Temat: Zdrowe jedzenie, a... reszta Waszej rodziny.

Niestety mam taki problem, że nie najlepiej dogaduję się z rodzicami, i tak jest także w kwestii żywieniowej. To, że ja się odchudzam, i ja wolę zdrowo jeść, nie znaczy, że oni muszą dostosować się do mnie, ale myślałam, że może jakoś przekonam ich do kupowania zdrowszych produktów. Tym bardziej, że tata jest cukrzykiem. Delikatnie tłumaczyłam, przekonywałam, które produkty są lepsze i byłyby świetnymi zamiennikami, no ale.. Bez skutku..
Przykład? Przekonywałam mamę, by kupowała mleko 1,5, a nie 3,2%. Po co zbędny nadmiar tłuszczu w mleku, skoro tak naprawdę liczy się wapń? Wiadomo, że mleko 0,5% ma za mało tłuszczu, ale już mleko 1,5% jest idealne.
Efekt? Mama kupuje jeden karton 1,5% mleka dla mnie, i z dwa kartony mleka 3,2%.
Drugi przykład : Próbowałam przekonać mamę, by nie kupowała jajek słabej jakości ( to jest z trójeczką na przodzie ), ale by kupowała te, które na przodzie mają 2 lub 1 (o 0 nie wspominając, bo to jajka ekologiczne, ale zapewne bardzo drogie).
Efekt? Żaden. Bo po co...

Sama nie wiem, czy ja przesadzam w tej kwestii, czy za bardzo chcę wpłynąć na nich, czy o co chodzi, ale denerwuje mnie ta sytuacja. Przecież chciałam im zaproponować zdrowsze odżywianie dla ich, i mojego także, zdrowia. Tłumaczę, pokazuje jakieś materiały w internecie, nic. Oni są uparci, wiedzą lepiej, z góry np. orzekając, że te zdrowsze produkty NA PEWNO są mega drogie i nie próbując nawet zastąpić tego, co małowartościowe, tymi nieco lepszymi produktami...
Wy też tak macie/mięliście?
moja mama odkad zobaczyla, ze sama gotuje dla siebie, to zaczela mi nawet gadac, zebym robila tez dla niej :DD dzieki mnie poznala wiele nowych przepisow i sposobalo sie jej to ;))
ja gotuje sobie sama obiady od kiedy mam 14. Mojej mamie nie przeszkadza ze zdrowo sie odzywiam, pod warunkiem ze juz nie chudne( a juz nie musze). Co prawda u mnie nigdy nie jadło sie jakoś tłusto, ale od kiedy ja przeszłam na diete to mama i siostra tez zaczeły tak jesc- kurczak tylko grillowany, chuda szynka, nawet moja 12-letnia siosta woli wybierac wersje light, jesli jest taka dostpna. Wiadomo ze słodycze tez jemy, a lody to juz w ogóle czesto, ae dzieki temu ze oglnie jemy zdrowe rzeczy to mozemy sobie pozwolic. Im tez to odpowiada, bo tez lubia być szczupłe ;) Ost próbowałam znależć w domu cukier i okazało sie od miesiaca juz nie ma i nikt nie zauwazył ;p  Co wiecej- ja znowu wróciłam do mleka 0,5 %, a mama dalej pije 0,5 ;p I czesto gotuje tez dla nich, wiec tym bardziej maja ze mne pożytek ;) moze ty tez zamiast gotowac cos tylko dla siebie ugotuj cos dla swojej rodziny zeby przekonali sie ze to jest nawet smaczniejsze. A co do zakupów to moze po prostu pojdz z mama albo napisz jej co ma kupic. Ja najczesciej chodze z nia  i wtedy kupje zapasy serków(ok.15) i twarogów(ze 4 ) na cały tydzień ;)
Jak zaczniesz zarabiac to moze zdasz sobie sprawe dlaczego Twoi rodzice niezbyt chetnie kupuja jajka o jakich mowisz. Sa drogie, a popadanie w skrajnosc ze zdrowym jedzeniem rozasadne nie jest.
Jajko, to jajko. Wyluzuj, ale sobie zarob.
Zgadzam się z BeeSweet2 zaproponuj ze ty bedziesz robiła obiad np. w sobotę i zrób zdrowy itp.
Może z czasem rodzince się troszkę zmienią, i tez sądzę ze powinnaś chodzić z mamą do sklepu lub zaproponuj ze ty zrobisz zakupy, i zrob dla siebie i rodziców.

Rozumiem twoja mamę. Ona myśli innymi kategoriami. Co do jajek, to np. mój ojciec nie widzi żądnej różnicy i też nie mogę go przekonać do tych lepszych. Co do mleka, to rodzicom może bardziej smakować to bardziej tłuste. Faktycznie ma inny smak. Tak jest z wieloma produktami. Sama zaczęłam myśleć o zdrowszym jedzeniu dopiero jakieś pół roku temu. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, jadłam chemiczne gorące kubki, dodawałam wszędzie wegetę, chleb "razowy" jadłam farbowany karmelem. W pewnym wieku trudno się przestawić, szczególnie jeśli wiąże się to z większymi wydatkami a jak wiadomo, teraz ceny wszystkiego idą mocno w górę. Przekonuj mamę nadal, nie poddawaj się.
Pasek wagi
Scatty, nie rób ze mnie gówniary, która nie wie, co to znaczy zarabiać pieniądze.. Moim zdaniem domowy budżet nie zubożał by na tym, by choć od czasu do czasu kupić te lepsze jajka. A co do reszty rzeczy : wiele zdrowszych rzeczy jest tańszych od tak zwanych shitów..
to prawda - wiele zdrowych rzeczy jest tanszych, np. zamiast platkow nestle, moge sie zalozyc, ze u 80% polakow leza w domu poplarne platki kukurydziane tej firmy, kosztuja duzo wiecej, niz platki owsiane, ktorych koszt to 2 zł. Slodycze, baton kosztuje zazwyczaj od 1,50 do 2,50 - za to mozna kupic kilogram jablek, albo mandarynek. Warzywa ? sa strasznie tanie, a jakie zdrowe. ;)
No, takie lepsze jajka są dużo lepsze w smaku, tylko ze nie zawsze jest to czuć - najwyraźniej ta różnica jest dostrzegalna jak jesz je na surowo (kogel-mogel), albo ewentualnie w jajecznicy. Ale do ciasta na przykład to już nie ma znaczenia, jakie weźmiesz. A co do mleka - zaargumentuj, ze 1,5% jest tańsze (u mnie tak jest, z Mlekowity najtańsze). Chociaż rozumiem tez, że twoja mama może nie chcieć go kupować, bo 3,2% jest smaczniejsze ;)

A tak jeszcze bardziej ogólnie, to powiem ci tak - nawyków żywieniowych nie zmienia się w jednej chwili. To jest długo proces, szczególnie jak się człowiek sam na to nie decyduje, tylko robi to mimochodem. Widze po moim męzu - zmienia nawyki, ale powolutku. Kiedyś na przykład nie tknął fasolki szparagowej, ale jak sobie ugotowałam, to mi podjadał, a jak ze zdziwieniem na niego popatrzyłam, to powiedział, ze w smaku takie sobie, ale podobno zdrowe, to trochę zje. Tyle, ze jak go na siłę próbuję do czegoś nakłonić, to sie broni rękami i nogami :P Nic na siłę, pokazuj przykładem, ze można, ze się opłaca i ze jest to smaczne, a twoja rodzina pewnie powoli zmieni część nawyków.
ja nie mieszkam już z rodzicami i nie obchodzi mnie, jak oni jedzą.

jak z nimi mieszkałam, też mnie nie obchodziło, a kupowali mi takie produkty, jakie chciałam, musiałam im tylko dać listę. sama też sobie gotowałam a tata był tylko zadowolony, że sam nie musiał stać przy garach żeby mi przygotować jedzenie.

nie rozumiem tylko czemu Cię interesują ich wybory. to ich życie. niech jedzą co chcą, a ty jedz swoje.

OD KIEDY WARZYWA I OWOCE SĄ TANIE? JA CO TYDZIEŃ WYDAJĘ OK. 50 ZŁ TYLKO NA NIE.

(no chyba, że z supermarketu, ale takich to ja nie kupuję)
Warzywa i owoce nie są tanie.
Nawet 'głupie' jabłka kosztują w granicach 5 zł/kg...

Wspomniałaś o kontaktach z rodzicami, moje są fatalne, ale jakoś daje radę. Zakupy robię raz w tygodniu na zapas. Upycham wszystko na własną półkę w lodówce, własną półkę w szafce, owoce wynoszę do chłodniejszego pomieszczenia i ewentualne mrożonki pakuję na swoją stronę zamrażalnika. :D
Jak mi czegoś w środku tygodnia zabraknie, pisze mamie małą karteczkę, aby mi to kupiła. Często są to wody mineralne, bo ja nie jestem w stanie unieść siedmiu butelek 2l na cały tydzień plus resztę zakupów. :)

Zwykle więc to, co jem jest kupione przeze mnie. Reszta rodziny niech je, jak chce.
Obiady robię sobie sama.
Zmywam też po sobie.
Nie mam też problemu z jajkami, bo ich nienawidzę, jem je od czasu do czasu.

Mleko w domu mamy 0,5%, 1,5/2% i brata 3,5%.
Czasem tylko do kawy dolewam to najtłustsze, ale bardzo rzadko.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.