Temat: praca 7 dni w tygodniu

cześć. aktualnie jestem na etapie zapierdzielania w dwóch miejscach pracy przez 7 dni w tygodniu, ponieważ potrzebne mi są pieniądze na edukację. no i w sumie ok, nie narzekam, ale czuję, że moje odchudzanie to jedna wielka porażka. przez zmęczenie i upały nie jem regularnie i o zgrozo... nie ćwiczę.w mojej pracy pół na pół - stoję, wykonują jakieś czynności albo siedzę i się skupiam. mimo wszystko, przez siedmiodniowy ystem pracy nie mam siły na nic i nie ćwiczę, dlatego nie widzę efektów. a nie chcę czekać dwa miesiące aż będę mogła się zacząć w pełni odchudzać.

moje posiłki za to wyglądają następująco:

śniadanie - owsianka 

drugie śniadanie (gdy mam poranne zmiany) - 2 kanapki z ciemnego pieczywa z jakimś warzywem i szynką, kawa, owoc

obiad - jakiekolwiek dania na podstawie kaszy i kurczaka/brazowego ryzu i kurczaka/ zupy 

podwieczorek (gdy mam na południe jem obiad przed pracą zamiast drugiego śniadaniaj a na 'podwieczorek' jem kanapki ) - tak samo jak wyżej, 2 kanapki, kawa i owoc

kolacja - czasem brak, zazwyczaj jakaś ciemna bułka i sok warzywny, czasem coś na ciepło

Odstawiłam słodycze (a przynajmniej próbuję, ale bardzo rzadko zdarza mi się jeść słodkie), a mimo wszystko  nie czuję się najlepiej. Moje menu jest do poprawy i styl życia też, ale jak to zmienić? Jestem chronicznie zmęczona i ciągle myślę o spaniu a nie o ćwiczeniach.

Jak pogodzić dietę z pracą? Jak czuć się lepiej i dbać o formę nie spędzając godzin na trenignach?

lilaa893 napisał(a):

jak ktoś pracuje 7 dni w tygodniu to kiedy ma czas na życie?:D jak ktoś już wspomniał, nie warto stawiać pracy nad zdrowie, mało jest prac 5 dni/tyg? ok, jakby mi ktoś zaoferował rok takiej pracy lub pół roku za 10-20 tys na miesiąc to bym się zastanowiłainaczej za cholerę bym nie pracowała w takim wymiarze

Mało jest takiej pracy. Poza tym każdy woli co innego - jeden woli system 5 dni po 8 h. Inny 4 dni po 10h. Inny tydzień pracy potem tydzień wolnego. A jeszcze ktoś inny 4 godziny pracy codziennie.

To, że kodeks pracy określił przeciętny 5 dniowy tydzień pracy i przeciętny 8 godzinny dzień pracy i za komuny robiło się po 5 dni po 8h nie znaczy, że dalej jest to idealny system. Jednak po tej pracy chcemy iść do kina/pubu/biblioteki/restauracji i tam też musi ktoś pracować nie rzadko do późnych godzin nocnych, żebyś Ty  mogła iść do kina o 19 w sobotę a koleżanka o 23 w niedziele.

Pracuję w 2 miejscach ale przez 5 dni w tygodniu, po prostu czasami jadę z jednej pracy do drugiej. Dostałam propozycję pracy również w soboty. Poważnie się nad tym zastanawiam. Kasa jest mi potrzebna ale jakoś sobie nie wyobrażam aż 6 dni pracy pod rząd a co dopiero mówiąc o 7... Co prawda to ja jestem śpiochem i najbardziej mnie chyba przeraża wizja codziennego wstawania  o poranku. Brak czasu na pewno również trzeba brać pod uwagę. Obecnie mam bardzo mało czasu na cokolwiek a chcę się zapisać jeszcze na jakiś sport.

Luna367 napisał(a):

Pracuję w 2 miejscach ale przez 5 dni w tygodniu, po prostu czasami jadę z jednej pracy do drugiej. Dostałam propozycję pracy również w soboty. Poważnie się nad tym zastanawiam. Kasa jest mi potrzebna ale jakoś sobie nie wyobrażam aż 6 dni pracy pod rząd a co dopiero mówiąc o 7... Co prawda to ja jestem śpiochem i najbardziej mnie chyba przeraża wizja codziennego wstawania  o poranku. Brak czasu na pewno również trzeba brać pod uwagę. Obecnie mam bardzo mało czasu na cokolwiek a chcę się zapisać jeszcze na jakiś sport.

Najważniejsze pytanie to co robisz z wolnym czasem po pracy, bo jak zalegasz przed kompem i leżysz bite dwa dni w piżamie rozmemłana i zużyta, to lepiej praca.

Mam alergię na ludzi, którzy tak walczą o swój wolny czas, który potem marnują na gapienie się na byle co w tv przez wszystkie wolne weekendy/wieczory/popołudnia. Dla mnie to nie jest forma odpoczynku, a krzywdzenie i odmóżdżanie samego siebie.

Pytajaca napisał(a):

Luna367 napisał(a):

Pracuję w 2 miejscach ale przez 5 dni w tygodniu, po prostu czasami jadę z jednej pracy do drugiej. Dostałam propozycję pracy również w soboty. Poważnie się nad tym zastanawiam. Kasa jest mi potrzebna ale jakoś sobie nie wyobrażam aż 6 dni pracy pod rząd a co dopiero mówiąc o 7... Co prawda to ja jestem śpiochem i najbardziej mnie chyba przeraża wizja codziennego wstawania  o poranku. Brak czasu na pewno również trzeba brać pod uwagę. Obecnie mam bardzo mało czasu na cokolwiek a chcę się zapisać jeszcze na jakiś sport.
Najważniejsze pytanie to co robisz z wolnym czasem po pracy, bo jak zalegasz przed kompem i leżysz bite dwa dni w piżamie rozmemłana i zużyta, to lepiej praca.Mam alergię na ludzi, którzy tak walczą o swój wolny czas, który potem marnują na gapienie się na byle co w tv przez wszystkie wolne weekendy/wieczory/popołudnia. Dla mnie to nie jest forma odpoczynku, a krzywdzenie i odmóżdżanie samego siebie.

Nie lubię marnować wolnego czasu, ale uważam że każdy ma prawo odpoczywać tak jak chce i kazdy powinien mieć czas na ten odpoczynek-nieważne czy będzie w tym czasie chodził na spacery,uprawiał sport,wyjeżdżał na weekend na drugi koniec Polski/Europy  czy oglądał telewizję.  Czasem trzeba odpocząć nie tylko psychicznie ale i fizycznie i leżenie na kanapie z książką w moim przypadku właśnie temu sprzyja, a nie uważam się za osobę ograniczona czy leniwa.

Pytajaca napisał(a):

Luna367 napisał(a):

Pracuję w 2 miejscach ale przez 5 dni w tygodniu, po prostu czasami jadę z jednej pracy do drugiej. Dostałam propozycję pracy również w soboty. Poważnie się nad tym zastanawiam. Kasa jest mi potrzebna ale jakoś sobie nie wyobrażam aż 6 dni pracy pod rząd a co dopiero mówiąc o 7... Co prawda to ja jestem śpiochem i najbardziej mnie chyba przeraża wizja codziennego wstawania  o poranku. Brak czasu na pewno również trzeba brać pod uwagę. Obecnie mam bardzo mało czasu na cokolwiek a chcę się zapisać jeszcze na jakiś sport.
Najważniejsze pytanie to co robisz z wolnym czasem po pracy, bo jak zalegasz przed kompem i leżysz bite dwa dni w piżamie rozmemłana i zużyta, to lepiej praca.Mam alergię na ludzi, którzy tak walczą o swój wolny czas, który potem marnują na gapienie się na byle co w tv przez wszystkie wolne weekendy/wieczory/popołudnia. Dla mnie to nie jest forma odpoczynku, a krzywdzenie i odmóżdżanie samego siebie.

O kurde, skąd wiedziałaś? :D 

Wygląda u mnie to mniej więcej tak, że w sobotę ogarniam chatę. Sprzątam, gotuję, prasuję, wstawiam pranie, robię przelewy itd. Zwykle trwa to do wieczora i wtedy przed snem obejrzę jakiś film lub poczytam, ewentualnie spotkam się ze znajomymi. W niedzielę za to zwykle śpię pół dnia i siedzę przed komputerem. Nie zgodzę się jednak, że siedzenie przed komputerem jest odmóżdżające, wszystko zależy od tego co przy nim robimy a możliwości mamy ogrom. Dużo czytam i tak przede wszystkim spędzam wolny czas, aczkolwiek nie przeczę, że nie marnuję czasu na pierdoły. Zdarza się, że oglądam jakieś durnoty na yt (typu śmieszne koty, albo top 10 x) czy też gram. 

Oczywiście chciałabym ten czas spędzać również inaczej (co zdarza mi się robić, jednak nie jest to bardzo częste) tylko czasami zwyczajnie jestem zmęczona.

daruj sobie ćwiczenia, póki pracujesz w takim systemie. one przyniosą Ci więcej złego niż dobrego. 

Masakra, w życiu bym tak nie chciała 

Pasek wagi

dziękuję dziewczyny za odpowiedzi.

w dwóch pracach miesięcznie zarabiam 2000zł na rękę. niestety, mimo usilnych poszukiwań nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania czegoś bardziej konkretnego i lepiej płatnego. a dojazd 50km bez samochodu nie wchodzi w grę.

jak mam na rano, to popołudniu staram się chociaż wyjść na spacer, ewentualnie nordic walking i kierunek -> siłownia plenerowa. robię 3 serie po 10 powtórzeń na każdym urządzeniu i odpuszczam. ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że nie robię nic. chociaż zdarzają się w pracy tak ciężkie dni, że nawet na 5 minut nie mogę usiąść ani odpocząć, wtedy wracam do domu i zwyczajnie się kładę z książką i odpoczywam. staram się teraz słuchać bardziej organizmu, niż rozsądku. jeśli organizm mówi "chodź się dotlenić" to ubieram wygodne buty i idę, a jeżeli co chwile robi mi się ciemno przed oczami i czuję jak świat wiruje - zamykam się w pokoju i odpoczywam przed kolejnym dniem.

jest ciężko, a może to tylko ja jestem nieodporna i słaba, skoro inni pracują po 7 dni w tygodniu i mają czas na wszystko i przede wszystkim ochotę. ale mam nadzieję, że mój wysiłek zaowocuje za kilka lat i kończąc dobre studia nie będę musiała tak harować przez resztę życia

doskonalosc napisał(a):

dziękuję dziewczyny za odpowiedzi.w dwóch pracach miesięcznie zarabiam 2000zł na rękę. niestety, mimo usilnych poszukiwań nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania czegoś bardziej konkretnego i lepiej płatnego. a dojazd 50km bez samochodu nie wchodzi w grę.jak mam na rano, to popołudniu staram się chociaż wyjść na spacer, ewentualnie nordic walking i kierunek -> siłownia plenerowa. robię 3 serie po 10 powtórzeń na każdym urządzeniu i odpuszczam. ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że nie robię nic. chociaż zdarzają się w pracy tak ciężkie dni, że nawet na 5 minut nie mogę usiąść ani odpocząć, wtedy wracam do domu i zwyczajnie się kładę z książką i odpoczywam. staram się teraz słuchać bardziej organizmu, niż rozsądku. jeśli organizm mówi "chodź się dotlenić" to ubieram wygodne buty i idę, a jeżeli co chwile robi mi się ciemno przed oczami i czuję jak świat wiruje - zamykam się w pokoju i odpoczywam przed kolejnym dniem.jest ciężko, a może to tylko ja jestem nieodporna i słaba, skoro inni pracują po 7 dni w tygodniu i mają czas na wszystko i przede wszystkim ochotę. ale mam nadzieję, że mój wysiłek zaowocuje za kilka lat i kończąc dobre studia nie będę musiała tak harować przez resztę życia

Skąd wiesz, że mają czas na wszystko? Tak mówią? 

Pytajaca napisał(a):

doskonalosc napisał(a):

dziękuję dziewczyny za odpowiedzi.w dwóch pracach miesięcznie zarabiam 2000zł na rękę. niestety, mimo usilnych poszukiwań nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania czegoś bardziej konkretnego i lepiej płatnego. a dojazd 50km bez samochodu nie wchodzi w grę.jak mam na rano, to popołudniu staram się chociaż wyjść na spacer, ewentualnie nordic walking i kierunek -> siłownia plenerowa. robię 3 serie po 10 powtórzeń na każdym urządzeniu i odpuszczam. ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że nie robię nic. chociaż zdarzają się w pracy tak ciężkie dni, że nawet na 5 minut nie mogę usiąść ani odpocząć, wtedy wracam do domu i zwyczajnie się kładę z książką i odpoczywam. staram się teraz słuchać bardziej organizmu, niż rozsądku. jeśli organizm mówi "chodź się dotlenić" to ubieram wygodne buty i idę, a jeżeli co chwile robi mi się ciemno przed oczami i czuję jak świat wiruje - zamykam się w pokoju i odpoczywam przed kolejnym dniem.jest ciężko, a może to tylko ja jestem nieodporna i słaba, skoro inni pracują po 7 dni w tygodniu i mają czas na wszystko i przede wszystkim ochotę. ale mam nadzieję, że mój wysiłek zaowocuje za kilka lat i kończąc dobre studia nie będę musiała tak harować przez resztę życia
Skąd wiesz, że mają czas na wszystko? Tak mówią? 

na to wychodzi, że tak. sami mówią, że dają radę, nawet tu dziewczyny się wypowiedziały. tak samo, jak jedna z użytkowniczek napisała, że jej mama tak pracuje od wielu lat i jakoś żyje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.