Temat: Jak często uprawiacie seks?

Pytanie może i bezpośrednie, ale jest to temat, który wydaje mi się, że ciekawi wiele osób. Wszyscy chyba lubimy się porównywać z innymi, a w kwestii seksu czasem ciężko jest się porównywać ze znajomymi, wydaje mi się, że w Polsce wciąż nie rozmawia się o tym zupełnie luźno. A jeśli już, to podejrzewam, że wiele osób zawyża odpowiedzi ;) Więc tak zupełnie szczerze - jak często uprawiacie seks? Wiadomo, że raczej nie jest to regularne typu raz w tygodniu, raz w miesiącu, ale średnio. I czy wg was taka częstość jest odpowiednia?

Pasek wagi

Byl okres, dosc dlugi, kiedy bylo bardzo rzadko, raz na miesiac, czasem nawet nie. 

Odbilo sie to na zwiazku dosc konkretnie, malo sie wszystko nie rozwalilo. Kryzys przyszedl w sierpniu zeszlego roku, ale od tego czasu jest duzo lepiej. Na poczatku zaraz po kryzysie weszlismy w etap krolikow i odkrrywania na nowo seksualnosci zwiazku, wiec bylo po pare razy dziennie codziennie. Odbilismy sobie ten okres posuchy z nawiazka. Teraz - sporo zalezy od jego zmian, bo pracuje na dniowki i nocki, 12 godzinne zmiany, wiec czasem jest sie zwyczajnie zbyt zmeczonym, ale ta 2-3 razy w tygodniu srednio jest. 

Staz zwiazku 9 lat

Pasek wagi

14 lat zwiazku, malzenstwo od prawie 8 lat, 1 dzieciak na pokladzie, srednio 1-3 w tygodniu (zalezy od cyklu glownie, jak mam okres wiadomo ze mniej niz gdy nam owulacje).

Pasek wagi

Higashi napisał(a):

Tonya napisał(a):

Higashi napisał(a):

No to ja zaniżę trochę statystykę ;) Aktualnie 0, w ciągu mojego prawie 26 letniego życia byłam w związku jakieś 3 miesiące i seks był może kilka razy. Dla mnie to żaden problem, kompletnie nie odczuwam braku seksu, przez kilka lat określałam się jako osoba aseksualna. Zawsze mnie ciekawiło jak to jest, że niektórzy bez seksu nie mogą się skupić, są sfrustrowani a ja nawet nie zauważam aby mi czegoś brakowało. Nie żeby coś było nie tak z wysokim libido, tylko dla mnie to kompletna abstrakcja że kogoś brak seksu aż tak (nomen omen) dotyka.  

A z tych kilku razy byłaś zadowolona? Może po prostu nie było fajerwerków?

Było fajnie, podobało mi się, bardzo chętnie weszłabym w kolejny związek ale mało kto mi się podoba a seks dla samego seksu mnie nie interesuje. Ja to tłumaczę tak, że to jest trochę jak z jedzeniem. Gdyby nie trzeba było jeść aby przeżyć, znalazłaby się grupa ludzi, która dla przyjemności owszem by coś czasem zjadła, ale zazwyczaj skupia się na innych rzeczach i skoro nie odczuwa głodu to nie ma impulsu aby cokolwiek w tym kierunku robić. Inni za to nie wyobrażaliby sobie życia bez jedzenia i to częstego. Może trochę dziwna ta metafora wyszła, mam nadzieję że ma jakiś sens! 

Nie wiem czy to społeczeństwo jest przeseksualizowane, czy to ja jestem jakaś dziwna, po prostu nigdy nie rozumiałam tej wagi jaką seks odgrywa w życiu wielu ludzi. Nie ma w tym absolutnie nic złego że ludzie lubią seks i jest to dla nich ważna potrzeba. Tylko czasami czuję się jakbym była w jakimś malutkim procencie ludzkości który nie rozumie całego tego zamieszania wokół seksu.

Higashi - ja mam to samo, więc jesteśmy 2 dziwne;-)

Czy to już aseksualizm? Nie mam pojęcia

2 lata razem i widujemy się tylko w weekendy pt-nd. W tym czasie najczęściej 1-2 razy. Dla mnie to za rzadko.

cancri napisał(a):

Raz na miesiac, raz na dwa miesiace. Moje libido jest na poziomie 0 i nie jest mi z tym zle. Niezaleznie od partnera, bo chociaz jestem w jednym zwiazku od 13 lat, to wczesniej mialam dosc bujne zycie uczuciowe. Nie mam potrzeb, nie kreci mnie to totalnie. Tzn. jest milo ale nie jest to czynnosc, bez ktorej nie moge zyc i ktora na codzien zajmuje moj umysl. Oczywiscie sa okresy, kiedy tego seksu jest wiecej, natomiast no... no nie potrzebuje go na codzien czy raz w tygodniu. Nie mam na to czasu i energii ???? Masturbacja tez mnie nigdy nie interesowala i nie interesuje. Na szczescie nie mam absolutnie zadnego poczucia straty.

Mamy tak samo,raz w miesiącu to u nas taki standard. Nie odczuwam z tego powodu żadnej straty, moj maz tez nie. Mamy niskie libido i tyle. Dzięki bogu obydwoje mamy takie same potrzeby seksualne. 

Apricottie napisał(a):

Higashi napisał(a):

Tonya napisał(a):

Higashi napisał(a):

No to ja zaniżę trochę statystykę ;) Aktualnie 0, w ciągu mojego prawie 26 letniego życia byłam w związku jakieś 3 miesiące i seks był może kilka razy. Dla mnie to żaden problem, kompletnie nie odczuwam braku seksu, przez kilka lat określałam się jako osoba aseksualna. Zawsze mnie ciekawiło jak to jest, że niektórzy bez seksu nie mogą się skupić, są sfrustrowani a ja nawet nie zauważam aby mi czegoś brakowało. Nie żeby coś było nie tak z wysokim libido, tylko dla mnie to kompletna abstrakcja że kogoś brak seksu aż tak (nomen omen) dotyka.  

A z tych kilku razy byłaś zadowolona? Może po prostu nie było fajerwerków?

Było fajnie, podobało mi się, bardzo chętnie weszłabym w kolejny związek ale mało kto mi się podoba a seks dla samego seksu mnie nie interesuje. Ja to tłumaczę tak, że to jest trochę jak z jedzeniem. Gdyby nie trzeba było jeść aby przeżyć, znalazłaby się grupa ludzi, która dla przyjemności owszem by coś czasem zjadła, ale zazwyczaj skupia się na innych rzeczach i skoro nie odczuwa głodu to nie ma impulsu aby cokolwiek w tym kierunku robić. Inni za to nie wyobrażaliby sobie życia bez jedzenia i to częstego. Może trochę dziwna ta metafora wyszła, mam nadzieję że ma jakiś sens! 

Nie wiem czy to społeczeństwo jest przeseksualizowane, czy to ja jestem jakaś dziwna, po prostu nigdy nie rozumiałam tej wagi jaką seks odgrywa w życiu wielu ludzi. Nie ma w tym absolutnie nic złego że ludzie lubią seks i jest to dla nich ważna potrzeba. Tylko czasami czuję się jakbym była w jakimś malutkim procencie ludzkości który nie rozumie całego tego zamieszania wokół seksu.

Higashi - ja mam to samo, więc jesteśmy 2 dziwne;-)

Czy to już aseksualizm? Nie mam pojęcia

ja tez mogę zyć bez, w ogóle mi nie przeszkadza brak.

staram_sie napisał(a):

w normalnym czasie 1-2 w tygodniu, zazwyczaj w weekend. Od czasu pandemii było częściej bo więcej w domu i więcej czasu, a od czasu jak jestem w ciąży jest rzadziej.

U nas był nie problem z libido a z czasem, teraz no to moje samopoczucie ;)

Znam to :) problem w tym, ze w ciąży mogłabym cały czas tyle, że od rana do wieczora mam mdlosci,  a o 20 juz się slaniam na nogach...rozwiązaliśmy to tak ( a właściwie narzeczony wyboru nie ma haha) , ze budzę go ok 5 nad ranem i wtedy :) zanim zaatakują mdlosci i zmęczenie, zanim corka sie obudzi i zanim trzeba się zalogować do pracy :) troche mi przykro, ze go tak wybudzam, ale zapewnił mnie, że będzie mnie wspierał jak tylko będzie mógł w tym trudnym dla mnie okresie 😈😉

11 lat razem , 3 dzieci

Zwykle jest to 5-6 razy w tygodniu, ale są też tygodnie gdzie jest tylko raz a i takie gdzie jest 10 razy :)

Ciliegiaa napisał(a):

Tonya napisał(a):

U nas bardzo nieregularnie. Oboje mamy pracę zmianową, ok. połowę nocy w miesiącu nie śpimy razem - spędzamy w pracy. W domu często tylko się mijamy. Z tym wiąże się zmęczenie. Dlatego też jak już spędzamy razem noc to wolimy się przytulić i spać ? Do tego okres 5 dni w miesiącu (kiedyś nas to nie powstrzymywało, teraz odczuwamy pewien dyskomfort). 

W takim intensywnym okresie seks jest rzadko, raz na dwa tygodnie? Zdarzyło się raz w miesiącu.

Za to często wyjeżdżamy i wtedy sobie odbijamy - na urlopach seks jest prawie codziennie, czasem po kilka razy.

Jesteśmy razem 5 lat. 

Dlatego tak podziwiam, że większość z Was znajduje czas i przede wszystkim energię na seks kilka razy w tygodniu ?

Czasu nie trzeba wiele, pewnie, że jak jest weekend to można się pobawić i kilka godzin, jednak w ciągu tygodnia kiedy jesteśmy zmęczeni pracą zdecydowanie wystarczy 30-40 minut. Dla mnie seks to jedna z większych przyjemności, niesamowicie relaksuje i sprawia, że można się psychicznie oderwać od trudów dnia codziennego, dlatego czasem mając dla siebie wieczorem tylko godzinę lub dwie oboje wolimy zrezygnować z filmu lub książki na rzecz seksu, zresztą zdarza się nam nawet rezygnować ze śniadania rano na rzecz seksu przed pracą - co prawda rzadko, bo rano jednak człowiek jest zabiegany, no ale zdarza się, że nie możemy wytrzymać i po prostu zamiast tych wszystkich porannych rytuałów wybieramy tzw. szybki numerek i potem w pośpiechu lecimy do roboty. Podobnie zdarza się pod wieczór, po pracy. Przed samym snem też jest u nas nie częściej niż dwa razy w tygodniu, bo często wolimy się przytulić i spokojnie zasnąć, ale w ciągu dnia jednak czasem rzucamy wszystko i nadrabiamy, po prostu czujemy taką potrzebę, lubimy to robić i jest to dla nas ważne.

To tak do Twojego ostatniego zdania odnośnie czasu i energii, bo to co jest wyżej to jest wasza prywatna sprawa i wasze potrzeby, więc nie mi to komentować. Rozumiem, że każdy ma inne potrzeby, dlatego dziwi mnie troszkę ten temat w celu porównania się z innymi. Każdy człowiek jest inny i dla jednego raz na tydzień jest ok, dla innego to rzadko, a zdarza się, że dla kogoś to może i często. To wszystko jest w porządku, dopóki obie osoby związku są zadowolone z częstotliwości i jakości pożycia :) . 

Hmm a ja właśnie nie potrafię czerpać radości z seksu, gdy jestem zestresowana, mam dużo na głowie i mało czasu. Ciężko mi w takich momentach osiągnąć orgazm, bo w głowie kłębi mi się tysiąc myśli, a sama też nie potrafię się skupić na "robocie" ;D Jeśli mąż wtedy akurat ma bardzo ochotę, to kochamy się, ale wtedy zwykle staram się to załatwić szybko. No nie potrafię się wtedy zrelaksować. Ale tak jak piszesz, dopóki obie osoby są zadowolone to wszytsko jedno czy będzie to raz w miesiącu czy 5 razy dziennie ;)

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Raz na miesiac, raz na dwa miesiace. Moje libido jest na poziomie 0 i nie jest mi z tym zle. Niezaleznie od partnera, bo chociaz jestem w jednym zwiazku od 13 lat, to wczesniej mialam dosc bujne zycie uczuciowe. Nie mam potrzeb, nie kreci mnie to totalnie. Tzn. jest milo ale nie jest to czynnosc, bez ktorej nie moge zyc i ktora na codzien zajmuje moj umysl. Oczywiscie sa okresy, kiedy tego seksu jest wiecej, natomiast no... no nie potrzebuje go na codzien czy raz w tygodniu. Nie mam na to czasu i energii ???? Masturbacja tez mnie nigdy nie interesowala i nie interesuje. Na szczescie nie mam absolutnie zadnego poczucia straty.

Przybij piątkę! Ja na początku związku (idzie nam 6 rok razem) mogłam nie wychodzić z łóżka.
Ale od jakiegoś 1,5-2 lat mam mega niskie libido. Najprawdopodobniej mam źle dobrane tabletki anty bo i często mam stany przypominające depresję.
Ale ogólnie nie odczuwam potrzeby ciągłego seksu, nie myślę o tym. 
Mój partner to rozumie, nie zmusza mnie do niczego (a jakby próbował to by w łeb dostał!). Widzę, że czasem mu ciężko ale po naszej rozmowie stwierdził, że mnie kocha za całokształt a nie za seks. 
Przy okresie mam większe chęci więc korzystamy z tego ale tak ogólnie to... szału nie ma w ilości zabaw łóżkowych. Często nie mam siły. Masturbacja nie kręci mnie jakoś szczególnie. Czasem czuję się jak dziwak z tym brakiem chęci ale jakoś sobie radzę ;) 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.