- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 listopada 2017, 17:10
Słuchajcie, chciałabym żebyście ocenili sytuację, bo ja już chyba obiektywnie nie potrafię tego zrobić.
Jestem z chłopakiem 2,5 roku w związku. Zawsze uważałam to za normalne, że jak wychodzimy coś zjeść, czy to do kina/teatru/klubu każdy płaci za siebie. Nigdy nie chciałam być niczyją utrzymanką i uważałam że skoro oboje pracujemy, to tak ma być i raczej każdy związek tak wygląda. Jednak po kilku akcjach mojego chłopaka zaczęłam się mocno nad tym zastanawiać. Od kilku miesięcy mam własne auto. Kiedy zaproponowałam mu, że odwiedzimy mojego brata pod miastem, odpowiedział, że dobrze, ale bierzemy mój samochód. Przyjeżdzał do mnie pod blok swoim, parkował go, po czym wsiadaliśmy do mojego. Na pytanie czy pojedziemy na pizze, słyszałam, że ok, ale gdzieś między wierszami że moim autem. Kiedy jeździmy do mojego rodzinnego domu (ok 120 km w jedna stronę) jedziemy moim autem. Nie muszę chyba dodawać, że ja je tankuję. Było jeszcze kilka sytacji, gdzie dawał do zrozumienia, że jedziemy moim autem, a szczególnie kiedy jedziemy gdzieś "w mojej sprawie". Byliśmy na obiedzie w Ikea, wzielismy na jedna tacę dwa obiady i sytuacyjnie wyszło, że on za nie zapłacił. Na drugi dzień wspomniał mi, że jedtem mu winna 15zł. Dodam, że kiedy on przyjezdza do mnie czesto po pracy, ja gotuję dla nas obiady. Jak zostaje u mnie na noc, co zdarza się kilka razy w tygodniu to z mojej lodowki są śniadania, kolacje itp. Ta lodówka przecież sama się nie zapełnia. Czasami robię mu też obiad do pracy. Nigdy nie wystawiłam mu za to rachunku! Uważałam, że w związku to normalne. Mam teraz co do tego wątpliwości. Dodam, ze oboje pracujemy, studiujemy, nie mamy problemów finansowych. On zarabia ode mnie jakis 1000 zł więcej i mieszka z rodzicami, ja wynajmuję mieszkanie.
A u Was jak wyglądają takie kwestie? Płaci za Was facet w restauracji? Potrafi się upomnieć o pieniadze, kiedy np zrobi Wam jakieś małe zakupy w sklepie? kiedy kupi obiad?
20 listopada 2017, 18:31
dla mnie cos nie tak. jak dla mnie taki zwiazek to jak kolezanka i kolega a nie para ktora darzy sie uczuciem. mozna sie podzielic ze raz ty placisz a raz ja, albo - zaplaciles za bilety, ja kupie cos do przekaszenia. facet przejawia jakas ceche cwaniactwa, jest nie kumaty albo zle wychowany
mieszkam z ukochanym i bywalo swojego czasu ze ja mialam wiekszy zastrzyk gotowki - facet byl bez pracy, a przez wiekszosc czasu ja mialam mniej kasy. w ciagu ost kilku miesiecy nawet dwa razy mniej i nie uslyszalam ze nie moge isc do fryzjera czy kupic sobie ciucha mimo ze po oplatach z mojej strony ledwo zostawalo na jedzenie, chemie -inne wydatki i przyjemnosci.
obecnie poziom sie bardzo poprawil. ja mam stala prace, on dostal podwyzke. teraz od 10-ego zyjemy za jego, ja za 10 dni dostane wyplate.
Edytowany przez wrednababa56 20 listopada 2017, 18:32
20 listopada 2017, 18:42
teraz ja czuję się nie jak jego dziewczyna, a koleżanka, z którą nie ma i nigdy nie będzie miał nic wspólnego, w którą nie warto "inwestować"
Może tak właśnie jest. Przyznaję, że ja zakończyłam kiedyś związek w którym czułam się jak koleżanka (+ bonusy w postaci seksu). Naprawdę kochałam tego chłopaka, ale szacunek do samej siebie był dla mnie ważniejszy.
Wiesz, jakbym mieszkała u rodziców i była dokarmiana przez chłopaka + jeszcze woziłby mój tyłek, to też miałabym odłożoną sporą sumkę.
20 listopada 2017, 18:42
Nie wiem czy tak do końca żeruje, ale jedno jest pewne, zatracił gdzieś granicę pomiędzy oszczędnością i skąpstwem. Wiem, że odkłada pieniądze na mieszkanie i jak na chłopaka 25 lat to nawet mi to na początku imponowało, bo większość znajomych w tym wieku żyje od miesiąca, do miesiąca. Może mają nowe iPhony, ale na ich kontach świecą zera. Wiem, że ma odłożone kilkadziesiąt tysięcy, ale gdzieś należy jednak zachować równowagę. Wydaje mi się, że każda kobieta lubi czuć się adorowana i rozpieszczana, ale teraz ja czuję się nie jak jego dziewczyna, a koleżanka, z którą nie ma i nigdy nie będzie miał nic wspólnego, w którą nie warto "inwestować"On najzwyczajniej w świecie na Tobie żeruje.
No nie wiem, dla mnie takie regularne i częste żywienie się u kogoś to żerowanie na kimś. Chyba że rewanżuje się tym samym u siebie to wtedy nie ma problemu, ale nic o tym nie wspominasz.
20 listopada 2017, 19:03
Oj słabo, jakby mój facet się tak zachowywał to by mnie od soiebie odstręczał, taki centuś.
My niby płacimy na pół-zakupy i mieszkanie ale w praktyce wychodzi to inaczej,ja nie płacę za internet, ani za ubezpieczenie samochodu, on tych pieniędzy nie chce, mówi że mam sobie coś za te pieniądze kupić. Co weekend chodimy do knajpy, czasem uda mi się go zaprosić, ale to rzadko
Masakra co za facet, ja teraz jeźdżę ze znajomym do pracy, zbiera mnie po drodze, chcę za siebie płacić bo auto za free nie jeździ ale ostatnio jak mu zostawiłam kasę w samochodzie to się uniósł i wrzucił mi kase do skrzynki na listy, strasznie się zdererwował, jeszcze mi ciastko do pracy potrafi przynieść, wiem że to już ewenement, ale tak czy inaczej nie wyobrażam sobie czegoś takiego.
Edytowany przez Furia18 20 listopada 2017, 19:04
20 listopada 2017, 19:07
u nas zazwyczaj jest po połowie. ale nie oddajemy sobie za obiady czy wyjscia. Raz zaplaci on raz ja za calosc. Jesli chodzi o vsamochod to nie mamy wlasnych. Ale on ma do dyspozcji samochod rodzicow kiedy chce wiec zawsze to on go bierze i nigdy nie musialam sie dokladac do paliwa np. Wiadomo ja czasami tez wezme samochod rodzicow, ale glownie to jednak on bierze od rodziców :)
20 listopada 2017, 19:13
Szczerze ? posłałabym w diabły. Też jestem za równouprawnieniem. Ba, jestem skłonna stwierdzić,że kobieta też może pomagać finansowo swojemu chłopu jesli owy ma trudna sytuacje. Ale upominanie sie o te 15zł za obiad w ikei jest według mnie zwykłym prostactwem. To NIE JEST NORMALNE. Na Twoim miejscu (domyslam sie,ze z nim nie zerwiesz;)) ale potraktowałabym go metoda " jak kuba bogu tak bog kubie" i w dniu kiedy zaprosilabym go na obiad zadzwonilabym z tekstem " kochanie wpadnij na obiad ale wez po drodze pstragi,frytki i cos na surowke to razem ugotujemy" ciekawe czy za to tez by Ci kazal zwracac, jesli tak to dyskusje na temat kasy masz subtelnie rozpoczeta :P Nie moge wyjsc z szoku, facet zero godnosci.
20 listopada 2017, 19:14
Wygląda na to, że jest mega sknerą. Serio!
Przykro mi, ale nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Większość facetów z jakimi miałam do czynienia za punkt honoru stawiali np. zaproszenie kobiety i zapłacenia za nią. Oczywiście zawsze można się odwdzięczyć,ale miło jeśli z jego inicjatywny to wyjdzie. Ewidentnie widać, że wykorzystuje Ciebie. Ciężko będzie w sytuacji kiedy zamieszkacie razem.
20 listopada 2017, 19:18
Wygląda na to, że jest mega sknerą. Serio! Przykro mi, ale nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Większość facetów z jakimi miałam do czynienia za punkt honoru stawiali np. zaproszenie kobiety i zapłacenia za nią.
Rozmawiałam dziś na ten temat z koleżanką. Okazało się, że jej obecny już mąż, kiedy jeszcze ze sobą chodzili pożyczał od kolegów kasę, by móc zapłacić za nią i ją zabierać np. w góry :D Nie oceniam tej sytacji, ale pokazuje to, że jednak są faceci, dla których jest to bardzo istotne.
20 listopada 2017, 19:33
W moich związkach to wyglądało zawsze tak, że rozmawiałam na ten temat z partenerem. Różne podziały w róznych związkach, ale zawsze po prostu rozmawialiśmy ze sobą na tematy finansowe, żeby uniknąć głupich domysłów albo nieporozumień.
20 listopada 2017, 19:35
Rozmawiałam dziś na ten temat z koleżanką. Okazało się, że jej obecny już mąż, kiedy jeszcze ze sobą chodzili pożyczał od kolegów kasę, by móc zapłacić za nią i ją zabierać np. w góry :D Nie oceniam tej sytacji, ale pokazuje to, że jednak są faceci, dla których jest to bardzo istotne.Wygląda na to, że jest mega sknerą. Serio! Przykro mi, ale nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Większość facetów z jakimi miałam do czynienia za punkt honoru stawiali np. zaproszenie kobiety i zapłacenia za nią.