Temat: Francuski chlopak i jego znajomi. Za kazdym razem czuje sie bardzo niezrecznie.

Od kilku miesiecy spotykam sie z Francuzem, ktory jest baaardzo towarzyski, otwarty i zabawny. W londynie mieszka od 5 miesiecy i na poczatku nikogo nie znal a ma sto razy wiecej znajomych tutaj niz ja a mieszkalam w Londynie przez 5 lat. Przez ten czas bylam w zwiazku z kims kto cierpial na depresje, nigdzie nie wychodzilismy, nie mielismy ZADNYCH znajomych i ja chyba stalam sie troche taka jak on. Na poczatku tego roku rozstalismy sie a mi doskwiera brak znajomych. Mam kilka kolezanek, ale kazda w zwiazku, po slubie i niektore juz z dziecmi wiec czesto wola posiedziec w domu lub nie maja z kim zostawic dzieciakow. Zauwazylam ze mam duzy problem z nawiazywaniem nowych znajomosci i na sama mysl o spotkaniu z grupa nieznajomych po to zeby kogos poznac i moze sie zakolegowac poca mi sie dlonie i zaczynam sie stresowac. Moj obecny chlopak ciagle gdzies wychodzi, czy to w srodku tygodnia na kilka drinkow czy w weekend na caly wieczor i wraca bardzo pozno. Kiedy oboje mamy czas to zawsze sie spotykamy i kilka razy wyszlam z nim i jego znajomymi(sami francuzi). Zauwazylam ze jest o wiele lepiej jesli jest to mala grupa (5-6 osob) niz duza grupa skladajaca sie z okolo 20 osob lub wiecej. Za kazdym razem czulam sie niezrecznie i troche sie zmuszlam do kolejnych spotkan z jego znajomymi i bardzo sie nimi stresowalam, bo jedni kiepsko mowili po angielsku (starali sie ale czesto pojawial sie francuski), a innym razem ludziom po prostu bylo wygodniej rozmawiac w ich ojczystym jezyku. Nie moge miec rowniez do nich pretensji bo wszyscy poznali sie przez facebookowa grupe dla francuzow w Londynie wiec celowo umawiaja sie z francuzami a ja nie moge oczekiwac od nich ze beda rozmawiac miedzy soba po angielsku z mojego powodu. Chlopak powiedzial mi, ze tylko kilka osob zna za kazdym razem a cala reszta to nowopoznani, tak jak bylo w ten piatek. Czulam sie niezrecznie bo na okolo 15-20 osob tylko ja nie mowilam po francusku. Jak zawsze z reszta. Zajelam sie telefonem bo wszyscy z kims rozmawiali a chlopak pozniej probowal mi ten telefon zabrac i wlozyc do torebki. troche mnie to rozzloscilo, bo wie ze nic nie rozumiem to co jego zdaniem mialam robic? smiac sie i udawac ze wiem o czym gadaja? Poza tym ten klub byl bardzo glosny, a nie siedzielismy przy stole tylko w takim duzym boxie wiec nawet nie mialam nikogo na przeciwko siebie zeby zagadac. Zdal sobie z tego chyba sprawe i zaczal mnie przepraszac, przytulac i poswiecal mi wiecej uwagi. Uslyszala to jego kolezanka ktora siedziala obok mnie i wtracila sie do rozmowy.  Poczulam sie jak jakies biedactwo, ktore nic nie rozumie i nie potrafi odnalezc sie w grupie. Za kazdym razem czuje sie gorsza od pozostalych, bo jako jedyna nie mowie po francusku.

Od piatku zadreczam sie mysla co z nami bedzie, bo wiem, ze on bardzo lubi wychodzic ze znajomymi, a ja naprawde zle sie czuje za kazdym razem jak wychodzimy z jego znajomymi (zazwyczaj sa to inne osoby za kazdym razem wiec nie mam tam nawet kogos z kim rozmawialo mi sie dobrze np poprzednim razem) poza tym obwiniam sie ze wywieram na nim presje, ze musi mi poswiecac czas jak jestesmy z nimi zebym sie nie czula odtracona itp. Dochodzi do tego jeszcze to ze czuje sie jakbym go ograniczala bo od teraz bedzie pewnie wybieral miedzy mna a znajomymi bo wie, ze ja nie bede miala ochoty z nimi wyjsc. 

Wczoraj wspomnial ze znajomi ida na drinka, ale nawet nie zapytal czy chcialabym do nich dolaczyc bo pewnie znal odpowiedz. Zaproponowalam mu zeby poszedl jesli ma ochote a ja zostane u niego i sie czyms zajme. Stwierdzil ze nie ma ochoty na wyjscie, ale mialam wrazenie ze jest inaczej i czulam sie zle ze musial spedzic ze mna nudny dzien ( zakupy, film, wspolne gotowanie obiadu itp - ja lubie takie dni, ale wmawiam sobie ze dla niego to meczarnia bo nic szczegolnego sie nie dzieje). Zauwazylam, ze zaprzatalam sobie tym glowe na tyle ze az 'paralizowalo' mi mozg - nawet nie moglam wpasc na jakis pomysl co moglibysmy robic tylko we dwoje, gdzie pojsc itp a przeciez to londyn - tyle mozliwosci i miejsc ktore mozna zobaczyc. 

Od kilku tygodni uczeszczam na psychoterapie z powodu mojej niskiej samooceny, problemu z nawiazywaniem znajomosci itp. wiec mam nadzieje, ze to cos zmieni za jakis czas i zaczne funkcjonowac jak inni ludzie.

Co zrobilybyscie w mojej sytuacji? Jak sobie z tym poradzic tak zeby nie ograniczac go w spotkaniach ze znajomymi i nie stawiac przed wyborem - wieczor ze mna albo z nimi? Naprawde staram sie wtopic w grupe i za kazdym razem sobie mowie ze sprobuje jeszcze raz z nimi wyjsc i zobaczyc jak to bedzie, ale zawsze czuje sie jak piate kolo u wozu bo nic nie rozumiem. 

Nie spiesz sie, daj sobie czas. 

Nie mam pojęcia co Ci doradzić tak ogółem jeśli chodzi o niechęć do wyjść - no trudno w końcu działać przeciwko sobie, bez sensu. Jak sofro napisała - daj sobie czas. Ale może ustalicie w międzyczasie że np. trzy dni spędzacie razem i w ten "nudny" (meh, co za określenie... Mi się tam taki dzień podoba :D ) sposób, a resztę każde z was spędza tak jak sobie życzy? Np. on idzie na te drinki, a Ty robisz sobie spa, czytasz, idziesz do kina? Mi by w sumie taki podział pasował (w te dni zaliczają się też Twoje wyjścia z nim, jeśli masz na to akurat ochotę).

A co do samych spotkań ze znajomymi to wiem co bym zrobiła. Podłapałabym kilka zdań zawczasu :D Nie musisz od razu uczyć się języka od a do z. Ale gwarantuję Ci, że jak przyjdziecie, będziecie się witać, a Ty z uśmiechem po francusku zagaisz "czeeeeść, miło was widzieć!", on pewnie będzie zadowolony i się pochwali, że jego dziewczyna się uczy francuskiego (albo sama możesz to powiedzieć, jak ktoś będzie do Ciebie po francusku świergotał). Potem samo się potoczy, co rusz ktoś będzie próbował Cię nauczyć jakiegoś zdania, a nawet jeśli czasami siedzi się z boku i przysłuchuje to nie musi to znaczyć że jesteś piątym kołem u wozu. Zawsze możesz dodać, że nie rozumiesz co mówią, ale starasz się osłuchać z językiem więc niech mówią dalej - oni (w tym Twój chłopak) nie będą się czuli zakłopotani (a przynajmniej nie aż tak), a Ty możesz faktycznie się przysłuchiwać i obserwować. Nie wiem w sumie jak to działa, ale ja strasznie lubię na takim większym wydarzeniu usiąść z boku i po prostu patrzeć, nie żeby obgadywać czy oceniać, po prostu czuję się jakbym oglądała film i udziela mi się ta wesoła atmosfera :). Albo możesz po prostu siedzieć, puszczać mimo uszu i myśleć o czymkolwiek chcesz, nikt nie będzie siedział w  Twojej głowie :D Może być fajnie i wszyscy będą zadowoleni :)

to juz jest Twoj setny temat na temat tego kolesia, analizujesz każda pierdole jak nastolatka, zamęczysz tego kolesia w końcu przez swoja niską samoocene i pojdzie w pizdu, zreszta sorry ale kojarze wiele Twoich tematów na tamat waszego zwiazku i niestety nie wróze sukcesu, jestescie zupelnie inni ale nie w pozytywny sposob

Pasek wagi

ale chociaż uczysz się francuskiego, prawda ? czy też oczekujesz, że oni się polskiego nauczą ?

nie, nie ucze sie. Wszyscy mieszkamy w uk, kazdy tutaj pracuje i mowi po angielsku wiec dlaczego mialabym sie uczyc francuskiego? Jak spotykalismy sie z moimi znajomymi (polakami) wszyscy mowili po angielsku. W prawdzie byly to tylko 3 osoby ale nikt nie rozmawial po polsku i tez nikt nie oczekiwal ze on bedzie sie tego jezyka uczyc. Nie rozumiem dlaczego Twoim zdaniem mam sie uczyc francuskiego tylko dlatego ze to jezyk ojczysty mojego chlopaka? Co innego gdybysmy byli w powaznym zwiazku, planowali wspolna przyszlosc itp. Wtedy pewnie nauczylabym sie troche zeby chociaz moc pogadac z tesciami ;)

 Nie rozumiem dlaczego Twoim zdaniem mam sie uczyc francuskiego tylko dlatego ze to jezyk ojczysty mojego chlopaka?

Tak dlatego, i dlatego że nie wszyscy zamkną się, aby żyć tylko z tobą w mieszkaniu.

a nie mozesz z nimi po angielsku rozmawiac? Albo zapisz sie na kurs francuskiego

sadcat napisał(a):

a nie mozesz z nimi po angielsku rozmawiac? Albo zapisz sie na kurs francuskiego

Mam na mysli rozmowy tylko I wylacznie po angielsku, ale przewaznie jest tak ze oni wymienia miedzy soba kilka zdan po angielsku (zazwyczaj po tym jak moj chlopak delikatnie da im do zrozumienia ze ja ich przeciez nie rozumiem) ale on chwili wracaja do francuskiego

wyłap kogoś na uboczu grupy, ewentualnie dwie osoby przedstaw się i zagadaj po angielsku :) skoro są w uk to muszą trochę po angielsku mówić ;) musisz o siebie zadbać bo w dużej grupie nikt ci nie będzie czasu organizowal

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.