Temat: Tzw. chemia - czy od początku?

Nie chcę się rozpisywać za bardzo. Poznałam chłopaka. Wszystko nas łączy oprócz tego, że na początku do niego nie poczułam tzw. 'chemii'. Chciałam go sfriendozonować, ale się nie dał i zdecydowaliśmy, że sprobujemy być razem. Z jednej strony ciągle o nim myślę, dosłownie spać nie mogę, i denerwuję się czekając na spotkanie, z drugiej nie mam tych "ciar" jak np. się przytulamy, czy jak mnie dotyka. Z jednej strony mnie nie porywa, ale z drugiej strony nasze jednorazowe spotkanie trwa 7 godzin z czego większość się przytulamy rozmawiając. Bywały momenty gdzie już chciałam go pocałować, co mnie cieszy z perspektywy moich pragnień. Z drugie właśnie - brak tego prądu. Jest po prostu miło. Nie chciałam nie dać temu szansy, bo doslownie wszystko inne się "zgadza". Zastanawiam się, czy ta tzw. "chemia" powinna byla być od razu, czy się ma wytworzyć. Rozmawiamy szczerze, on wie o moich wątpliwościach i wręcz nie ma mi za złe, że do niego nie czuję tego, co cchiałabym czuć. On twierdzi, że to przychodzi z czasem i nie oczekuje zakochania od razu. Ja nie jestem przekonana. Niedługo myślę się po raz pierwszy pocałujemy. Myślicie, że po tym da się już "poznać" czy to jest to? Boję się tego trochę - że "tego" nie poczuję. A bardzo bym chciała, bo ogólnie on jest po prostu idealny. Chciałabym, zeby nam wyszło. Niestety, w tym temacie jest dużo sprzecznych opinii w internecie i jestem zmieszana. Bo w pewien sposób mnie porywa, cieszę się jak nastolatka jak dostanę wiad. na mess, ciągle o nim myślę, z przejęciem czekam na spotkanie, które trwa 7 godzin i na kazdym nie chcę się ostatecznie od niego odkleić. A z drugiej strony, jakiś jego sposób bycia nie działa na mnie tak jakbym sobie wyobrazala, ze powinien działać, nie czuję tego "napięcia". Czy to tzw. koniec? Mielismy do tej pory 4 wielogodzinne spotkania.

Pasek wagi

nie musi być 

A lubisz go? Jak się przy nim czujesz?

Olej lamusa i spotkaj samca alfa o elektryzującym spojrzeniu, z którym poczujesz chemię na pierwszym spotkaniu, od razu pójdziecie do łóżka i nie będziesz mieć wątpliwości. A z opisanego wyżej gościa zrób doradcę w sprawie relacji z mężczyznami skoro dobrze się dogadujecie.

Z jednej strony myślę, że nie musi być tej chemii, że przecież z punktu widzenia wartości są ważniejsze i bardziej fundamentalne rzeczy. Typu zaufanie, wysłuchanie, rozmowa, troska, to jak się czujemy z drugą osobą w codzienności, jakie mamy plany czy się wspieramy etc.

Ale też jakby pociąg seksualny był mało znaczącą siłą to na przestrzeni wieków nie namieszałby tyle w historii, nie byłoby tylu afer, skandali etc.

Więc ta idealistyczna część mnie chce Ci napisać, że przecież kij z tą chemią jak reszta gra. Ale też nie wydaje mi się żeby na dłuższą mete bez tego zostało Ci poczucie że wszystko gra. Bo jednak nie wszystko, czegoś brakuje. I może ideałów nie ma i zawsze czegoś brakuje, ale jednak to istota tego co odróżnia miłość romantyczną od miłości altruistycznej, przyjacielskiej: ta chemia. Więc już przeżywszy trochę nie wierzę w to że bez tego się da stworzyć związek którego bedziesz pewna i nie bedziesz go kewstionowała w głowie co rusz.

Wiadomo, że ta chemia z czasem traci na znaczeniu i słabnie ale jednak dobrze żeby w historii związku w ogóle była, zawsze to jest do czego wrócić i co odświeżyć. A jak nigdy tego nie było? taki letnik związek? hmm. 

Pewnie dla niektórych osób to jest dobre. Jak już jesteś po kilku namiętnych ale tragicznych historiach i już tylko marzysz o tej bezpiecznej przystani. Może wtedy jesteś w stanie to docenić, ze świadomością że rozmyślnie już Ci nie zależy na tych chemicznych komponentach. Ale tak to hmm. 

Drogą dygresji: Wydaje mi się że te wspomniane związki z przyjaźni to wcale nie są związki pozbawione chemii, tylko takie gdzie dopiero w pewnym momencie nastąpiło spojrzenie na siebie w innym świetle, innej perspektywie.I na skutek tego zdarzenia pojawiła się chemia która zmieniła relację przyjacielską w miłosną. Nie myliłabym związków z przyjaźni, gdzie może być ta chemia, ze związkami z rozsądku gdzie wiadomo że jej nie ma.

Więc na tym etapie bym nie demonizowała bo może Ty jesteś z tych gdzie ta chemia się pojawia z czasem, nie całowaliście się no i nie byliście w łózku więc ciężko powiedzieć z całą pewnością że tego nie ma i że się nie pojawi :) 

Zwłaszcza, że jakiś zalążek chyba jest skoro chciałaś go pocałować i nie możesz się od niego odkleić. 

Także problem to chyba nie całkowity brak chemii a bardziej nie wystarczający poziom tejże ? 

Ciężko mi sobie wyobrazić żebym chciała sama z siebie pocałować kogoś do kogo nie czuje żadnej chemii.

Może na ten moment wystarczy trochę luzu, niech się dzieje, niech się toczy, niech czas Wam wspólnie płynie, po co o tym myśleć, może coś się zmieni, a jak się nie zmieni, jak ciąglę będziesz miała te wątpliwości to przecież będzie diagnostyczne samo w sobie. 

Fajnie że sobie randkujecie po tyle godzin na rozmowach i przytulankach aż się miło czyta :D 

Melkor napisał(a):

Olej lamusa i spotkaj samca alfa o elektryzującym spojrzeniu, z którym poczujesz chemię na pierwszym spotkaniu, od razu pójdziecie do łóżka i nie będziesz mieć wątpliwości. A z opisanego wyżej gościa zrób doradcę w sprawie relacji z mężczyznami skoro dobrze się dogadujecie.

are you lost baby girl ;-)

Pasek wagi

Ja mialam podobnie, a jestesmy juz razem 8 lat. Jestem osoba, ktora potrzebuje czasu, aby zaufac i sie otworzyc. Na poczatku mojemu partnerowi bardziej zalezalo niz mi. Najwazniejsze, ze moj partner jest przede wszystkim dla mnie przyjacielem i z kazdym rokiem stajemy sie sobie blizsi

Dzięki za komentarze. Ja dosłownie czuję się jak na kolejce górskiej. Raz tak myślę, raz tak myślę. Spotykam się z nim dzisiaj, zobaczymy. Może coś nowego się okaże. Trzymajcie kciuki. 

Pasek wagi

Mój pierwszy poważny związek gdzie chłopak nie był dla mnie atrakcyjny zakończył się 15 letnim związkiem. 7 lat małżeństwa i dziecko w drodze. Nie zamieniłabym go na innego. Chemia sama przyszła.

Pasek wagi

Ja bylego sama pocalowalam na drugiej randce, nie dlatego, ze mnie jakos do niego ciagnelo, po prostu bylo milo i wino w glowie zaszumialo :) Pocalunek byl taki sobie ale juz drugi byl super, trzeci jeszcze lepszy a co do reszty tych spraw to do dzis sie czerwienie na samo wspomnienie. Dlatego jak w piosence Cher " it's in his kiss" :)

chemia jest super, ale co Ci tez po niej samej - nie wystarcza. Zdecydowanie poznawalabym się dalej 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.