- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 sierpnia 2017, 21:09
cześć. aktualnie jestem na etapie zapierdzielania w dwóch miejscach pracy przez 7 dni w tygodniu, ponieważ potrzebne mi są pieniądze na edukację. no i w sumie ok, nie narzekam, ale czuję, że moje odchudzanie to jedna wielka porażka. przez zmęczenie i upały nie jem regularnie i o zgrozo... nie ćwiczę.w mojej pracy pół na pół - stoję, wykonują jakieś czynności albo siedzę i się skupiam. mimo wszystko, przez siedmiodniowy ystem pracy nie mam siły na nic i nie ćwiczę, dlatego nie widzę efektów. a nie chcę czekać dwa miesiące aż będę mogła się zacząć w pełni odchudzać.
moje posiłki za to wyglądają następująco:
śniadanie - owsianka
drugie śniadanie (gdy mam poranne zmiany) - 2 kanapki z ciemnego pieczywa z jakimś warzywem i szynką, kawa, owoc
obiad - jakiekolwiek dania na podstawie kaszy i kurczaka/brazowego ryzu i kurczaka/ zupy
podwieczorek (gdy mam na południe jem obiad przed pracą zamiast drugiego śniadaniaj a na 'podwieczorek' jem kanapki ) - tak samo jak wyżej, 2 kanapki, kawa i owoc
kolacja - czasem brak, zazwyczaj jakaś ciemna bułka i sok warzywny, czasem coś na ciepło
Odstawiłam słodycze (a przynajmniej próbuję, ale bardzo rzadko zdarza mi się jeść słodkie), a mimo wszystko nie czuję się najlepiej. Moje menu jest do poprawy i styl życia też, ale jak to zmienić? Jestem chronicznie zmęczona i ciągle myślę o spaniu a nie o ćwiczeniach.
Jak pogodzić dietę z pracą? Jak czuć się lepiej i dbać o formę nie spędzając godzin na trenignach?
Edytowany przez doskonalosc 2 sierpnia 2017, 21:10
18 sierpnia 2017, 15:17
na to wychodzi, że tak. sami mówią, że dają radę, nawet tu dziewczyny się wypowiedziały. tak samo, jak jedna z użytkowniczek napisała, że jej mama tak pracuje od wielu lat i jakoś żyje.Skąd wiesz, że mają czas na wszystko? Tak mówią?dziękuję dziewczyny za odpowiedzi.w dwóch pracach miesięcznie zarabiam 2000zł na rękę. niestety, mimo usilnych poszukiwań nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania czegoś bardziej konkretnego i lepiej płatnego. a dojazd 50km bez samochodu nie wchodzi w grę.jak mam na rano, to popołudniu staram się chociaż wyjść na spacer, ewentualnie nordic walking i kierunek -> siłownia plenerowa. robię 3 serie po 10 powtórzeń na każdym urządzeniu i odpuszczam. ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że nie robię nic. chociaż zdarzają się w pracy tak ciężkie dni, że nawet na 5 minut nie mogę usiąść ani odpocząć, wtedy wracam do domu i zwyczajnie się kładę z książką i odpoczywam. staram się teraz słuchać bardziej organizmu, niż rozsądku. jeśli organizm mówi "chodź się dotlenić" to ubieram wygodne buty i idę, a jeżeli co chwile robi mi się ciemno przed oczami i czuję jak świat wiruje - zamykam się w pokoju i odpoczywam przed kolejnym dniem.jest ciężko, a może to tylko ja jestem nieodporna i słaba, skoro inni pracują po 7 dni w tygodniu i mają czas na wszystko i przede wszystkim ochotę. ale mam nadzieję, że mój wysiłek zaowocuje za kilka lat i kończąc dobre studia nie będę musiała tak harować przez resztę życia
Mnie się wydaje, że to zwykła kreacja. Oh, naprawdę, ktoś kto wychodzi rano i wraca wieczorem ma czas by ugotować, posprzątać, spotkać się ze znajomymi i uratować galaktykę.
19 sierpnia 2017, 08:01
Mnie się wydaje, że to zwykła kreacja. Oh, naprawdę, ktoś kto wychodzi rano i wraca wieczorem ma czas by ugotować, posprzątać, spotkać się ze znajomymi i uratować galaktykę.na to wychodzi, że tak. sami mówią, że dają radę, nawet tu dziewczyny się wypowiedziały. tak samo, jak jedna z użytkowniczek napisała, że jej mama tak pracuje od wielu lat i jakoś żyje.Skąd wiesz, że mają czas na wszystko? Tak mówią?dziękuję dziewczyny za odpowiedzi.w dwóch pracach miesięcznie zarabiam 2000zł na rękę. niestety, mimo usilnych poszukiwań nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania czegoś bardziej konkretnego i lepiej płatnego. a dojazd 50km bez samochodu nie wchodzi w grę.jak mam na rano, to popołudniu staram się chociaż wyjść na spacer, ewentualnie nordic walking i kierunek -> siłownia plenerowa. robię 3 serie po 10 powtórzeń na każdym urządzeniu i odpuszczam. ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że nie robię nic. chociaż zdarzają się w pracy tak ciężkie dni, że nawet na 5 minut nie mogę usiąść ani odpocząć, wtedy wracam do domu i zwyczajnie się kładę z książką i odpoczywam. staram się teraz słuchać bardziej organizmu, niż rozsądku. jeśli organizm mówi "chodź się dotlenić" to ubieram wygodne buty i idę, a jeżeli co chwile robi mi się ciemno przed oczami i czuję jak świat wiruje - zamykam się w pokoju i odpoczywam przed kolejnym dniem.jest ciężko, a może to tylko ja jestem nieodporna i słaba, skoro inni pracują po 7 dni w tygodniu i mają czas na wszystko i przede wszystkim ochotę. ale mam nadzieję, że mój wysiłek zaowocuje za kilka lat i kończąc dobre studia nie będę musiała tak harować przez resztę życia
jedyne na co mam czas to zadbanie o siebie, posprzątanie na bieżąco naczyń, mieszkania, ugotowanie czegoś i przygotowanie jedzenia do pracy. ale nic więcej nie robię - kładę się spać i codziennie to samo