Temat: praca 7 dni w tygodniu

cześć. aktualnie jestem na etapie zapierdzielania w dwóch miejscach pracy przez 7 dni w tygodniu, ponieważ potrzebne mi są pieniądze na edukację. no i w sumie ok, nie narzekam, ale czuję, że moje odchudzanie to jedna wielka porażka. przez zmęczenie i upały nie jem regularnie i o zgrozo... nie ćwiczę.w mojej pracy pół na pół - stoję, wykonują jakieś czynności albo siedzę i się skupiam. mimo wszystko, przez siedmiodniowy ystem pracy nie mam siły na nic i nie ćwiczę, dlatego nie widzę efektów. a nie chcę czekać dwa miesiące aż będę mogła się zacząć w pełni odchudzać.

moje posiłki za to wyglądają następująco:

śniadanie - owsianka 

drugie śniadanie (gdy mam poranne zmiany) - 2 kanapki z ciemnego pieczywa z jakimś warzywem i szynką, kawa, owoc

obiad - jakiekolwiek dania na podstawie kaszy i kurczaka/brazowego ryzu i kurczaka/ zupy 

podwieczorek (gdy mam na południe jem obiad przed pracą zamiast drugiego śniadaniaj a na 'podwieczorek' jem kanapki ) - tak samo jak wyżej, 2 kanapki, kawa i owoc

kolacja - czasem brak, zazwyczaj jakaś ciemna bułka i sok warzywny, czasem coś na ciepło

Odstawiłam słodycze (a przynajmniej próbuję, ale bardzo rzadko zdarza mi się jeść słodkie), a mimo wszystko  nie czuję się najlepiej. Moje menu jest do poprawy i styl życia też, ale jak to zmienić? Jestem chronicznie zmęczona i ciągle myślę o spaniu a nie o ćwiczeniach.

Jak pogodzić dietę z pracą? Jak czuć się lepiej i dbać o formę nie spędzając godzin na trenignach?

doskonalosc napisał(a):

Pytajaca napisał(a):

doskonalosc napisał(a):

dziękuję dziewczyny za odpowiedzi.w dwóch pracach miesięcznie zarabiam 2000zł na rękę. niestety, mimo usilnych poszukiwań nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania czegoś bardziej konkretnego i lepiej płatnego. a dojazd 50km bez samochodu nie wchodzi w grę.jak mam na rano, to popołudniu staram się chociaż wyjść na spacer, ewentualnie nordic walking i kierunek -> siłownia plenerowa. robię 3 serie po 10 powtórzeń na każdym urządzeniu i odpuszczam. ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że nie robię nic. chociaż zdarzają się w pracy tak ciężkie dni, że nawet na 5 minut nie mogę usiąść ani odpocząć, wtedy wracam do domu i zwyczajnie się kładę z książką i odpoczywam. staram się teraz słuchać bardziej organizmu, niż rozsądku. jeśli organizm mówi "chodź się dotlenić" to ubieram wygodne buty i idę, a jeżeli co chwile robi mi się ciemno przed oczami i czuję jak świat wiruje - zamykam się w pokoju i odpoczywam przed kolejnym dniem.jest ciężko, a może to tylko ja jestem nieodporna i słaba, skoro inni pracują po 7 dni w tygodniu i mają czas na wszystko i przede wszystkim ochotę. ale mam nadzieję, że mój wysiłek zaowocuje za kilka lat i kończąc dobre studia nie będę musiała tak harować przez resztę życia
Skąd wiesz, że mają czas na wszystko? Tak mówią? 
na to wychodzi, że tak. sami mówią, że dają radę, nawet tu dziewczyny się wypowiedziały. tak samo, jak jedna z użytkowniczek napisała, że jej mama tak pracuje od wielu lat i jakoś żyje.

Mnie się wydaje, że to zwykła kreacja. Oh, naprawdę, ktoś kto wychodzi rano i wraca wieczorem ma czas by ugotować, posprzątać, spotkać się ze znajomymi i uratować galaktykę. 

emka64 napisał(a):

doskonalosc napisał(a):

Pytajaca napisał(a):

doskonalosc napisał(a):

dziękuję dziewczyny za odpowiedzi.w dwóch pracach miesięcznie zarabiam 2000zł na rękę. niestety, mimo usilnych poszukiwań nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania czegoś bardziej konkretnego i lepiej płatnego. a dojazd 50km bez samochodu nie wchodzi w grę.jak mam na rano, to popołudniu staram się chociaż wyjść na spacer, ewentualnie nordic walking i kierunek -> siłownia plenerowa. robię 3 serie po 10 powtórzeń na każdym urządzeniu i odpuszczam. ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że nie robię nic. chociaż zdarzają się w pracy tak ciężkie dni, że nawet na 5 minut nie mogę usiąść ani odpocząć, wtedy wracam do domu i zwyczajnie się kładę z książką i odpoczywam. staram się teraz słuchać bardziej organizmu, niż rozsądku. jeśli organizm mówi "chodź się dotlenić" to ubieram wygodne buty i idę, a jeżeli co chwile robi mi się ciemno przed oczami i czuję jak świat wiruje - zamykam się w pokoju i odpoczywam przed kolejnym dniem.jest ciężko, a może to tylko ja jestem nieodporna i słaba, skoro inni pracują po 7 dni w tygodniu i mają czas na wszystko i przede wszystkim ochotę. ale mam nadzieję, że mój wysiłek zaowocuje za kilka lat i kończąc dobre studia nie będę musiała tak harować przez resztę życia
Skąd wiesz, że mają czas na wszystko? Tak mówią? 
na to wychodzi, że tak. sami mówią, że dają radę, nawet tu dziewczyny się wypowiedziały. tak samo, jak jedna z użytkowniczek napisała, że jej mama tak pracuje od wielu lat i jakoś żyje.
Mnie się wydaje, że to zwykła kreacja. Oh, naprawdę, ktoś kto wychodzi rano i wraca wieczorem ma czas by ugotować, posprzątać, spotkać się ze znajomymi i uratować galaktykę. 

jedyne na co mam czas to zadbanie o siebie, posprzątanie na bieżąco naczyń, mieszkania, ugotowanie czegoś i przygotowanie jedzenia do pracy. ale nic więcej nie robię - kładę się spać i codziennie to samo

Też tak miałam - to było bardzo wykańczające. Jednak wiedziałam, że nie będzie trwało wiecznie i zaciskałam zęby. Są osoby, które potrafią zrobić wiele w ciągu dnia, a są takie, których organizm potrzebuje więcej na regenerację. Dobrze, że go słuchasz. :-)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.