Temat: Co doradzacie?

Jak Waszym zdaniem się zabezpieczać, żeby nie wpaść? Wiem, że zawsze jest ryzyko,ale co zrobić, żeby je zminimalizować... no i nie wydawać na to niebotycznych środków...
- przy samej prezerwatywie nie wiem czy miałabym komfort psychiczny - bałabym się zsunięcia albo pęknięcia
- co do tabletek mam spore wątpliwości, bo to spora ingerencja w organizm, boję się skutków ubocznych... a z drugiej strony wiem, że dają dość dużą pewność, że się nie zajdzie...
a co do innych środków, to nie bardzo się orientuję.. wiem, że są jakieś wkładki itd, ale nie chciałabym stosować czegoś, co musiałoby zostać "włożone" na dłuższy czas...

Jakie są Wasze rady?
Sserek ma rację, jeśli tak bardzo się boisz, zostaje metoda na szklankę wody - szklanka wody zamiast ;) Jest to jedyna, stuprocentowa metoda, oczywiście o ile obie strony są płodne.

Mnie gin namawiał na implant - wszczepiają ci taką małą "pigułę", która przez długi czas (zależy od rodzaju, ale zwykle minimum rok) wydziela hormony. Skuteczność taka, jak regularnie brane tabsy, ale mniej obciąża wątrobę. Nie poszłam na to, bo nie lubię nie mieć wyboru, a jak to wszczepisz to nie możesz ot, tak sobie tego wyciągnąć.

Co do samych tabletek, to mój gin twierdzi, że są osoby, które po prostu nie powinny brać hormonów, bo zawsze będą im szkodziły. Z drugiej strony są też osoby, które w ogóle na tabsy nie reagują źle. Niestety to jest metoda prób i błędów, czasami trzeba kilkakrotnie zmieniać środek, żeby wreszcie znaleźć ten właściwy.

A gumki... No cóż, jeśli są dobrej jakości i nie są przeterminowane, a wy zadbacie o odpowiednie nawilżenie waszego "oprzyrządowania" ;), to szanse na pęknięcie są minimalne.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.