- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 lutego 2017, 10:43
Znacie kogos kto cierpi na mizofonie? Moze wiecie jak sobie radzic z taka osoba? Moj partner ma ta dolegliwosci i czasem opadaja mi rece. Chcialabym zjesc obiad w ciszy, porozmawiac, ale sie nie da, bo moj maz okropnie sie denerwuje jak slyszy dzwiek przezuwania jedzenia ( ). Wiec jemy obiad, a w tle gra zawsze muzyka, co z drugiej strony dziala na mnie denerwujaco, poniewaz ciagla muzyka zaczyna mnie denerwowac.
Podobnie ze spaniem, jesli glosniej oddycham niz zazwyczaj to automatycznie maz zaklada sluchawki by mnie zagluszyc, inaczej nie zasnie, a tylko poziom jego irytacji bedzie rosnal. A mnie wtedy denerwuje muzyka wydobywajaca sie z jego sluchawek. Zamkniete kolo normalnie
Ja zatyczek do uszu nie moge nosic, poniewaz po godzinie uzytkowania mam migrene.
Moze znacie jakis sposob? Bo z tego co w internecie czytalam to poza puszczaniem muzyki i sluchawkami nie znalazlam nic ciekawego.
10 lutego 2017, 23:04
no, ale nie masz zapalenia płuc. ta "choroba" w żaden sposób nie zagraża Twojemu życiu, a nawet zdrowiu. jest to nietolerancja tego, że ktoś przy Tobie mlaska.. to nawet brzmi niepoważnie. bez urazy.Rozumiem, że miałaś poważny problem/schorzenie, bardzo mi przykro że Twoje życie było zagrożone. Ja nie miałam, najbliższa mi osoba tak. Czyli idąc tym tokiem myślenia powinien mi powiedzieć : ja prawie umarłem, więc nie rozśmieszaj mnie z tym Twoim zapaleniem płuc ? :) To raczej tak nie działa.To że jest coś takiego jak nowotwór, nie znaczy że zwykłej grypy nie można już nazywać chorobą, bo w porównaniu do raka to pikuś.Mizofonia nie jest śmiertelna, żadna z nas nie użala się nad sobą jak to nasze życie jest zrujnowane, nie podniosłyśmy tego do rangi białaczki u trzyletniego dziecka. Podjęłyśmy jedynie dyskusję :)https://www.misophoniainternational.com/http://mis... do poczytania. Kluczem do zrozumienia jest zaakceptowanie, że to nie jest takie zwykłe "wkurzanie się", niestety to jest bardziej skomplikowane.mnie też denerwuje mlaskanie. może jestem chora, a nie wiem ;] miałam znacznie poważniejsze problemy (zagrażające życiu), więc nazywanie czegoś takiego chorobą rzeczywiście traktuję z przymrużeniem oka.Z całego serca życzę Ci, żeby Ci się to przytrafiło, magicznie tak tylko na miesiąc (nie dłużej, bo nie życzę Ci źle) to może będzie w Tobie trochę mniej lekceważenia :) To, że Ty nie jesteś w stanie sobie czegoś wyobrazić to nie jest dowód na to, że ktoś wymyśla sobie problem.Uważam, że w przypadku mizofonii najważniejszym problemem jest to, że ciężko jest wytłumaczyć innym ludziom, na czym to polega. Bo to nie jest tak po prostu, że mnie wkurzają dźwięki mlaskania i siorbania i się denerwuję. Każdy z nas czegoś bardzo nie lubi i nie wiąże się to z żadnym problemem, z żadną nadwrażliwością. Ja na przykład bardzo nie lubię jak ktoś popełnia takie oczywiste błędy językowe i mówi niepoprawną polszczyzną. No strasznie mnie to wkurza, mam ochotę rozdawać słowniki. Ale doskonale potrafię nad tym zapanować i podczas rozmowy np z moją babcią jestem w stanie uświadomić sobie, że to starsza osoba, już tak ma i koniec. Denerwuje mnie to bardzo, ale ogarniam.Mlaskanie, siorbanie, gulgotanie, chrupanie - to wkurza wielu ludzi. Ale nie znaczy jeszcze, że cierpią oni na mizofonię. Problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś przy Tobie mlaśnie, a Tobie niemal rozsadza mózg od przypływu negatywnych emocji. To nie jest tak, że ktoś mlaszcze, a mnie to denerwuje i z czasem jestem na skraju wytrzymałości. Mi wystarczy, że moja matka przy mnie raz siorbnie i mam ochotę zabrać jej talerz, wylać zupę i kazać nalać sobie jeszcze raz, jak się nauczy jeść. I powiedzcie mi, że to nie jest jakieś zaburzenie.Jestem poza tym normalnym, kulturalnym, spokojnym, uprzejmym człowiekiem. Nie mam przejawów agresji, nie jestem chora psychicznie. Nie jestem głupia i wiem, że jak mój dwuletni kuzyn siorbie, to normalne, jest dzieckiem i nie potrafi jeszcze jeść w pełni kulturalnie. Ale nie potrafię tego znieść i jest to nie do opanowania. To nie działa normalnie, tak jak inne rzeczy. Tego absolutnie nie da się w żaden sposób opanować, uspokoić się. I to nie, żebym nie próbowała. Próbuję cały czas. Kończy się tak, że muszę wyjść.U mnie dodatkowo pogarsza sprawę fakt, że moja rodzina rzeczywiście nie potrafi jeść. Mnie do pasji doprowadza nawet dźwięk przeżuwania - ale oni mlaszczą, siorbią, no wszystko co się da. Wiec jest jeszcze trudniej.Skoro Twój facet na to cierpi, to zapewne wiesz że lekarze nie potrafią do tej pory sklasyfikować problemu, trudno orzec czy to problem neurologiczny, psychiczny czy coś ze słuchem. To znaczy, obecnie skupiają się na podłożu neurologicznym ale nie jest to jednoznaczne.Ja wypracowałam sobie taki sposób, że jak jem z tylko jedną osobą w ciszy, to staram się mówić lub przeżuwać dokładnie w tym samym momencie, kiedy druga osoba przeżuwa. Zagłuszam sobie wtedy te dźwięki własnymi.Polecam też ASMR eating sounds na youtubie, jedna z eksperymentalnych metod radzenia sobie z mizofonią to właśnie słuchanie tych dźwięków. Nie ma jednak jakiejś szalonej skuteczności a i stosować się do tego trzeba przez długi czas, ale spróbować warto. Ale niestety, najlepszą metodą jest jednak hałas. Ja uwielbiam jeść w restuaracjach - jest taki szum wokół, że nie słyszę tych dźwięków.Próbowałam też siadać na drugim końcu stołu, trochę pomaga. Mniej słyszę.Niestety w tej dolegliwości jest jeszcze jedna przykra sprawa - zazwyczaj najbardziej nas denerwują takie odgłosy u najbliższych.teraz to już na wszystko jest choroba..
Nie, to chyba nie jest tak. Ja sobie wyobrażam, że osoby tym dotknięte po prostu silniej odczuwają różne bodźce. Wyobraź sobie, że wszystkie dźwięki, które do Ciebie docierają są silniejsze, głośniejsze kilkukrotnie. Tak samo obrazy, światło. To zaczyna zaburzać spokój. Oni nie mogą normalnie funkcjonować, bo cały czas są bombardowani bodźcami. Ja też nie lubię jak ktoś mlaska, ale to nie jest to.
11 lutego 2017, 16:23
Też mam mizofonie. Naprawde bardzo bym chciała wydziwiać i wymyślać sobie problem w tym momencie, ale niestety to schorzenie jest jak najbardziej prawdziwe i uciążliwe. Kiedyś nie przespałam dwóch nocy pod rząd bo mama, z którą dziele pokój, chrapała. Samo głośne oddychanie już doprowadza mnie do szału i muszę zatykać sobie uszy, bo inaczej nie umiem wytrzymać. Też się ratuję nocnym słuchaniem muzyki, ale zawsze ustawiam konkretną głośność - by zagłuszała nieprzyjemne dla mnie dźwięki, ale również by nie było jej słychać dla osób postronnych. Wbrew pozorom tak się da, tylko trzeba dobrać odpowiednią muzykę, tj. taką, która zagłusza otoczenie nawet jak jest cicho(u mnie jest to sprawdzone Travis A. King-Beautiful Mind w zapętleniu). Innych sposobów na radzenie sobie z zasypianiem nie znam, a tym bardziej na wyleczenie mizofonii. Czytałam, że to stosunkowo nowe schorzenie i jeszcze nie odkryto sposobu na pozbycie się tego. Ja sie borykam z tym już od 6 lat.
12 lutego 2017, 20:59
Dziękuje wszystkim za komentarze. Stosuje z partnerem metodę słuchania odgłosów jedzenia, póki co idzie opornie, ale się staramy wytrzymać więcej niż 10 minut.