23 kwietnia 2011, 19:46
To mnie niszczy...
Nie mam się do kogo zwrócić. Mam wrażenie, że jeśli komuś o tym powiem, stwierdzi, że jestem żałosna. Minęło pół roku od naszego zerwania. Kochałam się w nim od dawna, ale gdy w końcu zrobił pierwszy krok, zaczęliśmy się spotykać i w końcu być ze sobą, czułam się taka szczęśliwa, spełniona... Nie byliśmy ze sobą długo, choć te chwile były cudowne. Pamiętam każde jego spojrzenie, dotyk, pocałunek. Zerwał on. Dokładnie nie wiem z jakiego powodu, ale to był najgorszy dzień w moim życiu. Długo nie mogłam dojść do siebie. Gdyby nie wsparcie przyjaciół, myślę, że popadłabym w jakąś depresję...
Jak jest teraz?... Już nie płaczę codziennie, nie siedzę przykuta do poduszki, spotykam się z przyjaciółmi i jest OK, ale... wystarczy, że nadejdzie wieczór. Robię się smutna. Wystarczy, że oglądam film o prawdziwej miłości, słyszę smutną piosenkę w radiu, ktoś wspomina jego imię... Wszystko mówi mi o nim. Cieszę się z tych wspomnień, które mi pozostały, ale.. cholernie tęsknie.
I ten okropny, dobijający fakt, że widzę go codziennie na szkolnym korytarzu...
Proszę, powiedzcie mi - naprawdę jestem taka żałosna jak mi się wydaje? W ciągu tego 'półrocza' miałam jednego chłopaka, ale to nie było TO. Zerwał, bo wciąż porównywałam go do Tamtego, nie potrafiłam obdarzyć go uczuciem. Czy ktoś miał/ma może podobny problem...?
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
24 kwietnia 2011, 22:17
Znam ten ból i chyba Cię nie pocieszę, moja historia była bardzo podobna.po roku od rozstania z NIM zwiazałam się z kimś i po kolejnym roku z tym kims się rozstałam, bo ON na jakiejś imprezie przechodząc obok złapał mnie za rękę, spojrzal w oczy i sobie poszedł i nic(niby już o nim nie myślałam, a w jednej sekundzie wszystko wróciło), potem jak juz ochłonęłam po paru miesiącach znow jakaś impreza na ktorej był i znow nadzieja, bo zrobiło sie nam razem za miło usłyszałam tylko, że przez te całe trzy lata mnie kochał, a następnego dnia jakby nic na tej imprezie się nie stało. Potem na szczęście wraz z maturą skonczyło się widywanie codziennie na korytarzu i serce trochę się uspokoiło. Jeszcze przez kolejne lata gdzieś się we mnie tliło to uczucie, czasem wybuchało bolesnym ogniem gdy ktos w towarzystwie chociaz słowo o NIM wspomniał, gdy przypadkiem spotkałam GO na ulicy i zamieniłam dwa słowa. Było w tym czasie wielu facetów i wiele zauroczeń, ktore niestety lub stety przygasały przy tamtym. Najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że wiedziałam, że nie jest to dobry kandydat na zyciowego partnera, że jest zapatrzony w siebie, że nie interesuje go nic poza sobą samym i, że jedyne czego kiedykolwiek ode mnie chciał to seks. Minęło 7 lat zanim się uwolniłam dziś zostały tylko wspomnienia.
Mimo to nie żałuję, wiele się dzięki temu nauczyłam, nabrałam pewności siebie i potrafię obiektywnie patrzeć na świat, teraz przy moim boku jest mężczyzna, ktorego kocham i z ktorym chcę spedzić życie. Wiem co jest ważne, a co nie i jestem szczęśliwa.
- Dołączył: 2011-01-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 29
27 kwietnia 2011, 16:09
nie jesteś żałosna, ja się z chłopakiem rozstałam w październiku (po raz drugi) i ciągle za nim tęsknie
zaraz po rozstaniu on chciał spróbować jeszcze raz, ja wtedy byłam zła na niego, na siebie i chyba zbyt dumna, nie chciałam, wpadłam w ramiona innego faceta
teraz mega za nim tęsknie, wiem, że coś do niego czuję, ale on już nie chce mnie
więc nie martw się nie jesteś załosna, dobrze, że wychodzisz, że znajomymi, rzadziej płaczesz- widać, że jest lepiej
z czasem to wszystko będzie Ci się przypominać coraz rzadziej, trzeba czasu po prostu
- Dołączył: 2008-12-11
- Miasto: La Palma
- Liczba postów: 306
30 kwietnia 2011, 22:32
heh......
na początku powiem, że pomysł z przyjaźnią wydaje mi się nierealny. a przynajmniej autodestrukcyjny - patrząc na siebie i na moją sytuację, zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli miałabym znowu zacząć rozmawiać moim byłym, świat szalałby we mnie 44989124 razy mocniej. a po naszych ewentualnych spotkaniach umierałabym bo świadomość, że kiedyś, wcześniej, X miesięcy temu mogłam go całować, a on mógł całować mnie a teraz ograniczamy się do rozmów skutecznie by mnie zabijała.
podobne sytuacje i podobna historia - ból pewnie podobny.
i chociaż chciałabym bardzo móc znowu z nim rozmawiać i mieć przy sobie osobę z którą łączyła mnie TAKA więź nic nie mogę poradzić. są błedy, których się nie wybacza, są chwile które sprawnie i szybko przekreślają wszystko - i okej teraz nie jest istotne co było powodem Waszego zerwania.
istotne jest to, że czujemy się podobnie, bo pamiętamy ogrom dobrych dni, brakuje nam pocałunków i świadomości że było bezpiecznie bo było dobrze.
mijanie się na korytarzu 5 razy w tygodniu na pewno nie pomaga ale powiem Ci, że przechodziłam to samo. przechodziłam, bo teraz już mijać się nie bedziemy - dla niektórych rok szkolny się skończył. a wiesz co wtedy myślę? JAK MI TEGO BĘDZIE BRAKOWAĆ. chociażby jego widoku i tego, że nie bede go widzieć (chociaz i tak z trudem przychodzilo mi patrzenie)
i boli, bardzo boli, ale to wszystko jest po coś i może kiedyś wcześniej czy później będziemy stu procentowo wyleczony a przy naszym boku będzie ktoś kto da nam tyle ciepła i dobra jak tamten.
najlepiej by było gdyby dał jeszcze więcej, bo wtedy uwierzyłabym na nowo ze czlowiek moze byc szczesliwy kilka razy : )
3 maja 2011, 16:29
Jeśli chcesz wiedzieć czy jesteś żałosna to zajrzyj do mnie pod wczorajszą datę...
nie, nie jesteś.
ale jeszcze dużo czasu upłynie.
u mnie też nie było konkretnego powodu, po prostu. i to jest najgorsze. wolałabym chyba zdradę.
- Dołączył: 2011-05-03
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 208
6 maja 2011, 14:19
Ja z moim sie rozstałam 2 tyg. temu ;/On zerwał;/ Było mi cieszkoo bardzoo.....Przed wczoraj Zaczełam czytac od niego sms i sie poryczałam.Ale odrazu wykasowałam te sms i nr jego;) I dobrze zrobiłam;) Tak nie myśle o nim;)Ja rowniez mojego bylego widze codziennie w pracy.I przechodzi kolo mnie jakby mnie nie znał.Nie martw sie bedzie dobrze;) Zrob coś dla siebie nowa fryzure ,kup ciuszek;)I moze dopiero doceni co stracił A wtedy kopnij go w d...;)
17 maja 2011, 17:42
Kochane...
Tak mi trudno w to uwierzyć.
Od kilku dni znów jesteśmy razem :) Na początku - tak jak już ktoś powiedział - kopnęłam go w dupę, ale gdy zaczął starać się coraz bardziej, intensywniej, zauważyłam, że się zmienił. Że wydoroślał mentalnie. Postanowiłam dać mu szansę. Na razie podchodzę do tego wszystkiego z nieukrywanym dystansem, rzadziej niż kiedyś mówię mu słodkie słówka (choć mam zawsze na to dziką ochotę!). To on się stara, okazuje uczucia, jestem taka szczęśliwa, dziewczyny! Tak bardzo chcę mieć go przy sobie zawsze <3
17 maja 2011, 21:19
Ja byłam kiedyś z facetem 2 lata po naszym rozstaniu byłam wręcz pewna że nie chcę i nie znajdę nikogo kto będzie mi mógł go zastąpić kogoś kogo pokocham i tak było do pewnego czasu spotykałam się na randkach z innymi żeby zapomnieć i nadal nic nie czułam aż do momentu jak poznałam swego męża i powiem Ci że cieszę się że tak się sprawy potoczyły że poznałam kogoś tak wyjątkowego jak mój mąż wkońcu gdyby nie rozstanie z byłym nie byłabym żoną swojego męża życzę Ci tego samego:)