Temat: Kościół a prezerwatywy w małżeństwie

Hej pytanie do Pań w miarę regularnie spowiadających się i chodzących do Kościoła i stosujących prezerwatywy w małżeństwie. Czy są takie? jeśli tak to jaki to godzicie?

freykaa napisał(a):

Renesamee napisał(a):

Moje zdanie jest takie że jeżeli chodzi o seks, rodzinę jako związek męża i żony oraz ich relacji, a także wychowywanie dzieci Księża nie powinni mieć nic do tego. Mnie Ksiądz nie dał rozgrzeszenia jak byłam w ciąży ze starszym synem (nie mieliśmy ślubu bo nas stać nie było) i powiedział mi wówczas że cudzołożę. Zapytałam go więc czy to że mój partner jest 1 męzczyzną z którym spałam i z którym spędzę reszte życia nie ma żadnego znaczenia, a to że dziewczyny puszczają sie na każdej dyskotece z innym to nie są cudzołożnicami bo w ciążę nie zachodzą i Ksiądz rozgrzeszenia udziela to Ksiądz mi powiedział że on nie sprawdza i nie pyta czy te dziewczęta zawsze z tym samym. Postanowiłam się wyspowiadać u innego Księdza i odp. była podobna. Przestałam chodzić do Kościoła. Mam za złe że Nowe Życie którego tak zaciekle bronią stało się powodem dla którego nie przyjmowałam Komunii przez 2 lata. Teraz modlę się w domu i sama przed soba się spowiadam.
no właśnie, problem w tym że mogę się założyć że gdybyś poszła jeszcze do kilku księży to któryś dałby Ci rozgrzeszenie... i to mnie właśnie wkurza taka niekonsekwencja. Ja stosowałam tabletki anty i mieszkałam z moim jeszcze wtedy nie mężem i dostałam rozgrzeszenie, oczywiście ksiądz powiedział żeby unikać zbliżeń... ostatnio byłam u spowiedzi i powiedziałam że nie chce mieć na razie dzieci i że się boję to powiedział żeby iść do psychologa i że to mój obowiązek mieć dzieci. a mój mąż poszedł do kościoła akademickiego wyspowiadać się i ksiądz mu powiedział że nie każdy jest od razu gotowy na to żeby mieć dziecko i trzeba się modlić o to żeby Bóg pomógł przezwyciężyć ten strach... więc co ksiądz to inne podejście.Strasznie tego nie lubię...   
Znajdź jednego spowiednika. Tak jest zresztą łatwiej, 

freykaa napisał(a):

Renesamee napisał(a):

Moje zdanie jest takie że jeżeli chodzi o seks, rodzinę jako związek męża i żony oraz ich relacji, a także wychowywanie dzieci Księża nie powinni mieć nic do tego. Mnie Ksiądz nie dał rozgrzeszenia jak byłam w ciąży ze starszym synem (nie mieliśmy ślubu bo nas stać nie było) i powiedział mi wówczas że cudzołożę. Zapytałam go więc czy to że mój partner jest 1 męzczyzną z którym spałam i z którym spędzę reszte życia nie ma żadnego znaczenia, a to że dziewczyny puszczają sie na każdej dyskotece z innym to nie są cudzołożnicami bo w ciążę nie zachodzą i Ksiądz rozgrzeszenia udziela to Ksiądz mi powiedział że on nie sprawdza i nie pyta czy te dziewczęta zawsze z tym samym. Postanowiłam się wyspowiadać u innego Księdza i odp. była podobna. Przestałam chodzić do Kościoła. Mam za złe że Nowe Życie którego tak zaciekle bronią stało się powodem dla którego nie przyjmowałam Komunii przez 2 lata. Teraz modlę się w domu i sama przed soba się spowiadam.
no właśnie, problem w tym że mogę się założyć że gdybyś poszła jeszcze do kilku księży to któryś dałby Ci rozgrzeszenie... i to mnie właśnie wkurza taka niekonsekwencja. Ja stosowałam tabletki anty i mieszkałam z moim jeszcze wtedy nie mężem i dostałam rozgrzeszenie, oczywiście ksiądz powiedział żeby unikać zbliżeń... ostatnio byłam u spowiedzi i powiedziałam że nie chce mieć na razie dzieci i że się boję to powiedział żeby iść do psychologa i że to mój obowiązek mieć dzieci. a mój mąż poszedł do kościoła akademickiego wyspowiadać się i ksiądz mu powiedział że nie każdy jest od razu gotowy na to żeby mieć dziecko i trzeba się modlić o to żeby Bóg pomógł przezwyciężyć ten strach... więc co ksiądz to inne podejście.Strasznie tego nie lubię...   


dobrze,że wreszcie udało Ci się trafić na mądrą osobę. Dla mnie spodziedź to bezsens, dlaczego inny śmiertelnik ma oceniać moje grzechy? Nie rozumiem dlaczego "nie sądź a nie będziesz sądzony" nie tyczy się księży. Skoro przyszłam, wyspoiadałaś się, to należy Ci się rozgrzeszenie. Ja wiecznie mówię podobne grzechy nawet typu: "opuściłam niedzielną mszę z własnej winy/ lenistwa". Daje mi rozgrzeszenie, ale oczywiste jest to, że nieraz to powtórzę, nieraz opuszczę mszę, bo mi się nie będzie chciało iść, prędzej czy późnij nastanie ten moment.
 Więc nie rozumiem czemu nie dać rozgrzeszenia osobie, któa uprawia seks ze swoim jedynym. Przecież to jest oczywiste że znów to zrobi, nawet jak potem będzie mieć wyrzuty sumienia. Popęd to popęd. To już gorsze jest lenistwo.
Czasem nie ogarniam, dlaczego seks pozamałzeński jest grzechem, poważnie. Można się przytulić, całować, ale "wsadzić" już nie? A palce same można? Gdzie się zaczyna granica cudzołożenia?

wrednababa56 napisał(a):

Mycella napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

jesli wam nie pasuje spowiedz albo  polaczenie spowiedzi i seksu to nie chodzcie do kosciola. i tyle 
A to niby dlaczego? Nawet osoba niewierząca może przyjść, posłuchać kazania, jeśli ksiądz jest mądry i ma co mądrego do powiedzenia. Człowiek jest grzesznikiem, ale to nie znaczy, że ma się od Boga odwracać. Jeśli chodzenie na msze, modlitwa we wspólnocie mu pomaga zachować bliskość, to nie rozumiem zupełnie Twojej wypowiedzi.Wywołujesz imię Pana Boga swego nadaremno? To nie chodź do kościoła
ja chodze tylko od okolicznosci, ale jesli ktos chce sie spowiadac a swiadomie grzeszy to chyba sie obie rzeczy wykluczaja i powinien sie zastanowic nad sensem przynaleznosci do wspolnoty 


Wspólnotę porównam z rodziną. Masz oboje rodiców i powiedzmy, dwie siostry. Kłócisz się o coś tam, wiesz, ze je ranisz nieraz złym słowem, ale w złości to robisz. Mama Cię prosi idź zrób to i to - olewasz sprawę, bo Ci się nie chce np. śmieci wyrzucić. Nie przyznałaś się matce do tego, że podpalałaś, gdy byłaś niepełnoletnia. Pyskujesz do ojca. Za plecami mówisz "mój stary/moja stara". We dwie obgadujecie trzecią siostrę, bo się na nią wkurzyłyście o coś tam.
Wiesz, że tym wszystkim ranisz swoją rodzinę. Tak samo wiesz, że jak siostra obraża Ciebie od idiotek, to też Cię rani.
A mimo to, wiesz, ze możesz na nich polegać, że wskoczą a Tobą w ogień, że są pomocni, kochają Cię, troszczą się o Ciebie. Odchodzisz od nich bo czasem nerwy wezmą górę?

To sytuacja obrazowa, to samo się tyczy narzeczonego/ męża. Są lepsze i gorsze chwile w wierze i w rodzinie. Ale się jej nie zostawia ot tak. Nie muszę się spowiadać ze wszystkiego mamie, żeby wiedziała że ją kocham i szanuję. Tak samo ja mam olewczy stosunek do spowiedzi, staram się, jak mamie pokazać w inny sposób, że mi zależy - dobrymi uczynkami.
Odnoszę wrażenie, że Kościół bardziej przejmuje się seksem wiernych niż np. przemocą w rodzinie wśród wiernych. Ja z tych spraw nigdy się nie spowiadałam i nie zamierzam. Raczej "rad" praktycznych nie powinni dawać osoby obce w tym temacie (celibat)
Pasek wagi
ja nie uważam seksu z osobą którą kocham za grzech... czy kogoś krzywdzę przez to? jest to facet, którego kocham i z którym widzę wspólną przyszłość, więc nie rozumiem. a tym bardziej chore jest dla mnie to, że antykoncepcja w małżeństwie jest traktowana jako grzech :O jesteśmy w takich czasach, że niektóre rzeczy powinno się trochę inaczej interpretować. zresztą co ksiądz to inna opinia. kiedyś jakiś młody ksiądz powiedział koleżance to co pisałam wyżej w kwestii seksu przedmałżeńskiego - że jeśli kogoś kochamy to to nie grzech. a inny stary klecha wydrze się na nią i wywali z kościoła. dlatego ja się z tego nie spowiadam, bo mam pewne zasady i robię to z kims kogo kocham i planuję z nim wspólną przyszłość..
Nie wyobrazam sobie takich problemow.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.