- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 lutego 2020, 22:28
Hej!
Jakkolwiek moje właściwe konto w żaden sposób nie jest rozpoznawalne, założyłam nowy profil żeby opisać mój problem. Ponieważ to dość osobiste, wolałabym być nn nawet wobec vitalijek. Zacznę od tego że jest mi strasznie ciężko i nie mam się przed kim otworzyć. Może jak się tutaj wyleję to będzie mi troche łatwiej. Nie ma nic oprócz moich myśli, a one pogrążają mnie coraz bardziej. Nie widzę w ogóle przyszlości. Dzieciństwo miałam trudne z wielu względów ale nie chciałabym się nad tym roztrząsać - było, minęło. Jednak wchodząć w dorosłe życie popełniłam masę błędów. Pewnie wiele osób chciałoby zmienić pewne podjęte przed laty decyzje. Ale ja, sięgając w przeszłość nie dostrzegam, bym podjęła jakąkolwiek dobrą. Decyzje te zaprowadziły mnie w to miejsce w ktorym teraz jestem. Chęć ucieczki przez tym co było w domu i przez to wiązanie się z nieodpowiednimi mężczyznami, próba zalożenia rodziny z kimś kto w ogóle się do tego nie nadawał i dwoje dzieci z tego związku, Potem ten mój niedoszły mąż, który mężem nie chciał nigdy być wyjechał za granice, rozstaliśmy się i aktualnie doszlo do tego że nie utrzymujemy prawie żadnego kontaktu oprócz jakiś tam alimentów które regularnie przesyła bez obsuwy. Ja po paru latach w samotności nie widzę żadnej przyszlości. Stałam się totalnie aspołeczna, mam problem z nawiązywaniem kontaktów z ludzmi. Wychodzę jedynie do pracy, a potem nie mam nic, żadnego życia. Nie mam kontaktu z rodziną, więc zajmuję się wszytskim sama. Jak do tej pory było dość normalnie, tak od pewnego czasu zaczynam się psychicznie rozpadać. Dość, że nie mam kontaktu ze światem poza zdawkowymi rozmowami z innymi mamami na placu zabaw (z którymi zresztą też mam coraz większy problem), tak jednocześnie zaczęłam sobie uświadamiać że będzie już tylko gorzej. Ja jestem coraz starsza, widzę że coraz mniej atrakcyjna. Chcialam nawet o siebie trochę zawalczyć, zrzucic kilka nadprogramowych kilogramów, znalezc kogos. Ale odchudzanie totalnie mi nie idzie. Zaczynam sie przez to bardziej pogrążać. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze, nie mogę patrzeć na ciało, nie mogę patrzeć na twarz. Nawet włosy mam do bani - cienkie i wysuszone. Nie widzę niczego co mogłoby przyciągnąć jakiegokolwiek mężczyznę. Założyłam konto na portalu randkowym ale nie dałam tam nawet zdjęcia bo uważam że jestem odrzucająca. Kiedy ktoś pisze do mnie, niby zaczynam rozmowe a potem zaczynam się zastanawiać co ja jestem w stanie zaoferować tej drugiej osobie? - brak czasu tylko we dwoje, brak tematu do rozmowy bo nie mam zainteresowań, cialo ktore nie ma w sobie nic pociągającego czy zmeczoną zyciem twarz.. Jestem zmęczona nie tylko psychicznie ale i fizycznie. Zmęczona jestem caly czas, ale cały czas mam w glowie jakiś plan, np porządki w mieszkaniu w weekend albo zakupy albo wyjscie na dluzszy spacer po czym na tym planowaniu kończy się wszytsko. Nie mam siły zupelnie na nic. Z jednej strony tak bardzo chcę coś zmienić, z drugiej tak bardzo mi się nie chce .. najchętniej w ogóle nie wstawała bym z łózka. Gdyby nie dzieci to pewnie by tak było. Nie znajduje żadnej motywacji do czegokolwiek. Jestem coraz bardziej nerwowa i jednocześnie coraz bardziej przygnębiona. Może ktoraś z Was tak miała? Może w czymś znalazłyście napęd? Jak sobie poradzić z tym że tak bardzo siebie nie znosze?
Edytowany przez niktoska 26 lutego 2020, 00:04
25 lutego 2020, 22:43
Znajdź dobrego lekarza psychiatrę + psychologa, bądź spytaj o oddział dzienny w szpitalu.
25 lutego 2020, 22:49
popieram, znajdź psychiatrę, bo szkoda dzieci..
25 lutego 2020, 22:50
Może nie masz życia jak w filmie, ale nie zgodzę się z Tobą, że to dno. Znam osoby w dużo gorszym położeniu. Wiem, to nie jest pocieszenie, nie jestem w tym dobra. Wydaje mi się, że dobrze by było gdybyś udała się do psychologa. Zapytaj w ośrodku pomocy społecznej bo często można uzyskać poradę za darmo lub pokierują gdzieś. Kto pyta, nie błądzi. Powodzenia życzę 😙
25 lutego 2020, 23:03
popieram, znajdź psychiatrę, bo szkoda dzieci..
Myślę, że udaje mi się prowadzić dość normalny ciepły dom dla nich. Staram się żeby nic im nie brakowalo, żeby były radosne i realizowały swoje pasje. To wszystko raczej siedzi we mnie i nie daję innym odczuć że jest coś nie tak. Potrafię cały dzień chodzić z uśmiechem przyklejonym do twarzy a rozklejam się kiedy już zostaję sama wieczorami.
25 lutego 2020, 23:04
Naprawde nie widzisz żadnych szans nawiązania ponownego kontaktu z rodziną?
Nie. Myślę, że to by tylko pogłębiło wszelkie problemy.
25 lutego 2020, 23:14
Wyczuwam duży żal do rodziny...Nie. Myślę, że to by tylko pogłębiło wszelkie problemy.Naprawde nie widzisz żadnych szans nawiązania ponownego kontaktu z rodziną?
W pewnych kwestiach na pewno, ale wynika to też z tego że kiedyś to ja się odwróciłam. Było by mi potwornie wstyd, że wszytsko się potoczylo tak, a nie inaczej. Oni nie szukają kontaktu, więc ja też nie.
25 lutego 2020, 23:23
Do psychiatry nie jest potrzebne skierowanie. Zapisz się, pójdziesz, dostaniesz fajne leki. Po kilku dniach już lepiej się poczujesz.
Potem psycholog. Czas na terapię. Poczytaj sobie o syndromie DDD.
Edytowany przez 25 lutego 2020, 23:24
26 lutego 2020, 00:59
Najlepiej by było gdyby miała dobry kontakt z rodziną i powiernikow właśnie wśród jej członków. Moze nie musi od razu zacząć na lekach jechać...Znajdź dobrego lekarza psychiatrę + psychologa, bądź spytaj o oddział dzienny w szpitalu.