- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 sierpnia 2015, 19:41
Po jakim czasie związku pojechałyście na wspólne wakacje z partnerem?:D Jak było?
Mam na myśli dalszy, zagraniczny wyjazd, tak ok 7-10dni.
9 sierpnia 2015, 19:47
za granicę to po 4 latach i było super, ale super było też w Polsce, a pierwszy raz pojechaliśmy po dwóch latach.
9 sierpnia 2015, 20:02
Z obecnym chłopakiem już po trochę ponad miesiącu związku wyjechaliśmy razem w zimę, do Francji w góry na 2 tyg. Było super ;)
Edytowany przez kghjfjtf 9 sierpnia 2015, 20:02
9 sierpnia 2015, 20:26
do Polski na 5dni pojechałam po miesiącu, a za granicę rok później
9 sierpnia 2015, 21:17
My po 4 miesiącach związku, na tydzień, ale do Zakopanego, więc trochę bliżej :)
Za granicę rok później, czyli koło 16 miesięcy razem.
Edytowany przez de935e4de852dbb07568365dcd35678d 9 sierpnia 2015, 21:17
9 sierpnia 2015, 21:21
My po 4 miesiącach związku, na tydzień, ale do Zakopanego, więc trochę bliżej :)Za granicę rok później, czyli koło 16 miesięcy razem.
Edytowany przez 327dac77084a51002bfe4d678e1f888e 9 sierpnia 2015, 21:22
9 sierpnia 2015, 21:59
na pierwsze wakacje pojechaliśmy razem po dwóch latach, z tym, że gdy zaczynaliśmy chodzić ze sobą miałam dopiero 16 lat:)
9 sierpnia 2015, 22:11
Po 5 miesiącach związku, miałam wtedy 19 lat.
9 sierpnia 2015, 22:30
Za granicę po niecałych 3 latach, w Polsce pierwsze nasze wspólne wakacje (7dni) były po 9 miesiącach :)
10 sierpnia 2015, 01:06
Jakoś po pół roku związku. Miałam chyba 17 lat, piękny czas ;) Z obecnym partnerem jakoś po ok 3 tyg związku. Zdecydowałam się tylko dlatego, że długo byliśmy w stosunkach koleżeńskich.
Dziwię się dziewczynom, które po tygodniu lub dwóch od poznania decydują się na wspólny wyjazd. Możliwe, iż jestem mało rozrywkowa, ale pare dni znajomości nie jest dla mnie wyznacznikiem charakteru danej osoby.
Przykład z życia: znajoma wyjechała do Tunezji z facetem, którego znała dosyć krótko. Nie miała żadnych obaw bo "byl taki mily, a poza tym to znajomy znajomego mojego znajomego z pracy...:". Nie miała wtedy dużych dochodów, więc on zadeklarował się, że stawia.
Na miejscu okazało się, że nie ma swojego, oddzielnego pokoju ( a obiecywał), pijany dobierał się do niej, a później jakiś jego kolega który wpadł do pokoju na drinka. Nie miała na bilet powrotny, a on nawet nie chciał jej dać zadzwonić do rodziny, aby wysłali pieniądze. Na szczęście wyszła cało z tego tunezyjskiego romansu. Facet, gdy wrócił do PL domagał się zwrotu kasy które w nią jak to stwierdził "zainwestował". Na odchodne rzucił jej tekstem "czego ryczysz? chyba nie myslalaś ze cie kocham. Wiesz przecież do czego tam miałaś byc"
Taka przestroga dla nagle zakochanych ;)