- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 października 2018, 16:25
Luzny temat, nie wiem, moze juz taki byl i go przeoczylam. Ale pamietacie pierwsza randke z waszym obecnym partnerem?
Nasza byla taka tragiczna... Chodzilam w tym okresie na bardzo duzo randek, z nim w sumie umowil mnie kolega. Zawsze przed randkami poswiecalam troche czasu zeby jakos wygladac. Wlosy, kiecka, makijaz. Gdy on byl juz w drodze... spadlam ze schodow! Nie moglam sie ubrac, ani pomalowac, naciagnelam na tylek, w zasadzie co lezalo na krzesle i nagle moj kuzyn, ktory wtedy u nas byl, mowi, ze w ogrodzie jest jakis facet (podalam mu kod do bramy). W dodatku przekrecil moje imie! Nie chcialo mi sie nigdzie isc wiec poszlismy do najblizszej restauracji. Ja kulejac. W restauracji zadzwonila moja siostra, ze wrocila z Paryza i wszyscy ja wystawili i nie ma jej kto odebrac. Ja skrecona noga, nie moglam prowadzic, wiec ... musial on. Poprosilismy o rachunek, zaplacil i polozyl portfel na stole, a ja ... odruchowo zabralam go i schowalam do kieszeni
Pojechalismy po moja siostre, byla razem z kolezanka, lekko wstawione, wiec zadawaly mu duzo pytan. Podrzucilismy je do domu i ja stwierdzilam, ze musze po tym wszystkim chwile odetchnac i zebysmy skoczyli w takie miejsce gdzie chodze sie wyciszyc. Przypadkowo jest ono na skraju lasu wiec on pomyslal, ze chce zakonczyc randke szybkim numerkiem w aucie i ni z gruszki ni z pietruszki mnie pocalowal. I nastapila wielka konsternacja, oboje nie wiedzielismy co powiedziec, wiec odwiozl mnie do domu hahahaha. Dobrze, ze bylismy mimo wszystko zainteresowani soba nawzajem, to dalismy sobie druga szanse :)
18 października 2018, 16:39
moja tez byla dziwna :D
umowilismy sie do kina (na dwa seanse). ja po kilku wczesniejszych nieudanych probach podboju facetow umowilam sie z nim w koncu tylko dlatego, ze nie mialam z kim isc do kina i pogadac. pierwszy film wybralam ja, drugi on. ubralam sie nijak (on do tej pory mi wypomina, ze przyszlam w pizamie) tzn. jeansy + bluza z Kapitenem Ameryka (poszlismy na Civil War). ogolnie czesc kinowa nam spoko wyszla, dobrze nam sie gadalo, kiedy poszlismy na drugi film (Ghibli) to zlapal mnie za reke :) (potem mi opowiadal jak to rozkminial nad tym, bo juz chcial na pierwszym filmie, ale wolal nie, bo szlismy jeszcze na drugi i co jesli bym sie poczula niezrecznie). poki co wszystko w miare ok, ale potem poszlismy na kolacje. tylko juz wtedy zaczelam sie dziwnie czuc, zlapala mnie silna migrena (pewnie za malo wody wypilam + emocje). to byla na prawde super japonska restauracje gdzie dostalam pyszne ramen, tylko szkoda, ze po dwoch lyzkach tak zle mi sie zrobilo, ze musialam wszystko oddac w ubikacji. biedak odwiozl mnie ledwo zywa do domu. ale jakims cudem sie nie zrazil i nastapily kolejne, bardziej udane randki :)
ps. oddalas mu portfel ?:)
Edytowany przez aniloratka 18 października 2018, 16:40
18 października 2018, 16:43
Pamiętam i to jak się poznaliśmy i pierwszą randkę :) Od pierwszego spotkania przypadkowego (przez znajomych) mieliśmy regularny kontakt przez fb ale taki niewymuszony, jakieś bzdury i abstrakcyjne teksty. Pierwsza randka była chyba dopiero 3 albo 4 spotkaniem - wcześniej spotykaliśmy się większą grupą.
Ja byłam wtedy mało chętna na jakiekolwiek związki ale akurat ten chłopak zawrócił mi w głowie.
Poszliśmy do kina na film, o którym wcześniej już rozmawialiśmy - film dosyć ciężki. Później (mimo, że już był późny wieczór a na następny dzień do pracy) jeszcze zahaczyliśmy o kraftowe piwo i pierogi :) Trzeba było film przedyskutować a potem rozmawialiśmy do bardzo późna o wszystkim i o niczym... Nic niezwykłego, było po prostu normalnie. Czułam się jakbym znała faceta całe życie, jakbym mogła mu powiedzieć o wszystkim, wygłupiać się i śmiać. Niczego nie musiałam udawać. I to było jakieś takie obustronne odczucie, szybko razem zamieszkaliśmy, teraz szykujemy się do ślubu ;)
Swoją drogą oboje jesteśmy bardzo aktywnymi fizycznie osobami o czym też rozmawialiśmy - góry, bieganie, squash i inne bajery. No ale ja oczywiście się odstawiłam jak stróż w boże ciało, w kieckę i szpilki (wiadomka). A potem zaczął nam uciekać nocny autobus i mój towarzysz zaczyna za nim biec, ja niewiele myśląc też biegłam - on kic przez barierkę a ja zatrzymałam się na środku drogi i zaczęłam się śmiać, do dziś się zresztą śmieję z tego jego parkuru na skróty z dziewczyną w szpilkach obok :D
Edytowany przez bridetobee 18 października 2018, 16:48
18 października 2018, 16:46
moja tez byla dziwna :Dumowilismy sie do kina (na dwa seanse). ja po kilku wczesniejszych nieudanych probach podboju facetow umowilam sie z nim w koncu tylko dlatego, ze nie mialam z kim isc do kina i pogadac. pierwszy film wybralam ja, drugi on. ubralam sie nijak (on do tej pory mi wypomina, ze przyszlam w pizamie) tzn. jeansy + bluza z Kapitenem Ameryka (poszlismy na Civil War). ogolnie czesc kinowa nam spoko wyszla, dobrze nam sie gadalo, kiedy poszlismy na drugi film (Ghibli) to zlapal mnie za reke :) (potem mi opowiadal jak to rozkminial nad tym, bo juz chcial na pierwszym filmie, ale wolal nie, bo szlismy jeszcze na drugi i co jesli bym sie poczula niezrecznie). poki co wszystko w miare ok, ale potem poszlismy na kolacje. tylko juz wtedy zaczelam sie dziwnie czuc, zlapala mnie silna migrena (pewnie za malo wody wypilam + emocje). to byla na prawde super japonska restauracje gdzie dostalam pyszne ramen, tylko szkoda, ze po dwoch lyzkach tak zle mi sie zrobilo, ze musialam wszystko oddac w ubikacji. biedak odwiozl mnie ledwo zywa do domu. ale jakims cudem sie nie zrazil i nastapily kolejne, bardziej udane randki :)ps. oddalas mu portfel ?:)
Hahahahaha, zbeltalas sie na pierwszej randce
Tak oddalam :)
18 października 2018, 16:53
Tak, pamietam pierwsza randkęz mężem. Poznaliśmy sie przez neta. Chciał mnie zabrac do konkretnego teatru ale ze trzeba bylo czekac dlugo az beda grac to umowilismy sie do kina i knajpy. Przed pierwsza randką bylismy juz umówieni na drugą.
18 października 2018, 16:54
Moja była najlepsza jaką miałam! :D
Akurat szłam na miejsce spotkania cała w nerwach, odwracam bezmyślnie głowę w inną stronę a tam ON patrzy na mnie i idzie w moją stronę!
Okazało się, że specjalnie krążył w pobliżu, żeby mnie złapać przed miejscem spotkania :D
Chodziliśmy po mieście, był grudniowy wieczór. Ja dopiero co wyleczona z przeziębienia, więc co chwilę wycierałam nos w chusteczki.
Super nam się rozmawiało! Onieśmielał mnie trochę, co wcześniej się nie zdarzyło, i od początku miałam "motylki" w brzuchu.
W restauracji dosłownie nic nie zjadłam, przez katar nie miałam apetytu i nie czułam smaku. Cały czas patrzył mi w oczy i jego komplementy bardzo do mnie trafiały. Po za tym świetnie się dobraliśmy, z nikim tak dobrze się nie rozumiałam jak z nim.
To co mnie w nim urzekło to, to że był bardzo męski, opiekuńczy i szczery. Nawet kiedy mówił coś miłego to zawsze wyszukanie. No i pierwszy raz miałam tak, że naprawdę podobał mi się fizycznie w 100% już od początku.
Na koniec odwiózł mnie do domu, jednak oboje nie chcieliśmy się żegnać. Tak więc zatrzymaliśmy się po drodze w małym lesie u mnie w miejscowości. Spędziliśmy kilka godzin na rozmowie, trochę przytulaniu i trzymaniu za ręce :DD
W koło było zupełnie ciemno i padał śnieg.
Edytowany przez 18 października 2018, 16:55
18 października 2018, 17:06
Moja była kiepska. Miałam zły dzień w pracy, nie miałam ochoty na spotkanie. Poza tym miałam wrażenie, że nie będziemy do siebie pasować, bo różniło nas doświadczenie życiowe. Jednak już od pierwszej chwili czułam, że chemia, przynajmniej z mojej strony, jest. Myślałam, że randka spalona z mojej strony, on zresztą też nie był zachwycony, ale jednak umówił się ponownie :D A potem już poszlo, może nie całkiem gładko, ale dotarliśmy się.
18 października 2018, 17:08
pisalismy ze soba smsy i rozmawialismy przez telefon godzinami przez pol roku. W koncu spotkalismy sie w niedziele. Nie bylo wow. Ani magii, ani jednorozcow. Bardziej jak para przyjaciol. On cos tam nieporadnie probowal mnie przytulac, ale ja tak srednio bylam zainteresowana tym bardziej ze z wygladu kompletnie mi sie nie podobal. Poszlisny na spacer na pobliska gorke w miescie i tam sobie siedzielismy. Przegadalismy kilka ladnych godzin o wszystkim. To byl ostatni dzien wakacji. Pozniej ja poszlam spotkac sie z kolezankami, a on do domu. Powoli znajomosc rozkrecala sie bardziej i bardziej, dzis jestesmy juz razem ponad 12 lat i ponad 5 lat malzenstwem.
18 października 2018, 17:19
Pewnie, że pamiętam. Spotkaliśmy się na dworcu, bo on dojeżdżał pociągniem. Poszliśmy najpierw na spacer, potem do mnie na działke. Tam siedzieliśmy, gadaliśmy i karmiliśmy kociaka, który akurat się przyszwędał. Spędziliśmy tak z 8h, na koniec jak wychodziliśmy z działek to było całkiem ciemno i wtedy sobie uświadomiłam jak jestem nierozważna. Bo byliśmy całkiem sami, mógłby mnie zgwałcić czy zabić, na własne życzenie go wyprowadziłam na odludzie :D
Na szczęście nie okazał się świrem. W międzyczasie mój tata osiwiał chyba do reszty, bo wyciszyłam telefon. Wychodząc z domu o 13 mówiłam, że idę na spotkanie z kolegą, a wróciłam koło 22. Miałam chyba z 30 nieodebranych. Tata już się ubierał by iść mnie szukać. Miałam 17 lat. :)
18 października 2018, 17:26
znaliśmy się już wcześniej, ale jako znajomi czasami widzieliśmy się w knajpie, czy na domówkach, więc to nie była randka, raczej "pierwsze spotkanie sam na sam"
piliśmy piwko gdzieś w plenerze bo to była wiosna, on strasznie dużo mówił, chyba był zdenerwowany :P potem zapytał czy chciałabym pójść do niego, a potem chyba pomyślał że zabrzmiało to tak jakby zapraszał mnie na seks i zaczął tłumaczyć, że oczywiście bez żadnych podtekstów, że chce mi pokazać tylko coś na youtubie no i poszłam, co najlepsze, jemu naprawdę tylko o to chodziło, piliśmy całą noc u niego w pokoju, rozmawialiśmy o muzyce, filmach, pokazywaliśmy sobie najfajniejsze kawałki na laptopie, poszliśmy spać dopiero rano, kompletnie pijani. wróciłam do domu dopiero około południa