- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 września 2017, 20:47
Od kilku miesiecy spotykam sie z Francuzem, ktory jest baaardzo towarzyski, otwarty i zabawny. W londynie mieszka od 5 miesiecy i na poczatku nikogo nie znal a ma sto razy wiecej znajomych tutaj niz ja a mieszkalam w Londynie przez 5 lat. Przez ten czas bylam w zwiazku z kims kto cierpial na depresje, nigdzie nie wychodzilismy, nie mielismy ZADNYCH znajomych i ja chyba stalam sie troche taka jak on. Na poczatku tego roku rozstalismy sie a mi doskwiera brak znajomych. Mam kilka kolezanek, ale kazda w zwiazku, po slubie i niektore juz z dziecmi wiec czesto wola posiedziec w domu lub nie maja z kim zostawic dzieciakow. Zauwazylam ze mam duzy problem z nawiazywaniem nowych znajomosci i na sama mysl o spotkaniu z grupa nieznajomych po to zeby kogos poznac i moze sie zakolegowac poca mi sie dlonie i zaczynam sie stresowac. Moj obecny chlopak ciagle gdzies wychodzi, czy to w srodku tygodnia na kilka drinkow czy w weekend na caly wieczor i wraca bardzo pozno. Kiedy oboje mamy czas to zawsze sie spotykamy i kilka razy wyszlam z nim i jego znajomymi(sami francuzi). Zauwazylam ze jest o wiele lepiej jesli jest to mala grupa (5-6 osob) niz duza grupa skladajaca sie z okolo 20 osob lub wiecej. Za kazdym razem czulam sie niezrecznie i troche sie zmuszlam do kolejnych spotkan z jego znajomymi i bardzo sie nimi stresowalam, bo jedni kiepsko mowili po angielsku (starali sie ale czesto pojawial sie francuski), a innym razem ludziom po prostu bylo wygodniej rozmawiac w ich ojczystym jezyku. Nie moge miec rowniez do nich pretensji bo wszyscy poznali sie przez facebookowa grupe dla francuzow w Londynie wiec celowo umawiaja sie z francuzami a ja nie moge oczekiwac od nich ze beda rozmawiac miedzy soba po angielsku z mojego powodu. Chlopak powiedzial mi, ze tylko kilka osob zna za kazdym razem a cala reszta to nowopoznani, tak jak bylo w ten piatek. Czulam sie niezrecznie bo na okolo 15-20 osob tylko ja nie mowilam po francusku. Jak zawsze z reszta. Zajelam sie telefonem bo wszyscy z kims rozmawiali a chlopak pozniej probowal mi ten telefon zabrac i wlozyc do torebki. troche mnie to rozzloscilo, bo wie ze nic nie rozumiem to co jego zdaniem mialam robic? smiac sie i udawac ze wiem o czym gadaja? Poza tym ten klub byl bardzo glosny, a nie siedzielismy przy stole tylko w takim duzym boxie wiec nawet nie mialam nikogo na przeciwko siebie zeby zagadac. Zdal sobie z tego chyba sprawe i zaczal mnie przepraszac, przytulac i poswiecal mi wiecej uwagi. Uslyszala to jego kolezanka ktora siedziala obok mnie i wtracila sie do rozmowy. Poczulam sie jak jakies biedactwo, ktore nic nie rozumie i nie potrafi odnalezc sie w grupie. Za kazdym razem czuje sie gorsza od pozostalych, bo jako jedyna nie mowie po francusku.
Od piatku zadreczam sie mysla co z nami bedzie, bo wiem, ze on bardzo lubi wychodzic ze znajomymi, a ja naprawde zle sie czuje za kazdym razem jak wychodzimy z jego znajomymi (zazwyczaj sa to inne osoby za kazdym razem wiec nie mam tam nawet kogos z kim rozmawialo mi sie dobrze np poprzednim razem) poza tym obwiniam sie ze wywieram na nim presje, ze musi mi poswiecac czas jak jestesmy z nimi zebym sie nie czula odtracona itp. Dochodzi do tego jeszcze to ze czuje sie jakbym go ograniczala bo od teraz bedzie pewnie wybieral miedzy mna a znajomymi bo wie, ze ja nie bede miala ochoty z nimi wyjsc.
Wczoraj wspomnial ze znajomi ida na drinka, ale nawet nie zapytal czy chcialabym do nich dolaczyc bo pewnie znal odpowiedz. Zaproponowalam mu zeby poszedl jesli ma ochote a ja zostane u niego i sie czyms zajme. Stwierdzil ze nie ma ochoty na wyjscie, ale mialam wrazenie ze jest inaczej i czulam sie zle ze musial spedzic ze mna nudny dzien ( zakupy, film, wspolne gotowanie obiadu itp - ja lubie takie dni, ale wmawiam sobie ze dla niego to meczarnia bo nic szczegolnego sie nie dzieje). Zauwazylam, ze zaprzatalam sobie tym glowe na tyle ze az 'paralizowalo' mi mozg - nawet nie moglam wpasc na jakis pomysl co moglibysmy robic tylko we dwoje, gdzie pojsc itp a przeciez to londyn - tyle mozliwosci i miejsc ktore mozna zobaczyc.
Od kilku tygodni uczeszczam na psychoterapie z powodu mojej niskiej samooceny, problemu z nawiazywaniem znajomosci itp. wiec mam nadzieje, ze to cos zmieni za jakis czas i zaczne funkcjonowac jak inni ludzie.
Co zrobilybyscie w mojej sytuacji? Jak sobie z tym poradzic tak zeby nie ograniczac go w spotkaniach ze znajomymi i nie stawiac przed wyborem - wieczor ze mna albo z nimi? Naprawde staram sie wtopic w grupe i za kazdym razem sobie mowie ze sprobuje jeszcze raz z nimi wyjsc i zobaczyc jak to bedzie, ale zawsze czuje sie jak piate kolo u wozu bo nic nie rozumiem.
24 września 2017, 22:46
wyłap kogoś na uboczu grupy, ewentualnie dwie osoby przedstaw się i zagadaj po angielsku :) skoro są w uk to muszą trochę po angielsku mówić ;) musisz o siebie zadbać bo w dużej grupie nikt ci nie będzie czasu organizowal
25 września 2017, 00:25
Nie wiem mi się wydaje że to brak kultury pójść na jakieś spotkanie, imprezę i się do nikogo nie odzywać, tylko odgrywać obrażona księżniczkę.
Ja jakbym była w takiej sytuacji to przedstawiłabym się po angielsku i rozmawiała z tymi ludźmi tez po ang. A co Cię obchodzi ze są Francuzami? Mieszkają, pracują w UK to nie ma ze boli MUSZĄ znać ten język i tego bym się trzymała. BĄDŹ BARDZIEJ ŚMIAŁA DO LUDZI- nie jesteś od nich gorsza!!!
25 września 2017, 00:33
Nie wiem mi się wydaje że to brak kultury pójść na jakieś spotkanie, imprezę i się do nikogo nie odzywać, tylko odgrywać obrażona księżniczkę.Ja jakbym była w takiej sytuacji to przedstawiłabym się po angielsku i rozmawiała z tymi ludźmi tez po ang. A co Cię obchodzi ze są Francuzami? Mieszkają, pracują w UK to nie ma ze boli MUSZĄ znać ten język i tego bym się trzymała. BĄDŹ BARDZIEJ ŚMIAŁA DO LUDZI- nie jesteś od nich gorsza!!!
nie udawalam obrazonej ksiezniczki, ale ludzie miedzy soba rozmawiali po francusku, w grupach po kilka osob wiec ciezko bylo mi sie wtracic nawet nie majac pojecia o czym wlasnie rozmawiaja. Rozmawialam z jego znajomymi na poczatku, kiedy bylo nas 5-6 osob. Mowili troche po francusku ale glownie po angielsku a i moj chlopak ciagle byl obok, rozmawial ze mna itp ale pozniej przenieslismy sie do innego lokalu i dolaczylo do nas jakies 10 dziewczyn, muzyka grala glosno i jakos nie mialam okazji zagadac a i wstac i wydostac sie stamtad bylo ciezko
25 września 2017, 01:00
Moim zdaniem, nie pasujecie do siebie i zacznie Wam to prędzej czy później przeszkadzać. Chyba, że Ty serio chcesz tak ciągle wychodzić z ludźmi i zamierzasz to robić, aż zacznie Ci się podobac.
Dla mnie to zbyt duża różnica w sposobie spędzania czasu. Jestem samotnikiem, nie lubię wychodzić na takie spotkania i mój chłopak też. Nie dopasowałabym się z taką towarzyską osobą.
25 września 2017, 01:34
Moim zdaniem, nie pasujecie do siebie i zacznie Wam to prędzej czy później przeszkadzać. Chyba, że Ty serio chcesz tak ciągle wychodzić z ludźmi i zamierzasz to robić, aż zacznie Ci się podobac.Dla mnie to zbyt duża różnica w sposobie spędzania czasu. Jestem samotnikiem, nie lubię wychodzić na takie spotkania i mój chłopak też. Nie dopasowałabym się z taką towarzyską osobą.
tyle, ze ja chce wychodzic do ludzi i chetnie bym z nimi wychodzila nadal, ale kiedy oni wszyscy rozmawiaja po francusku to ja czuje sie zagubiona i zniecheca mnie to do kolejnych wyjsc a przez niska samoocene nie chce do nich zagadac bo boje sie ze np jest glosno i ktos mnie nie uslyszy czy np bedzie mi mial za zle ze przeszkadzam w rozmowie z kims innym itp. wsrod swoich znajomych jestem znacznie bardziej wyluzowana i latwiej przychodzi mi poznawanie nowych ludzi kiedy mam wokol siebie osoby ktore znam, wsrod ktorych czuje sie komfortowo
25 września 2017, 02:16
To może daj sobie spokój -ustalcie w które dni spotykacie się- ty ze swoimi znajomymi, a on ze swoimi, a które dni spędzacie razem ze sobą i wszyscy będą zadowoleni-nie ma przepisu że on musi bawic się z twoimi znajomymi a ty z jego (ja i mój Tz mamy inne grupy znajomych związane z naszymi odrębnymi zainteresowaniami-rzadko spotykamy się oboje razem- z 1 grupa).
Skoro wśród swoich znajomych czujesz się swobodniej odpuść sytuacje dla ciebie stresujące(lub ogranicz np. do 1 w miesiącu)-zwł. do czasu kiedy nabierzesz większej pewności siebie i nie będą one dla ciebie takim problemem. Świat się od tego nie zawaliłby nawet jak byście planowali wspólną przyszłość-a przecież nie planujecie-nie musicie mieć wszystkich znajomych wspólnych..
Swoją drogą- dla mnie równie niegrzeczne jak zabawa telefonem(rozumiem jej przyczyne) jest rozmawianie w innym języku wiedząc że jest wśród nas osoba nie rozumiejąca go-dla mnie to pewna oznaka lekceważenia (nie mam niskiej samooceny ale tak to odbieram)
25 września 2017, 10:02
Nie uczysz sie francuskiego? Ja sie uczę węgierskiego z powodu mojego faceta, mimo ze mieszkamy w Szwajcarii. Masz 3 powody by uczyć sie języka: facet, jego znajomi i dodatkowy skill, ale Ty wolisz zrzędzić.
25 września 2017, 10:50
Nie jestem bardzo niesmiala,ale tu wina lezy po ich stronie zdecydowanie nie powinni cie lekcewazyc to ty tam jestes mniejszoscia i ja dobrze rozumiem ze im latwiej rozmawiac w ojczystym jezyku,ale serio jesli jest z 10 15osob ktos powinien zauwazyc ze ty jestes i chociaz od czasu do czasu sie do Ciebie odezwac,no i druga sprawa jasne ze fajniebyloby gdybys zaczela mowic po francusku,ale nie oszukujmy sie nie zaczniesz mowic w miesiac zeby sie nauczyc podstaw chociazby potrzeba z rok.
25 września 2017, 14:16
Calkowicie rozumiem jak krepujaca jest ta sytuacja. Moj chlopak to tez Francuz i za kazdym razem kiedy jestesmy u jego rodziny czy znajomych - taka sama sytuacja. Czuje sie niekomfortowo i jak nie ja.... ale ja zaczelam sie uczyc francuskiego z tego powodu no i jestesmy razem 3 lata i planujemy razem cos wiecej... wiec ciezko cos poradzic. Pewnie na Twoim miejscu postaralabym sie wychodzic ze znajomymi ktorzy mowia po angielsku, a jemu "pozwolilabym" wychodzic samemu na te spotkania wylacznie z Francuzami. W miedzy czasie, jesli zwiazek zaczal by ewoluowac w cos bardziej powaznego - zaczelabym z francuskim.
25 września 2017, 14:27
Nie wiem mi się wydaje że to brak kultury pójść na jakieś spotkanie, imprezę i się do nikogo nie odzywać, tylko odgrywać obrażona księżniczkę.
A moim zdaniem brakiem kultury jest rozmaiwianie po francusku, jesli sie umie angielski i wie, ze choc jedna z osob przy stole francuskiego nie zna.