;) 

Wiesz co, ja się spotkałam z tym, że faceci ŚWIETNI na randkach, to są czasem seryjni randkowicze lub nawet oszuści. Jak im się nie uda dostać tego, na czym im zależy, to urywają kontakt. Najfajniejsze pierwsze randki miałam z facetami, którzy patrząc z perspektywy czasu mieli mnie gdzieś. Chcieli seksu bez wysiłku i nic więcej, mieli wszystkie tricki randkowe świetnie ograne. Same zabawne anegdoty, same trafione komplementy, fascynującą historię życia (która potem okazywała się kłamstwem) itd..

Więc się zastanów, czy aby nie było za fajnie, za idealnie.

menot napisał(a):

Wiesz co, ja się spotkałam z tym, że faceci ŚWIETNI na randkach, to są czasem seryjni randkowicze lub nawet oszuści. Jak im się nie uda dostać tego, na czym im zależy, to urywają kontakt. Najfajniejsze pierwsze randki miałam z facetami, którzy patrząc z perspektywy czasu mieli mnie gdzieś. Chcieli seksu bez wysiłku i nic więcej, mieli wszystkie tricki randkowe świetnie ograne. Same zabawne anegdoty, same trafione komplementy, fascynującą historię życia (która potem okazywała się kłamstwem) itd..Więc się zastanów, czy aby nie było za fajnie, za idealnie.

Masz rację.... I trochę spojrzałam na to z totalnie innej perspektywy... 

To był raczej typ bad boya (który niestety najbardziej mnie kręci) ale w takiej... idealnej wersji z zasadami, kulturą itd. Ale nadal bad boy lubiący imprezy i adrenalinę... 

To nie miałoby szansy nawet przetrwać bo ja już mam inne priorytety w życiu. 

Widocznie ktoś nade mną czuwał i to co uważam dziś za "nie wykorzystaną szansę" jest tak naprawdę moją SZANSĄ na życie bez skutkow, które mógłby po sobie zostawić. 

Chyba znalazłam swoją odpowiedź dlaczego happy endu nie było i muszę o tym teraz pamiętać... Czas się obudzić.

Gdyby naprawdę był taki kulturalny i fantastyczny jak piszesz, to by się po ludzku pożegnał. I facet, który tak idealnie zachowywał się na randkę, okazał się zupełnie kimś innym, mimo to nie zepsuło to jego obrazu w twoich oczach, który wyrobiłas już sobie wcześniej. To nic, ze wykazał się brakiem kultury i szacunku do ciebie, to przecież taki kulturalny i szanujący kobiety mężczyzna. Widzisz teraz ? ;)

Prosiatko.3 napisał(a):

Gdyby naprawdę był taki kulturalny i fantastyczny jak piszesz, to by się po ludzku pożegnał. I facet, który tak idealnie zachowywał się na randkę, okazał się zupełnie kimś innym, mimo to nie zepsuło to jego obrazu w twoich oczach, który wyrobiłas już sobie wcześniej. To nic, ze wykazał się brakiem kultury i szacunku do ciebie, to przecież taki kulturalny i szanujący kobiety mężczyzna. Widzisz teraz ? ;)

Widzę to coraz bardziej ale mój mozg i tak dzielnie walczy by tego obrazu Pana idanego nie zmienić. Jestem dziwnym przypadkiem.

Ale fakt jest jeden... nie grał fair play.

Jeśli nie jesteś zainteresowany to nie robisz takich kroków i tyle.

Za bardzo uwierzyłam intuicji, że on czuje to samo i że nie ma opcji "teraz się uda". Za dużo przypadków. Za dużo emocji. Ajjj. 


Moim marzeniem jest teraz trochę mu pocisnąć jeśli kiedykwiek mialabym ku temu okazję. Ulżyło by mi tak bardzo!


To byłoby idealne zakończenie tej "historii", zamknięcie sprawy:)

Najgorsze jest to, że nie miałaś szansy go poznać, zauroczył cię i olał, i to cię boli. Jakbyście pobyli ze sobą, on by kilka razy pierdnął, musiałabyś mu uprać majty z kleksem to by ci zaraz przeszło. A tak pan idealny.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.