10 marca 2011, 07:23
Witam. Tak jak w temacie jestem ateistką z domu katolickiego. Mam wszystkie katolickie sakramenty prócz ślubu kościelnego. mój mąż wie że jestem niewierząca ale tego nie akceptuje. Wytyka mi że jestem głupia i nie umiem uszanować jego religii. W sumie to wie o tym moja teściowa co jest już wielkim plusem bo ona jest z domu dewotów i uszanowała moją decyzje. Przekonywała mnie do 2giej w nocy.. Ja bardzo dużo wiem o religii, szukałam w sobie tego boga i w otoczeniu, chodziłam na pielgrzymki ale nie znalazłam ukojenia w słowch kościoła, komunii, spowiedzi. Przedtem byłam poddenerwowana i wręcz wściekła. Teraz jestem osobą spokojną. Znikł żal o róże negatywne aspekty mojego życia. Przygotowałm już moją mame na rozmowe o mojej innej lepszej drodze życia ale jakoś nigdy nie ma czasu. Jak narazie nie mam ochoty zmieniać swoich poglądów i proszę abyscie mnie nie oceniali. Niestety wszyscy w rodzinie są wierzący i nie wiem jak im to delikatnie zakomunikować bo mój mąż się mnie wstydzi. Jesteśmy ze sobą już 8 lat i tak w sumie to ciągle miewałam chwile zwątpienia ale na dzień dzisiejszy jestem zamknięta na katolizm i wiare w boga. Jak to ugryźć, może któraś z Was to przerabiała? Nie chce męzowi sprawiać bólu moją niewaiarą ale nie będę wierzyć w coś co moim zdaniem nie istnieje. Co robić?
8 maja 2011, 00:17
Nie rozumiem w ogóle jak facet może się Ciebie wstydzić. Przecież równie
dobrze to Ty mogłabyś mu powiedzieć, że wstyd z nim gdziekolwiek wyjść
bo plecie te swoje brednie o Bogu, w którego ty nie wierzysz. Co racja
to racja: Polska nie jest krajem zbyt tolerancyjnym, jestem
przyzwyczajona, że ludzie tak a nie inaczej odnoszą się w stosunku do
inności. Ale KURDE On jest Twoim mężem a nie obcą osobą, ma Cię szanować
taką jaka jesteś nawet, jeśli nie zgadzacie się w takiej albo innej
sprawie.
Osobiście jestem ochrzczona, przystąpiłam do I Komunii ale z bierzmowania zrezygnowałam na własne życzenie. Moi rodzice są ateistami ale nigdy nie mówili mi co mam robić: gdy byłam młodsza chodziłam do kościoła i na zajęcia z religii ale pod koniec podstawówki na własne życzenie mnie wypisali, miałam wolny wybór od zawsze, nie byłam wychowywana w katolickiej rodzinie i chyba w jakiś sposób jestem za tą "wolność" wdzięczna. I sama nigdy nie związałabym się z osobą, która jest aż tak religijna by jakkolwiek na mnie w tej kwestii naciskać bo chociaż dla miłości warto dużo poświęcić to nie jestem pewna czy warto rezygnować z wolności wyznania i żyć w niezgodzie ze sobą.
Edytowany przez f7720c4496fe51a6a98f7b4cf8e7b71c 8 maja 2011, 00:21
8 maja 2011, 09:06
a mnie dziwi teksty - krzywda dzieci bo ateizm.
z kolei rozmawiam z moim chlopakiem na ogol o religi i on mi mowi ze chrzest to odmycie dziecka z grzechu pierworodnego, ze poczecie jest grzeszne
1) to po co kosciol namawia do seksu i prokreacji?
2) dlaczego grzeszne? bo seks sprawia przyjemnosc
a) ja tego nie rozumiem kompletnie. przeciez orgazmu nie wymyslilam wiec dlaczego to jest moja wina ze stworzylam istote czerpiac przyjemnosc? dobra, gwalty pomijam, ale wg kosciola gwalt tez jest pewnie uznawany za przyjemny, albo pewnie ksiadz powie ze kobieta sama sobie jest winna
- Dołączył: 2011-05-06
- Miasto: Neverland
- Liczba postów: 98
8 maja 2011, 12:21
aguś, ale w religii chrzescijanskiej jest masa sprzecznosci, ktorej zaden religioznawca ci nie wyjasni, a jedyna odpowiedz ksiedza to "ludzie sa zbyt glupi i ograniczeni, by zrozumiec wole boga" co jest dla mnie kiepską ściemą
- Dołączył: 2007-07-06
- Miasto: Avalon
- Liczba postów: 3508
8 maja 2011, 13:07
> a mnie dziwi teksty - krzywda dzieci bo ateizm.z
> kolei rozmawiam z moim chlopakiem na ogol o religi
> i on mi mowi ze chrzest to odmycie dziecka z
> grzechu pierworodnego, ze poczecie jest grzeszne1)
> to po co kosciol namawia do seksu i prokreacji?2)
> dlaczego grzeszne? bo seks sprawia przyjemnosca)
> ja tego nie rozumiem kompletnie. przeciez orgazmu
> nie wymyslilam wiec dlaczego to jest moja wina ze
> stworzylam istote czerpiac przyjemnosc? dobra,
> gwalty pomijam, ale wg kosciola gwalt tez jest
> pewnie uznawany za przyjemny, albo pewnie ksiadz
> powie ze kobieta sama sobie jest winna
Ale co? Chłopak tak Ci odpowiada na pytania? Czy sama sobie odpowiadasz?
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
8 maja 2011, 14:27
A zwrocilyscie uwage na date pierwszego postu :D?
Alescie dinozaura odkopaly hehe :)
8 maja 2011, 15:48
ja rozmawiam z moim mezczyzna na zasadzie dyskusji, ja sie dopytuje z logicznego punktu widzenia o co biega
moj mezczyzna mowi ze poczecie dziecka to grzech. ja mowie ale czemu, a on ze seks to grzech. ja na to - to po co wspolnota zgadza sie na to aby seks uprawiac :D? poza tym dlaczego jest grzeszna? moj odpowiada ze seks to przyjemnosc i to jest wlasnie grzech*. a ja : no ale to chyba istnieje juz od dawien dawna, prawda? no a poza tym ksiadz zgadza sie i zacheca do prokreacji wiec gdzie tu logika
...
no wiec - nie moja wina ze seks daje przyjemnosc.
odnosnie gwaltu to bylo to moje spostrzezenie
skoro kobieta jest zgwalcona, nie moze zabic dziecka bo grzech to urodzenie tez jest grzechem, co prawda mniejszym ale to sie kupy nie trzyma
moj mezczyzna jest typem wierzacy ale nie praktykujacy
* czy malzenstwa spowiadaja sie za kazdym razem ze uprawiaja seks i grzesza bo czerpia przyjemnosc?
skoro nie to po co chrzest?
Edytowany przez aguusia88 8 maja 2011, 15:50
8 maja 2011, 15:53
Przecież ani seks w małżeństwie ani poczęcie dziecka nie jest grzechem. Nawet wg Kościoła to Bóg dał ludziom możliwość przeżywania przyjemności z seksu:P (od razu mówię, że ja tego nie wymyśliłam, tylko przeczytałam w jakimś piśmie znalezionym w sali katechetycznej wieki temu)Chrzest jest żeby obmyć dziecko z grzechu pierworodnego, który to grzech zafundowali nam Adam i Ewa, gdy zjedli sobie jabłko. :D
- Dołączył: 2007-07-06
- Miasto: Avalon
- Liczba postów: 3508
8 maja 2011, 17:18
agusia88, no właśnie. Od razu widać, że Twój chłopak nie jest specjalnie wierzący i nie ma specjalnego pojęcia o tym, o czym z Tobą rozmawia... Faktycznie nie bardzo się kupy trzyma to, co Ci mówi.