- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 września 2016, 09:20
Mam bardzo dziwny problem, sama nazywam to syndromem singielki. Wyjaśniam. Otóż za każdym razem gdy poznaje wydawałoby się przystojnego, atrakcyjnego chłopaka bardzo mnie ciągnie do niego-to jeszcze normalne, ale po pewnym czasie gdy widzę, że zależy mu na mnie i chciałby czegoś więcej dostaje totalnego obrzydzenia. Podam przykład: na imprezie poznałam chłopaka, w sumie to podobało mi sie jak tańczy, patrzyłam się na niego, aż w końcu poprosił mnie do tańca, dużo rozmawialiśmy itd. Napisał do mnie na fb, byłam wniebowzięta. Pisaliśmy, pisaliśmy, prawił mi komplementy (już mnie coś odpychało) aż zaprosił mnie na wesele, co było iskrą na beczkę prochu. Dostałam takiego obrzydzenia że stanowczo mu odmówiłam a mało tego napisałam w niemiły sposób żeby na nic więcej nie liczył. To moja obrona? Nie wiem. Za każdym razem to samo. Późniejsza myśl że mogłabym z nim być doprowadzała mnie do furii :)
18 września 2016, 09:31
Mam bardzo dziwny problem, sama nazywam to syndromem singielki. Wyjaśniam. Otóż za każdym razem gdy poznaje wydawałoby się przystojnego, atrakcyjnego chłopaka bardzo mnie ciągnie do niego-to jeszcze normalne, ale po pewnym czasie gdy widzę, że zależy mu na mnie i chciałby czegoś więcej dostaje totalnego obrzydzenia. Podam przykład: na imprezie poznałam chłopaka, w sumie to podobało mi sie jak tańczy, patrzyłam się na niego, aż w końcu poprosił mnie do tańca, dużo rozmawialiśmy itd. Napisał do mnie na fb, byłam wniebowzięta. Pisaliśmy, pisaliśmy, prawił mi komplementy (już mnie coś odpychało) aż zaprosił mnie na wesele, co było iskrą na beczkę prochu. Dostałam takiego obrzydzenia że stanowczo mu odmówiłam a mało tego napisałam w niemiły sposób żeby na nic więcej nie liczył. To moja obrona? Nie wiem. Za każdym razem to samo. Późniejsza myśl że mogłabym z nim być doprowadzała mnie do furii :)
Mam dokładnie tak samo... Lubię mieć kolegów, ale jak już jakiś facet ślini się na mój widok to robię się strasznie wredna... To zła droga, bo całe życie odrzucałam tych, którzy byli mną zainteresowani, a uganialam się za tymi, którzy byli średnio. Mamy chyba syndrom myśliwego ;)
18 września 2016, 10:00
Też tak miałam, w nastoletnich czasach, nie mam pojęcia skąd to wynikało, może niedojrzałość? Samo mi przeszło po czasie.
18 września 2016, 11:00
Ja tak nadal mam. Lubię mieć kolegów, nawet flirtuje z nimi niewinnie. Ale jak ktoś tylko chce coś na poważnie, to uciekam. I zaczynam być mega chłodna, żeby się odczepili.
18 września 2016, 11:16
Też tak miałam aż poznałam mojego narzeczonego. Teraz też w stosunku do innych facetów mam takie odczucia. Nie wiem skąd to wynika i dlaczego tak jest.
18 września 2016, 11:50
To stąd się biorą te wszystkie stereotypy o tym, że kobiety wolą, jak się je olewa itd. Dzięki za oświecenie Całe życie w nieświadomości.
Co do pytania. Nie wiem, nie mam tak. Teraz mam męża, ale jak byłam sama to też tak nie miałam. Ale chyba się nieco wyłamuję ze schematu z tego co widzę.
18 września 2016, 12:30
Też tak mam. A raczej miałam dopóki byłam szczupła, Umawiałam się z wieloma facetami i w ostateczności mam 23 lata i nie byłam nigdy w żadnym związku.
Teraz nie umawiam się z żadnym bo jestem za gruba na randki.
18 września 2016, 13:02
Też tak miałam, przeszło mi jak poznałam męża. Od pierwszego wejrzenia ;) Poznałam go i mimo, że nie był w moim typie, to czułam tak STRASZNĄ chemię, że po prostu musiałam z nim być, kompletnie nie rozumiejąc dlaczego tak właśnie się czuję, bo to nijak nie facet dla mnie ;)