- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 listopada 2017, 21:15
Cześć,
założyłam konto pierwszy raz na Vitalii. Mam 26 lat. Pochodzę z dość dużego miasta w Polsce. Nie układa mi się totalnie w związkach. Zawsze jestem tylko koleżanką, znajomą. Zawsze kiedy wejdę w nowe towarzystwo coś się musi popsuć. Mam koleżanki, które wchodzą w różne towarzystwa, nowe znajomości, kółka zainteresowań, poszerzają swoje horyzonty i jakimś cudem w większości ( ok 80%) z takich grup wychodzą z nowym chłopakiem.
Ja nie. Nigdy. Nigdy nie miałam nikogo z klasy, nawet z liceum. Dopiero z dodatkowych kursów licealnych z informatyki. Na studiach chłopaki traktowali mnie i koleżanki dość chamsko - jak mężczyzn. Nie chodzi o to, że uważałyśmy się za gracje i księżniczki. Oni uważąli, że przepuszczać w drzwiach, nie kląć mogą tylko przy 'swoich' dziewczynach.
Na dodatkowych zajęciach, kółkach dla studentów albo każdy już kogoś miał, albo mnie się nie podobał ( nie jestem wybredna,naprawde, ale czasem higiena osobista czy zgolenie dziewiczego wąsa na 3-4 roku dodałoby plusów mężczyźnie...) albo znowu tylko taki typowy 'friendzone'- kumple.
Pogodziłam się z tym i w pewnym czasie byłam wdzięczna że po prostu mam kolegów. Okazywało się później, że mam więcej kolegów niż koleżanek. Nie jestem osobą, która pije czy imprezuje jak taki facet- nawyków więc nie miałam męskich.
Nie wiem do tej pory czy po prostu mam straszne nieszczęście w doborze jakiś kolegów, grup znajomych, czy po prostu nie trafiłam jeszcze na 'tego jedynego' ( nawet na takie spotykanie się chwilowe). Obniżyłam swoje standardy kiilka lat temu ale to był jednak błąd.
Później znowu się zamknęłam, podwyższyłam 'standardy', widziałam coraz więcej samców ale miałam wrażenie, ze za krótymś tam razem odchodzą ode mnie, olewają. KAŻDY. Możliwe, że mam w sobie coś takiego co albo odstrasza, albo jest dziwne. Dbam o siebie, mam rozmiar 36, ubieram się różnie- bardziej kobieco, na sportowo, elegancko- ale zwykle jest to styl klasyczny, skromny. Nie zakładam szpilek na uczelnię, nie zakładam obcisłych bluzek czy bandażowych sukienek. Jestem brunetką o niebieskich wielkich oczach. Każdy mówi, że piękne.
Słyszałam w życiu wiele komplementów, wiem, że mogę się podobać, ale zawsze ZAWSZE zostaję 'tylko' koleżanką. Nie wiem czy to wina charakteru, może powinnam bardziej popracować nad pewnością siebie? Asertywnością? Może powinnam się z nią obnosić? Zawsze byłam w miarę skromna, robiłam co chciałam, na siłę nic nie robiłam. Moje znajome jakby 'wpychają' się facetom pod nos, zawsze jakby zaznaczają swoją obecność są głośne, krzykliwe. Ja tego nie robię.
Może to ten bląd? Co o tym myslice? Może powinnam w swoim charakterze, sposobie bycia zmienić coś aby jednak zdobyć w końcu kogos? Może mężczyzna jednak lubi głośną ale fajną laskę, która jest pewna siebie i wie czego chce ( nawet jeśli jest to typ męski zpapierosem).
Proszę o komentarze. Mam wrażenie, że jestem nadal zbyt grzeczna, taka ułożona. Żadnego skoku w bok , żaadnego dramatu w towarzystwie, o którym by wszyscy mówili. Jestem jakby nijaka.
Dziękuję i proszę o wypowiedzenie się
Nat.
16 listopada 2017, 14:43
Wydaje mi się, że kobiety, którym łatwo przychodzi znalezienie mężczyzny, mają w sobie taki jakiś niewymuszony luz. Śmieją się z ich żartów, oczywiście nie każę Ci tego robić sztucznie, ale nieraz widziałam, jak moje koleżanki zaśmiewają się do łez z żartów. Co więcej, muszą być otwarte na jakieś propozycje, nie że wskakiwać do łóżka czy coś, tylko na tekst w stylu "o której kończysz pracę" nie odpowiadają "bardzo późno", tylko "co prawda o 21, ale noc wtedy jeszcze młoda" :D to śmieszny przykład, ale chodzi mi o tę różnicę. Żeby w każdej sytuacji widzieć miłą kontynuację. Ano i nie mów o poglądach feministyczno - kobieco - trudnych do zniesienia dla faceta, jeśli takie masz. Powiedz dopiero po jakimś czasie.
16 listopada 2017, 15:24
Ano i nie mów o poglądach feministyczno - kobieco - trudnych do zniesienia dla faceta, jeśli takie masz. Powiedz dopiero po jakimś czasie.
Ale mi rada
16 listopada 2017, 16:33
Wydaje mi się, że kobiety, którym łatwo przychodzi znalezienie mężczyzny, mają w sobie taki jakiś niewymuszony luz. Śmieją się z ich żartów, oczywiście nie każę Ci tego robić sztucznie, ale nieraz widziałam, jak moje koleżanki zaśmiewają się do łez z żartów. Co więcej, muszą być otwarte na jakieś propozycje, nie że wskakiwać do łóżka czy coś, tylko na tekst w stylu "o której kończysz pracę" nie odpowiadają "bardzo późno", tylko "co prawda o 21, ale noc wtedy jeszcze młoda" :D to śmieszny przykład, ale chodzi mi o tę różnicę. Żeby w każdej sytuacji widzieć miłą kontynuację. Ano i nie mów o poglądach feministyczno - kobieco - trudnych do zniesienia dla faceta, jeśli takie masz. Powiedz dopiero po jakimś czasie.
faceci kochaja gdy kobieta sie smieje i jest usmiechnieta. Gdy smieje sie z ich poczucia humoru i im to poczucie humoru odpowiada.
Moj maz prawie codziennie podkresla jakie to ja mam zajebiste poczucie humoru i zasmiechuje sie doslownie z czegos co mu powiedzialam i jakos to zartobliwie powiedzialam. Czesto mi mowi, ze uwielbia to moje poczucie humoru.....
Ale do dzisiaj nie zapomne jak pewien moj eksiu /ktos z kim bylam na niepowaznie, to nie moglo sie udac i nie mialo sie udac ;) powiedzial mi przy rozstaniu: ze ja nie mam w ogole poczucia humoru, jestem sztywna i dretwa :))))
Pamietam tez sytuacje z roznymi kolegami, gdy tylko ja sie smialam z jakis tam sytuacji, a oni nie, mieli posepna mine. Pamietam tez, gdy ktos sie smial przy mnie, a ja nie wiedzialam z czego i nudzil mnie potwornie...
Jest to dla facetow wazne. Z moim mezem smiejemy sie doslownie codziennie, jakies zarty sytuacyjne, jezykowe wychodza i jego to co powiem smieszy, gdzie ja w ogole nie czuje, ze to moze smieszyc.
Moj maz lubi usmiech i czasem mnie prosi o usmiech /gdy sie bocze/, a czasem spojrzy w moje oczy i uwaza, ze one sie swieca niczym gwiazdy /gdy jestem pozytywnie nastawiona/.
Usmiechaj sie jak najczesciej, rozmawiaj... Usmiech przyciaga jak magnez i otwiera ludzkie serca..
16 listopada 2017, 21:18
Rybka ma racje - trafic na swojego.
Nie trzeba sie duzo starac. Jezeli to facet powaznie myslacy o przyszlosci i jestes w jego typie, to zrobi wszystko aby z Toba byc. Z zadnym moim facetem przed zwiazkiem sie nie kolegowalam. Spotkanie czy to przez znajomych, czy na imprezie czy przez net i jezeli to bylo TO COS, to ja juz po kilku minutach wiedzialam. NIe kazdy zwiazek konczyl sie dobrze - i to zazwyczaj wtedy kiedy zaczylam sie najbardziej starac, wciaz zaskakiwac, caly czas inicjatywa. Obecnie moja strategia to przyjmowanie zalotow i umiarkowana inicjatywa.
17 listopada 2017, 09:13
Kochana moja. Moja rada: mężczyźni uwielbiają być rycerzami. Biec na pomoc słabej kobiecie. Może zabardzo starasz się pokazać że pewna siebie jesteś i dajesz sobie rade sama. Pokaż słabość i pozwól się ratować. Działa naprawdę działa. Zobaczysz, że Zauważą" kobietę " i będą ratować i służyć pomocą i BEDA Z TEGO DUMNI. I DOBRZE O SOBIE MYSLEC. Takie samozadowolenie z siebie pozwoli mu stać się lepszym człowiekiem. Działa, sprawdź powodzenia powodzenia.