Temat: Moja macica moja sprawa ?

Hej Wam.

Pytanie raczej do kobiet, które są zwolenniczkami aborcji. Czy uważacie że decyzja czy dziecko się narodzi czy też nie jest wyłącznie sprawą kobiety ? Absolutnie NIE jest tu mowa o ciążach z gwałtu. Spotkałam się z sytuacją gdzie facet powiedział do kobiety by "robiła jak uważa" i szczerze mówiąc.. dziwi mnie taka postawa gdzie facet umywa ręce. Jak wy to sobie wyobrażacie jakbyście chciały aborcji to pytałybyście faceta o zdanie czy byłby to dosłownie komunikat co zamierzacie zrobić ?

Odniose sie do przykladu mojej kolezanki. Dziewczyna zlapala dola po 2 porodach w krotkim czasie (od razu po jednym dziecku zaszla w druga ciaze). Po tej drugiej bach- 3 ciaza.. maz wiecznie za granica w pracy. Mimo, ze dobrze im sie ukladalo cos jej siadlo w psychice, ze nie da rady i chce usunac to dziecko. Jej maz powiedzial, ze zniszczy ich relacje jak to zrobi i to bedzie wielki blad, prosil ja zeby pomyslala nad tym bo moze w przyszlosci zalowac. Wrocil na kilka miesiecy do domu, zajal sie dziecmi zeby mogla w spokoju ta 3 ciaze donosic, urodzic w spokoju.... jej mama tez duzo im pomagala i urodzila- w zimie widzialam ich jak wracali ze spaceru z dziecmi (ciagneli je na sankach, smiali sie- wygladali na szczesliwych). W jej przypadku maz nie stal jak dupek gdzies z boku, wyrazil swoje zdanie ale szanowal tez to, ze jej jest zwyczajnie za ciezko, ma traume po bolesnym porodzie i musi jejbyć pomoc- jakos dali rade wspolnymi silami temu kryzysowi. Nie wiem co by bylo gdyby nie miala wsparcia, nie miala z kim porozmawiac i nie odpoczela troche przed tym trzecim porodem psychicznie i fizycznie. Jesli chodzi o mnie nie popieram aborcji ale zdaje sobie sprawe, ze sa rozni ludzie i rozne sytuacje, to bardzo trudny temat- decyzja powinna zalezec od obojga ale jest w rzeczywistosci inaczej, Ty dalas przyklad kobiety chcacej usunac i faceta bez zdania, czasem kobieta chce urodzic a facet nalega na aborcje i to jest juz wgl nie fair, wtedy uwazam ze droga dla faceta wolna a ona ma prawo urodzic dziecko. Ogolnie szkoda mi dzieciakow ktore nie maja szansy sie nawet urodzic, jeszcze bardziej szkoda mi dzieci z nieodpowiednich rodzin, krzywdzonych latami w domach lub domach dziecka. Ludzie, ktorzy nie planuja dzieci powinni bardziej dbac o zabezpieczenia (wiem, ze czasem zawodza ale jednak czesciej zawodzi czlowiek swoja bezmyslnoscia).

Pasek wagi

Uważam, że skoro ja będę przez 9 miesięcy chodzić w ciąży narażając się na niedogodności i utratę zdrowia, mam decydujący głos. Ciało jest moje, więc ostateczna decyzja jest moja. A co do wpadek, większość usuniętych ciąż nie pochodzi z szaleństw na dyskotece, tylko stałych związków- akurat czas nie ten, kredyt na głowie, a pracy nie ma itp. Każdemu może się zdarzyć błąd, źle policzy dni płodne, okres będzie wcześniej (kiedyś wyjechałam na wakacje i miałam o 2 tygodnie wcześniej okres), antykoncepcja nie zadziała, facet powie, że zdąży, a nie zdążył itp. Nawet jeżeli ciąża byłaby wynikiem szaleństw- to co z tego? 

Każde dziecko ma prawo do bycia wyczekanym i chcianym, a nie efektem błędu. Dzisiaj mój mały nabijał się z kolegi, bo temu koledze rodzice powiedzieli, że jest efektem przypadku. Kiedyś każda panna z brzuchem szła do ołtarza, a potem te małżeństwa o kant dupy można było rozbić- ludzie z przypadku,  których dzieci połączyły. Druga rzecz, dostępność aborcji może spowodowałaby to, że zamiast się ukrywać ciążę przed otoczeniem, bo to przecież morderstwo, dziewczyna poinformowałaby rodzinę, a ta może by odwiodła ją od zamiaru. Ostatnio u mnie w pracy dziewczyna była na zleceniu i w ciążę zaszła- namawiałam prezesa, żeby jej to zlecenie przedłużył do porodu, to dziewczyna miałaby zasiłek, ale nie chciał. Gdyby ją chłopak zostawił i nie miałaby rodziny, to co by zrobiła? Żarłaby tynk ze ściany? Ciężarnej nikt nie zatrudni.

Jaki kompromis. Kwitnie podziemie aborcyjne nabijając kasę ginekologom. Potem taka qurew jak Chazan udaje świętego, chociaż pieniędzy zarobionych na usuwaniu nie odda. 

zlazona napisał(a):

Uważam że kompromis który został osiągnięty po równie zaciętych dysputach co teraz ,jest dobrym kompromisem. Powinno się postawić na edukację seksualną i to nie jest realizowane, środki do antykoncepcji również powinny być bardziej dostępne. Żadne skrajności według mnie nie są dobre, ani traktowanie aborcji jako środka antykoncepcyjnego ot tak, do następnego razu, ani całkowity zakaz. 

caly jazgot na temat aborcji bierze sie stad ze zwolennicy aborcji usilnie przekonuja ze poki sie dziecko nie urodzi to nie jest to czlowiek. Gdyby mowili ze porpostu sa ciezkie przypadki i moze lepiej wtedy zabijac dziecko , to byloby bardziej uczciwe i byc moze byloby wieksze zrozumienie. A tak to cala linie obrony mozna sprowadzic do absurdu. 

Poinformowałabym partnera o podjętej już decyzji i tyle. Wiem, że by się ze mną zgodził.

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza  się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie.  Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu. 
Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów.  A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony. 
Mam tylko nadzieje, że zabezpieczasz się podwójnie . Natomiast nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego osoby, które nie chcą dzieci nie rozwiążą tego w trwały Chirurgiczny sposób. Skoro są gotowe zejść do podziemia aborcyjnego to czemu nie zejdą do podziemia i w tej sprawie. Takie rozwiązanie byłoby idealne. Natomiast wielu ludzi to po prostu niekonsekwentni asekuranci, nie pozbawią się płodności, bo a nuż może za 20 lat dojrzeją do pewnych decyzji, a teraz  w razie czego jak wpadnę to usunę. 
Musisz przyjąć do wiadomości, że nie dla każdej kobiety aborcja to zło i mord na niewinnym dziecku. Nie musisz tego rozumieć, ale powinnaś mieć tego świadomość. Nie zabezpieczam się podwójnie, a Twoje "mam nadzieję" uważam za śmieszne - moja ewentualna ciąża to nie Twoja sprawa. 
Ale mnie nie musi obchodzić, jakie ty masz podejście do aborcji. Skoro nie chcesz dziecka to czemu sobie problemu z antykoncepcją , aborcja itd nie zdejmiesz z głowy do końca życia  ? Po co Ci ta płodność jak nie interesują Cię jej konsekwencje  i jesteś pewna na 100 %, że dzieci nie chcesz ? Natomiast to jest pytanie do każdej kobiety, która od początku wie, że nie chce dzieci, dlaczego chce mieć prawo do działania na skutek, czyli prawo do aborcji żywej istoty , a nie koncentruje się na działaniach prowadzących do zlikwidowania przyczyny,  czyli nie pozbawi się płodności ?
Pół minuty bym się nie zastanawiała, gdym taki zabieg mogła wykonać legalnie i w renomowanej klinice. Niestety nie wolno mi pobawić się płodności - nie moja to wina. Faszeruję się hormonami do 16. lat co wcale mi nie jest na rękę. 
Ale w swoim kraju od tak możesz usunąć dziecko, bo nie chcesz i już ? 
Nie mogę usunąć płodu w Panamie, ale zakładam - niezmiennie trafnie - że nigdy nie będę musiała. Nie będę więc profilaktycznie kombinowała z chirurgią w podziemiach. No sorry, ale NIE. 

Czyli dochodzimy do sedna obie możliwości są nielegalne, ale wolisz usunąć dziecko w razie czego i wtedy to nie będzie problem pójść do jakiejś nierenomowanej kliniki. 

Masz taki sam wybór w obu sytuacjach, ale dalej wolisz usunąć dziecko. 

Sienee napisał(a):

agazur57 napisał(a):

A u nas jest to prawnie dopuszczalne?

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza  się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie.  Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu. 
Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów.  A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony. 
Mam tylko nadzieje, że zabezpieczasz się podwójnie . Natomiast nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego osoby, które nie chcą dzieci nie rozwiążą tego w trwały Chirurgiczny sposób. Skoro są gotowe zejść do podziemia aborcyjnego to czemu nie zejdą do podziemia i w tej sprawie. Takie rozwiązanie byłoby idealne. Natomiast wielu ludzi to po prostu niekonsekwentni asekuranci, nie pozbawią się płodności, bo a nuż może za 20 lat dojrzeją do pewnych decyzji, a teraz  w razie czego jak wpadnę to usunę. 
Musisz przyjąć do wiadomości, że nie dla każdej kobiety aborcja to zło i mord na niewinnym dziecku. Nie musisz tego rozumieć, ale powinnaś mieć tego świadomość. Nie zabezpieczam się podwójnie, a Twoje "mam nadzieję" uważam za śmieszne - moja ewentualna ciąża to nie Twoja sprawa. 
Ale mnie nie musi obchodzić, jakie ty masz podejście do aborcji. Skoro nie chcesz dziecka to czemu sobie problemu z antykoncepcją , aborcja itd nie zdejmiesz z głowy do końca życia  ? Po co Ci ta płodność jak nie interesują Cię jej konsekwencje  i jesteś pewna na 100 %, że dzieci nie chcesz ? Natomiast to jest pytanie do każdej kobiety, która od początku wie, że nie chce dzieci, dlaczego chce mieć prawo do działania na skutek, czyli prawo do aborcji żywej istoty , a nie koncentruje się na działaniach prowadzących do zlikwidowania przyczyny,  czyli nie pozbawi się płodności ?
bo mam taki kaprys a Tobie **uj do tego ;)

Kaprysy to możesz mieć kiedy chodzi tylko o Twój tyłek, ale odkąd kobieta jest w ciąży chodzi już nie tylko  jej życie, więc jak kobieta chce to niech sobie walczy o pozbawienie płodności, bo to tylko wpływa na nią , a nie tak jak aborcja gdzie jest to kwestia dodatkowej istoty żywej. 

Noma_ napisał(a):

Krummel napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Krummel napisał(a):

Raczej rzuciłbym informacją co planuję zrobić. Po co miałabym się pytać o zdanie skoro w zasadzie decyzję podjęłabym już wcześniej? Nie widzę sensu.
Ale jak kobieta może sama podjąć decyzję kiedy dotyczy ona jeszcze 2 innych osób. Dziecko niestety jest bezbronne i nie może stanąć w swojej obronie, ale jest jeszcze ojciec. W "macicy" kobieta nosi nie zabawkę, nie rzecz, tylko istotę żywą, która ma jeszcze ojca kolejną istotę żywą.Nie rozumiem co to za gadanie moja macica. Jak Twoja to kurde po co rozkładasz nogi. Nie rozkładaj nóg przed facetem jak potem jego zdanie co do życia dziecka jest nieistotne,  i jak to życie dziecka jest niczym, trzymaj sobie macicę dla siebie. 
Podstawą dobrze funkcjonującego związku są podobne plany życiowe i priorytety czyli na logikę szukam partnera, który będzie miał podobne spojrzenie na pewne sprawy. Ciężko abym nie chcąc dzieci wzięła sobie za męża kolesia, któremu marzy się cała gromadka prawda? 
Może mu się nie marzy, ale w momencie kiedy dziecko staje się faktem , a nie tylko jakimiś gdybaniami wiele może się zmienić w podejściu danego człowieka. To już jest realna żyjąca istota, co innego nie chcieć dzieci i podejmować działania zapobiegawcze, a co innego zostać już ojcem i chcieć przyjąć odpowiedzialność za swojego własnego potomka, za kogoś kto jest częścią tego mężczyzny. Znam faceta, który sam wychował dziecko. Oboje dzieci nie chcieli, ale wpadli i żona chciała usunąć, ale on się nie zgodził i powiedział, że sam wychowa. Rozwiedli się oczywiście. On studiował , pracował i wychowywał dziecko SAM, co jest sporym wyczynem, żeby wszystko połączyć. Facet na egzaminy musiał z dzieckiem przyjeżdżać. Kobieta po 5 latach też zmieniła zdanie i zaczęła walczyć o opiekę nad dzieckiem. Więc jak widać teoria, a praktyka potrafi się rozmijać. 

Dobrze Noma, ja też znam podobny przypadek, że facet wychowywał syna, ponieważ jego partnerce po kilku miesiącach odwidziała się zabawa w dom i sobie poszła w swoją stronę. To jakby tak gdybać dalej i snuć różne historie to mogę iść dalej - facet się zadeklaruje , że zajmie się dzieckiem , a później to jemu się odmieni? Albo mu się coś stanie i kto się dzieckiem zajmie? Sama piszesz, że to żywa istota a nie przedmiot, a w wypadku ,gdy mały człowiek jest już na świecie to nie ma zmiłuj się i trzeba na niego minimum wykładać pieniądze (w sytuacji gdy jedno płaci alimenty), nie mówiąc już o zajmowaniu się przez x lat. Wtedy zje*ane zycie ma więcej osób, bo dziecko ma beznadziejnych rodziców, w dodatku nieszczęśliwych. Sorry, ale większość dzieci odczuwa dokładnie czy były upragnione czy zostały urodzone, bo tak wypadało. 

Ja nie chciałabym być w ciąży, nie chciałabym mieć dzieci. Partner o tym wie i to akceptuje. Gdyby nagle mi oświadczył, że chce założyć rodzinę i marzy o bobasie to czułabym się zdradzona i oszukana. 

Nie musisz tego rozumieć , nie zamierzam również wchodzić z tobą w dyskusję, ponieważ ciężko ci jest chociażby tolerować zdanie innych, nie mówiąc już o akceptacji odmiennych poglądów. Nie każda kobieta marzy o dzieciach i przyjmij ten fakt do wiadomości. Koniec kropka.

Noma_ napisał(a):

Sienee napisał(a):

agazur57 napisał(a):

A u nas jest to prawnie dopuszczalne?

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza  się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie.  Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu. 
Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów.  A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony. 
Mam tylko nadzieje, że zabezpieczasz się podwójnie . Natomiast nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego osoby, które nie chcą dzieci nie rozwiążą tego w trwały Chirurgiczny sposób. Skoro są gotowe zejść do podziemia aborcyjnego to czemu nie zejdą do podziemia i w tej sprawie. Takie rozwiązanie byłoby idealne. Natomiast wielu ludzi to po prostu niekonsekwentni asekuranci, nie pozbawią się płodności, bo a nuż może za 20 lat dojrzeją do pewnych decyzji, a teraz  w razie czego jak wpadnę to usunę. 
Musisz przyjąć do wiadomości, że nie dla każdej kobiety aborcja to zło i mord na niewinnym dziecku. Nie musisz tego rozumieć, ale powinnaś mieć tego świadomość. Nie zabezpieczam się podwójnie, a Twoje "mam nadzieję" uważam za śmieszne - moja ewentualna ciąża to nie Twoja sprawa. 
Ale mnie nie musi obchodzić, jakie ty masz podejście do aborcji. Skoro nie chcesz dziecka to czemu sobie problemu z antykoncepcją , aborcja itd nie zdejmiesz z głowy do końca życia  ? Po co Ci ta płodność jak nie interesują Cię jej konsekwencje  i jesteś pewna na 100 %, że dzieci nie chcesz ? Natomiast to jest pytanie do każdej kobiety, która od początku wie, że nie chce dzieci, dlaczego chce mieć prawo do działania na skutek, czyli prawo do aborcji żywej istoty , a nie koncentruje się na działaniach prowadzących do zlikwidowania przyczyny,  czyli nie pozbawi się płodności ?
bo mam taki kaprys a Tobie **uj do tego ;)
Kaprysy to możesz mieć kiedy chodzi tylko o Twój tyłek, ale odkąd kobieta jest w ciąży chodzi już nie tylko  jej życie, więc jak kobieta chce to niech sobie walczy o pozbawienie płodności, bo to tylko wpływa na nią , a nie tak jak aborcja gdzie jest to kwestia dodatkowej istoty żywej. 

Możesz się zesrać a i tak jak będę miała ochotę to usunę ciążę i nic z tym nie zrobisz. A już na pewno nie swoimi durnymi wynurzeniami na forum nic nie zdziałasz. Więc tak, ja mogę mieć kaprysy a Ty szerz swoje mądrości przed mężem i córką, może ich interesuje Twoje zdanie na ten temat ;)

Sienee napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Sienee napisał(a):

agazur57 napisał(a):

A u nas jest to prawnie dopuszczalne?

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Noma_ napisał(a):

KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza  się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie.  Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu. 
Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów.  A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony. 
Mam tylko nadzieje, że zabezpieczasz się podwójnie . Natomiast nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego osoby, które nie chcą dzieci nie rozwiążą tego w trwały Chirurgiczny sposób. Skoro są gotowe zejść do podziemia aborcyjnego to czemu nie zejdą do podziemia i w tej sprawie. Takie rozwiązanie byłoby idealne. Natomiast wielu ludzi to po prostu niekonsekwentni asekuranci, nie pozbawią się płodności, bo a nuż może za 20 lat dojrzeją do pewnych decyzji, a teraz  w razie czego jak wpadnę to usunę. 
Musisz przyjąć do wiadomości, że nie dla każdej kobiety aborcja to zło i mord na niewinnym dziecku. Nie musisz tego rozumieć, ale powinnaś mieć tego świadomość. Nie zabezpieczam się podwójnie, a Twoje "mam nadzieję" uważam za śmieszne - moja ewentualna ciąża to nie Twoja sprawa. 
Ale mnie nie musi obchodzić, jakie ty masz podejście do aborcji. Skoro nie chcesz dziecka to czemu sobie problemu z antykoncepcją , aborcja itd nie zdejmiesz z głowy do końca życia  ? Po co Ci ta płodność jak nie interesują Cię jej konsekwencje  i jesteś pewna na 100 %, że dzieci nie chcesz ? Natomiast to jest pytanie do każdej kobiety, która od początku wie, że nie chce dzieci, dlaczego chce mieć prawo do działania na skutek, czyli prawo do aborcji żywej istoty , a nie koncentruje się na działaniach prowadzących do zlikwidowania przyczyny,  czyli nie pozbawi się płodności ?
bo mam taki kaprys a Tobie **uj do tego ;)
Kaprysy to możesz mieć kiedy chodzi tylko o Twój tyłek, ale odkąd kobieta jest w ciąży chodzi już nie tylko  jej życie, więc jak kobieta chce to niech sobie walczy o pozbawienie płodności, bo to tylko wpływa na nią , a nie tak jak aborcja gdzie jest to kwestia dodatkowej istoty żywej. 
Możesz się zesrać a i tak jak będę miała ochotę to usunę ciążę i nic z tym nie zrobisz. A już na pewno nie swoimi durnymi wynurzeniami na forum nic nie zdziałasz. Więc tak, ja mogę mieć kaprysy a Ty szerz swoje mądrości przed mężem i córką, może ich interesuje Twoje zdanie na ten temat ;)

Zdarzają się egoistyczni ludzie bez wartości , sumienia i uczuć no cóż  .... faktycznie do takich ludzi nigdy nic nie dociera. Tak samo inni mogą powiedzieć, że Twoje zdanie ich nie interesuje i wprowadzić dożywocie dla kobiety, która dokonała aborcji :P

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.