Temat: Staropanieństwo? do końca życia?

Panna prawie 35 lat i zero nadziei, perspektyw na znalezienie tej drugiej połowy na zawsze. Z seksem krucho bo jak z obcymi? Nie dla mnie. Zaczynam odczuwać inność społeczną, bo przecież "wolna kobieta po 30 jest jak miejsce w zatłoczonym autobusie w godzinach szczytu - cos musi być nie tak" eh a przecież każdy ma swoje wady. Jak żyć ;) ?

$Marta napisał(a):

Panna prawie 35 lat i zero nadziei, perspektyw na znalezienie tej drugiej połowy na zawsze. Z seksem krucho bo jak z obcymi? Nie dla mnie. Zaczynam odczuwać inność społeczną, bo przecież "wolna kobieta po 30 jest jak miejsce w zatłoczonym autobusie w godzinach szczytu - cos musi być nie tak" eh a przecież każdy ma swoje wady. Jak żyć ;) ?

Marta, 

faktycznie, mimo tego, że mamy XXI w, takie mega nowoczesne społeczeństwo i tylu singli wokół... To kobieta w wieku 35 lat, samotna jest narażona na presję społeczeństwa. I te piękne pytania "a kiedy sobie wreszcie ułożysz życie?" :-) Sama to przerabiam, chociaż mam 27 lat i długoletni związek za sobą. 

Podejdź do tego na spokojnie. Ciąża spożywcza chociaż chamsko napisała coś wartego uwagi. Warto zgubić kilka/kilkanaście kilo. Zadbać o swój wizerunek. Nie dla facetów, dla siebie. Atrakcyjny wygląd podnosi samoocenę. 

Zamiast koncentrować się na randkach zadbaj o siebie. Ćwiczenia, kosmetyczka, pasja. Jasne, konto na portalu randkowym też jest dobre - im więcej spotkań "na luzie" i bez napalania się tym większe szanse, że w końcu kogoś odpowiedniego spotkasz :-) 
Trzymam kciuki. Bardzo mocno. Jak coś - pisz na prv 

Pasek wagi

gitarra88 napisał(a):

CiazaSpozywcza napisał(a):

acuarela napisał(a):

CiazaSpozywcza napisał(a):

Jeśli ważysz tyle co piszesz, to masz odpowiedź, co jest nie tak. Faceci to wzrokowcy. Kobiety zresztą też. Ty pewnie też byś wybrała atrakcyjnego, z wagą w normie.
Pojęcia nie masz o facetach. Na wiele pulchnych czy grubych lecą szczupli atrakcyjni bo mają bzika na pukcie nie obijania się kości
No to może ja w jakimś alternatywnym świecie żyję, ale w moim otoczeniu wszyscy, absolutnie wszyscy faceci uznaj tylko szczupłe laski. A jeśli już któryś jest z grubszą, to było tak że przytyła w trakcie trwania związku, ale jak się poznali to była szczupła.
Niestety podobnie myślę jak CiazaSpozywcza. Pamiętam takie badania, w których wyszło, że zestresowani mężczyźni wybierają pulchniejsze kobiety bo im się z bezpieczeństwem kojarzą (pewnie z mamusią) i tak prymitywnie jak cierpiącemu niedostatek Murzynowi będzie podobała się pulchna babka. Niejedna przyzna, że facet z miss polonią ich nie zdradził. Patrząc na obecnie tych powszechnie infantylnych chłopców w okolicach 30tki których przerastają związki, życie i ich własna biologiczna męskość to się nie dziwię....Kiedyś nawet jeden, który miał w sobie trochę refleksji wyłożył jasno: podrywam pulchne, bo są łatwiejsze, mają niższą samoocenę i łatwiej zbajerować. Nie piszę, że to dotyczy tylko większych babek, to zdanie tego chłoptasia. Może się ktoś ze mną zgadzać albo i nie, ale z własnego doświadczenia wiem, że miał sporo racji. Patrząc na pary, gdzie ona waży więcej, to często on jest albo z jakiejś dysfunkcyjnej rodziny albo nie zarabia wiele i zbytnich perspektyw nie ma w związku ze swoimi zdolnościami. Sama posiadam garderobę od 36-50 więc wiem jak to wygląda z różnych perspektyw. 

Wiekszych glupot to ja w zyciu nie czytalam. Otworz umysl i wyobraz sobie, ze mam meza ktory nie jest z dysfunkcyjnej rodziny, ktory skonczyl studia magisterskie i kontynuuje nauke w USA tak samo jak ja, ktory zarabia tyle samo co ja, ma dwie rece, dwie nogi i totalnie wszystko z nim w porzadku. Nie jest Bradem Pittem, ale normalnym przecietnym facetem jakich setki na ulicach i nie odstaje od mezow moich szczuplych kolezanek. I wyobraz sobie tez to, ze pomimo swoich ponad 100kg jestem bardzo pewna siebie kobieta, wiem czego chce od zycia i nie, nie polecialam na pierwszego lepszego bo przed i po poznaniu meza bylo ze 4 ktorzy probowali mnie poderwac. I znam kilka szczupoych dziewczyb ktore totalnie nie potrafia odnalezc sie w relacjach damasko-meskich. To jest kwestia osobowosci. Ale dla ludzi ktorzy mysla tylko kategoria mniejszej lub wiekszej d... i po tej samej perspektywie oceniaja mezczyzn ciezko im to ogarnac ich malymi rozumkami.

Pasek wagi

mtsiwak napisał(a):

gitarra88 napisał(a):

CiazaSpozywcza napisał(a):

acuarela napisał(a):

CiazaSpozywcza napisał(a):

Jeśli ważysz tyle co piszesz, to masz odpowiedź, co jest nie tak. Faceci to wzrokowcy. Kobiety zresztą też. Ty pewnie też byś wybrała atrakcyjnego, z wagą w normie.
Pojęcia nie masz o facetach. Na wiele pulchnych czy grubych lecą szczupli atrakcyjni bo mają bzika na pukcie nie obijania się kości
No to może ja w jakimś alternatywnym świecie żyję, ale w moim otoczeniu wszyscy, absolutnie wszyscy faceci uznaj tylko szczupłe laski. A jeśli już któryś jest z grubszą, to było tak że przytyła w trakcie trwania związku, ale jak się poznali to była szczupła.
Niestety podobnie myślę jak CiazaSpozywcza. Pamiętam takie badania, w których wyszło, że zestresowani mężczyźni wybierają pulchniejsze kobiety bo im się z bezpieczeństwem kojarzą (pewnie z mamusią) i tak prymitywnie jak cierpiącemu niedostatek Murzynowi będzie podobała się pulchna babka. Niejedna przyzna, że facet z miss polonią ich nie zdradził. Patrząc na obecnie tych powszechnie infantylnych chłopców w okolicach 30tki których przerastają związki, życie i ich własna biologiczna męskość to się nie dziwię....Kiedyś nawet jeden, który miał w sobie trochę refleksji wyłożył jasno: podrywam pulchne, bo są łatwiejsze, mają niższą samoocenę i łatwiej zbajerować. Nie piszę, że to dotyczy tylko większych babek, to zdanie tego chłoptasia. Może się ktoś ze mną zgadzać albo i nie, ale z własnego doświadczenia wiem, że miał sporo racji. Patrząc na pary, gdzie ona waży więcej, to często on jest albo z jakiejś dysfunkcyjnej rodziny albo nie zarabia wiele i zbytnich perspektyw nie ma w związku ze swoimi zdolnościami. Sama posiadam garderobę od 36-50 więc wiem jak to wygląda z różnych perspektyw. 
Wiekszych glupot to ja w zyciu nie czytalam. Otworz umysl i wyobraz sobie, ze mam meza ktory nie jest z dysfunkcyjnej rodziny, ktory skonczyl studia magisterskie i kontynuuje nauke w USA tak samo jak ja, ktory zarabia tyle samo co ja, ma dwie rece, dwie nogi i totalnie wszystko z nim w porzadku. Nie jest Bradem Pittem, ale normalnym przecietnym facetem jakich setki na ulicach i nie odstaje od mezow moich szczuplych kolezanek. I wyobraz sobie tez to, ze pomimo swoich ponad 100kg jestem bardzo pewna siebie kobieta, wiem czego chce od zycia i nie, nie polecialam na pierwszego lepszego bo przed i po poznaniu meza bylo ze 4 ktorzy probowali mnie poderwac. I znam kilka szczupoych dziewczyb ktore totalnie nie potrafia odnalezc sie w relacjach damasko-meskich. To jest kwestia osobowosci. Ale dla ludzi ktorzy mysla tylko kategoria mniejszej lub wiekszej d... i po tej samej perspektywie oceniaja mezczyzn ciezko im to ogarnac ich malymi rozumkami.

Może najpierw naucz się czytać ze zrozumieniem. Rozumiem, że ogólnoświatowe tendencje w których mężczyźni wybierają kobiety o umiarkowanej masie ciała i większym wcięciu nie mieszczą Ci się w głowie, ale to nie powód, by lekceważyć na czym polega dobór naturalny. Ja natomiast daję radę ogarnąć, że zdarzają się i wyjątki. 

.

niewiadoma_a napisał(a):

Rina_91 napisał(a):

$Marta napisał(a):

Panna prawie 35 lat i zero nadziei, perspektyw na znalezienie tej drugiej połowy na zawsze. Z seksem krucho bo jak z obcymi? Nie dla mnie. Zaczynam odczuwać inność społeczną, bo przecież "wolna kobieta po 30 jest jak miejsce w zatłoczonym autobusie w godzinach szczytu - cos musi być nie tak" eh a przecież każdy ma swoje wady. Jak żyć ;) ?
Marta, faktycznie, mimo tego, że mamy XXI w, takie mega nowoczesne społeczeństwo i tylu singli wokół... To kobieta w wieku 35 lat, samotna jest narażona na presję społeczeństwa. I te piękne pytania "a kiedy sobie wreszcie ułożysz życie?" :-) Sama to przerabiam, chociaż mam 27 lat i długoletni związek za sobą. Podejdź do tego na spokojnie. Ciąża spożywcza chociaż chamsko napisała coś wartego uwagi. Warto zgubić kilka/kilkanaście kilo. Zadbać o swój wizerunek. Nie dla facetów, dla siebie. Atrakcyjny wygląd podnosi samoocenę. Zamiast koncentrować się na randkach zadbaj o siebie. Ćwiczenia, kosmetyczka, pasja. Jasne, konto na portalu randkowym też jest dobre - im więcej spotkań "na luzie" i bez napalania się tym większe szanse, że w końcu kogoś odpowiedniego spotkasz :-) Trzymam kciuki. Bardzo mocno. Jak coś - pisz na prv 
W temacie ładnego wyglądu, kiedyś faktycznie lubiłam odpicować się. Teraz jestem przed 30-stką i cholernie irytuje mnie że panowie traktują mnie jak lalę którą można się podniecić, taka przedmiotowość, nie liczę się ja jako człowiek, moje wartości, to co robię, jakie mam zainteresowania tylko to że mam ładną dupę. To nie jest fajne. 

Nie jest, dlatego odsiew. Odsiew i po sprawie.

Pasek wagi

W ostatnich dniach usłyszałam już o 2gim przypadku kobiety 60+ która się zaręczyła / wychodzi za mąż. 

Tusza nie jest tu decydująca, nie przesadzajmy. Owszem, ma trochę wpływu, bo przeciętny facet wybierze przeciętną pod względem tuszy kobietę, ale na szczęście są i tacy (i to sporo) którzy wolą chudzielce, tacy którzy wolą grubaski no i tacy, dla których BMI nie gra większej roli poza skrajnościami typu anoreksja/niepełnosprawność z otyłości. Poza figurą jest też uroda - można być ładną grubaską i brzydką jak noc szczuplaczką. I tak jak dziewczyny miewają swych ukochanych w rozmiarze XXL, tak i panów takich też znam, z ukochanymi XXL, a ich panie w większości poznane były już w większym rozmiarze, choć część utyła po ciążach, to prawda. Znam też mnóstwo singielek, zazwyczaj dziewczyn fajnych, żadne jędze, żadne dna intelektualne, zazwyczaj także bez zaburzeń i problemów życiowych - i mniejszość z nich ma nadwagę, za to większość cieszy się figurą w normie lub poniżej niej. I nie jest to niestety gwarancja na spotkanie kogoś wartościowego na zawsze. Myślę, że większość rad które tutaj padły (aktywność, zainteresowania, wychodzenie z domu, internet, znajomi) jakoś poszerza szanse, ale i tak gwarancji nie daje. Czasem spotykasz kogoś "bo tak", bez argumentu i starań, a czasem jesteś fajna, otwarta, poukładana, zdrowa w relacjach, ładna, szczupła - i sama do końca życia, też "bo tak". Tak czasem wychodzi i nie ma na to stuprocentowych prawideł :)

Ja nie będę Ci doradzać, co masz zrobić, by kogoś poznać. Raczej zwrócę uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, na wymagania - dobrze wiedzieć, jakie i dlaczego takie się ma. I dobrze je mieć. Chodzi o świadomość, co oferujesz, czego potrzebujesz, co lubisz i "byś chciała" a co jest warunkiem absolutnym. I z czego jesteś w stanie zrezygnować dla związku, a z czego nie. Jedna jest w stanie wejść w relację bez względu na nałogi faceta i jego wykształcenie, a druga nie wytrzyma w związku z kimś kto ma podstawowe, ledwie się wypowiada i nie rozumie co ona do niego mówi, a do tego niby rozrywkowo ćpa. Dla jednej chodzi tylko o sferę fizyczną, materialną, cielesną i bytową, o emocje, hormony i łatwiejszy kredyt, a dla innej ważne są też światopogląd, wyznanie, podejście partnera do życia, a nawet (znam takich) poglądy polityczne. Jedna nie zniesie łysego, z góry wyklucza panów którzy nie mają auta i pięciocyfrowych zarobków, a dla drugiej nawet nieurodziwy chłop na zasiłku i w wynajmowanym pokoju jest OK. Wg jednej własny facet siedzący w pornolach lub podglądający gołe laski w necie jest niedopuszczalny, dla innej nawet zdrady nie są problemem, byle wracał na noc do domu i nie wydawał na te inne wspólnej kasy. Każdy ma swoje. Byle kogo zawsze możesz mieć, każdy może mieć, skoro nawet bezdomne śmierdzące alkoholiczki na dworcu często mają swego partnera. Ale rozumiem, że Ty nie chcesz byle kogo. Więc dobrze być świadomą własnych wymagań i mieć realne poczucie, że często to nie tak, że mi się nie układa, tylko raczej nie podejmuję się relacji z ludźmi, z którymi z góry zakładam, że mi nie po drodze. 

A druga sprawa, to motywacja związku. Ja jestem jakaś dziwna, niedzisiejsza. Ale mnie związek zawsze był konsekwencją i wypełnieniem relacji a nie odwrotnie. I nigdy nie zakładałam szukania kogoś do związku, specjalne szukanie relacji, kogoś kto mi wypełni scenariusz i plany życiowe, zaspokoi potrzeby. Raczej patrzyłam na to jako na spotkanie kogoś, kto mnie tak ujmie i sobą zachwyci, że pragnęłabym stworzyć z nim związek. Czyli warto wiedzieć, po co mi związek. Czy "Chcę mieć kogoś, kto mnie kocha i o mnie dba, przytula, chcę być w związku samym w sobie" czy raczej "Dlatego związek z nim, bo właśnie jego kocham i chcę z nim żyć, chcę by właśnie on mnie przytulał, chcę móc zaspokajać jego potrzeby i o niego dbać." W pierwszym przypadku czas samotności rani, chce się mieć związek, z kimkolwiek, osoba nie jest ważna tylko jej cechy do których tęsknię. I (staro)panieństwo jest bolesne. W drugim przypadku staropanieństwo nie boli, nawet do śmierci, bo jeśli nie ma osoby która przemawia do mojego serca, to po co mi związek? Sam(a) też żyję fajnie, miło i dobrze. U mnie w rodzinie od pokoleń w każdym pokoleniu było kilka osób tego typu. I byli cudowni, kochani, otwarci i radośni, żadne zgryźliwe stare ciotki czy stetryczali wujkowie. Byli szczęśliwi i przyciągali ludzi do siebie, więc nie byli samotni, choć bez "drugiej połowy".

Pasek wagi

mam 39 i tez zero faceta na horyzoncie i duzo czasu minie zanim zaczne ,,szukac,,bo najpierw musze zakonczyc walke z moim skorupiakem .ale jakos nie mysle o sobie jako stara panna i ze to jest koniec swiata.bedzie to bedzie a jak nie to tez da sie zyc 

Pasek wagi

Ja przestałam się tym przejmować, bo wolę przeżyć życie sama (ale z bliskimi mi osobami), ale realizując się i żyjąc tak, jak lubię, niż martwiąc się, ze "bosz, jestem sama, nikt mnie nie chce". Mam 35 lat, za sobą rozwód, to mi wystarczy na razie. Mam duże wymagania co do facetów (i do siebie też) - i powoli po prostu godzę się z tym, ze jest, jak jest. Są dobre strony bycia samemu i coraz częściej je zauważam. 

Pasek wagi

oj nie wmawiaj sobie ze cos z toba nie tak :-/ , zarejestruj sie na portalu randkowym, ja po 3 miesiacach poznalam meza a mialam 29lat i tez myslalam ze wszyscy fajni juz zajeci a wlasnie nie! Szybko slub, dziecko i jest super. Nie ma na co czekac. teraz moja przyjaciolka wychodzi za maz, ma 40 lat on 50 oswiadczyl sie po kilku miesiacach znajomosci, oboje zakochani, opuszcza Polske zeby byc z nia, chce miec dziecko. I tez przez portal randkowy! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.