Temat: wrażliwy facet, kobieta choleryczka

Czy takie połaczenie, jakby nie było dwóch róznych swiatów moze sie udac ?Moj facet jest oaza spokoju, do tej pory nigdy na mnie nie krzyknał, ani nie powiedzial przykrego slowa, ja natomiast jestem choleryczka, mowie co mi slina na język przyniesie, czepiam sie o pierdoly ,czasami jestem naprawde nie do wytrzymania.Chcialabym nad tym panowac, przymykać oczy na jakies drobnostki które mnie draznia.Ostatnio zmusiłam go do rozmowy, poprosiłam żeby powiedzial co tak naprawde czuje- łzy stanely mu w oczach i powiedzial że jest mu przykro, że oddałby mi serce a ja ciagle mam o cos pretensje.Musze przyznać ze zrobiło mi sie ch..owo. Pózniej dwa dni sie nie odzywal, a jak juz sie odezwał, powiedział że nie ma juz sily, o wszystko obwinił siebie ,że on jest do niczego ,że nie potrafi mi dać szczescia.Oczywiście przy tym słyszałam że glos mu sie załamywał.Nigdy nie spotykalam sie z takim typem męzczyżny, zawsze krecili mnie, napakowani konkretni faceci i z takimi se zazwyczaj spotykalam ,niestety nie były to dobre wybory.Pomijam moj 4-letni zwiazek ktory tez sie wypalił -z mojej strony.Z P. znamy sie od prawie roku, zawsze był obok jako przyjaciel, pocieszyciel.Lubialam z nim rozmawiac ,dogadywałam sie jak z nikim innym, postanowilismy sprobowac i od 3 miesiecy jestesmy para.Tylko ja mam ciagle watpliwosci czy aby go nie skrzywdze swoim zachowaniem, wiem że zrobilby dla mnie wiele ale ja chyba nie potrafie narazie tego docenić......Co Wy o tym myslice, czy któras z Was jest w podobnym zwiazku ?

Ja też byłam ogromną choleryczką... Natomiast dużo w sobie zmieniłam - doszłam do wniosku, że spokojną rozmową dużo więcej uzyskam, niż wrzaskiem. Owszem, zdarza mi się zdenerwować, komu się nie zdarza :D Częściej jednak mój mąż uruchomi się, a ja w spokoju czekam, aż mu przejdzie. Zwykle przechodzi bardzo szybko i wtedy mu tłumaczę, że skoro zdenerwował się na coś/kogoś, to dlaczego ja jestem obiektem jego wydarcia? Przecież swoim wydarciem rani moje uczucia. Na przykład ostatnio wracam do domu, on od razu z wrzaskiem, że mam powyrzucać jedzenie z zamrażarki, bo on butelki wody nie może zmieścić. Poprzesuwałam w zamrażarce, włożyłam mu tę wodę, po minucie on już chciał się przytulać a tu hola! Narozrabiałeś, wydarłeś się na mnie, to nie myśl, że to nie ma żadnego wpływu na moje emocje.

Ja mam związek troszkę podobny- mój mężczyzna nie jest jakoś przesadnie wrażliwy a ja się ogólnie nie czepiam jakoś specjalnie ale różnica charakterów ogromna.  Ja jestem głośna, cały czas mówię, denerwuje się o byle gówno i wcale nie jestem cierpliwa a on oaza spokoju,  na wszystko wywalone,  wszystko może poczekać. I dzięki temu w zasadzie tylko że trzy razy w życiu się poklocilismy bo gdy ja się zaczynam denerwować to jak widzę jego spokój to sobie odpuszczam. No bo co z tego, że nawrzeszcze jak on i tak mi nie odpowie, żadnej przyjemności z kłótni.  Nie spisuj chłopaka na straty z tego powodu, poroznawiajcie. Ty powinnaś trzymać nerwy na wodzy a on powinien zacząć odnosić się do tego z dystansem, jeśli czasem ci puszczą.  To kompromis, jeśli się kochacie to różnica charakterów wydaje się bzdetą.

niewidzialna0902 napisał(a):

Ja mam podobnie. Mój chłopak jest strasznie spokojny, nigdy nie krzyczy, nawet głosu na mnie nie podnosi. Ale nie jest wcale taką kluską ;p Tylko podczas kłótni się... nie kłóci? :D Twierdzi że za bardzo mnie szanuje i kocha żeby na mnie krzyczeć. Jak się kłócimy to spokojnie odpowiada a ja się drę jak głupia. Jak przesadzę to powie coś głośniej i wiem że powiedziałam o kilka słów za dużo, co zwykle kończy się końcem kłótni. Jesteśmy 4 lata razem więc się da. Myślę że to kwestia dotarcia się. Na początku związku faktycznie przydeptałam go trochę do ziemi, nie zauważałam jak robił coś o co się ostatnio pokłóciliśmy ale zauważałam wszystko to czego nie robił. Chodził strasznie przybity. Ja jestem tym typem kobiety która chciała żeby facet się "domyślał" a on potrzebuje "listy zadań" - taka definicja ścisłowca. W końcu zrozumiałam, odpuściłam mu i nie wymagam domyślania, nie oczekuje od niego tego. Jak chcę żeby coś zrobił kartka na lodówkę z wypunktowaną listą co ma zrobić i czasem :D Wiesz do zrobienia to to i to dzisiaj albo w tym tygodniu itd. Kłócimy się mniej, ja się mniej denerwuje i mniej na niego krzyczę i mniej się czepiam. On się czuje dużo lepiej, nie chodzi wiecznie przybity. Czasem się nawet "domyśli" czegoś bo pamięta o co prosiłam go ostatnio ;)

U mnie jest identycznie! Po prostu historia z życia wyjęta
Pasek wagi

Jakbym czytała o sobie. Identynczny uklad.  Też rok się znamy a jesteśmy razem 4 mce. Mam ten sam problem,boje się czy to ma dalej sens. Rozumiem doskonale o co Ci chodzi, a także dlaczego jego tak boli....

madziutek.magda napisał(a):

niewidzialna0902 napisał(a):

Ja mam podobnie. Mój chłopak jest strasznie spokojny, nigdy nie krzyczy, nawet głosu na mnie nie podnosi. Ale nie jest wcale taką kluską ;p Tylko podczas kłótni się... nie kłóci? :D Twierdzi że za bardzo mnie szanuje i kocha żeby na mnie krzyczeć. Jak się kłócimy to spokojnie odpowiada a ja się drę jak głupia. Jak przesadzę to powie coś głośniej i wiem że powiedziałam o kilka słów za dużo, co zwykle kończy się końcem kłótni. Jesteśmy 4 lata razem więc się da. Myślę że to kwestia dotarcia się. Na początku związku faktycznie przydeptałam go trochę do ziemi, nie zauważałam jak robił coś o co się ostatnio pokłóciliśmy ale zauważałam wszystko to czego nie robił. Chodził strasznie przybity. Ja jestem tym typem kobiety która chciała żeby facet się "domyślał" a on potrzebuje "listy zadań" - taka definicja ścisłowca. W końcu zrozumiałam, odpuściłam mu i nie wymagam domyślania, nie oczekuje od niego tego. Jak chcę żeby coś zrobił kartka na lodówkę z wypunktowaną listą co ma zrobić i czasem :D Wiesz do zrobienia to to i to dzisiaj albo w tym tygodniu itd. Kłócimy się mniej, ja się mniej denerwuje i mniej na niego krzyczę i mniej się czepiam. On się czuje dużo lepiej, nie chodzi wiecznie przybity. Czasem się nawet "domyśli" czegoś bo pamięta o co prosiłam go ostatnio ;)
U mnie jest identycznie! Po prostu historia z życia wyjęta

i ja się do tej historii dopisuję :P

Pasek wagi

LeiaOrgana7 napisał(a):

Boże, współczuję facetom z takimi kobietami. I jeszcze co niektóre bawi, że ze spokojnych ludzi zrobiły swoim zachowaniem podobnych furiatów  Stazi, cieszę się, że zauważyłaś jakie to niefajne :)

to, że ktoś jest cholerykiem nie znaczy, że nie kocha drugiej osoby. Ja się często wkurzam, często krzyczę (choć staram się żeby to było coraz rzadziej), ale równie szybko mi złość przechodzi. Nie potrafię się długo gniewać. Za to mój facet - oaza spokoju - jak go czymś zranię czy wkurzę, to znacznie dłużej mu zajmuje się uporaniem z tym, bo tylko o tym rozmyśla, zamiast od razu powiedzieć o co chodzi. Nawet głośniej niż normalnie, bo krzyk czasem pomaga, i ja wolałabym żeby krzyknął niż dusił to w sobie. Z resztą sama mu o tym mówię ;) A i on wie, że ja tak mam, że czasem muszę się wykrzyczeć, i też już podchodzi do tego z dystansem. Pozwala mi na to, a jak skończę to podchodzi i przytula :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.