- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lipca 2015, 00:27
Ogółem szukam już od jakiegoś czasu na co to konkretnie mój organizm reaguje strasznymi wzdęciami... Towarzysko jestem wykluczona, brzuch jak balon, gazy co 5 min i to takie, aż zgniłe... Wiem, że nikt tu pewnie lekarzem nie jest, ale może ktoś ma jakiś pomysł jak z tym walczyć.
Może doprawiłam się jako nastolatka gdzie moje odchudzanie polegało na jedzeniu jak anorektyczka + coraz większe dawki senesu... Ale czasu nie cofnę - czy da się to naprawić ? Gdzieś czytałam, że mogłam wyjałowić sobie jelita, ale to było ponad 10-11 lat temu...
Potem walka z uzależnieniem jelit od senesu, w sumie zaparcia mam, ale jakoś radzę sobie bez środków przeczyszczających, ostatnio nawet udaje mi się iść do toalety co 2-3 dzień. Myślę, że to dzięki temu, że ostatnio zwiększyłam ilość warzyw w diecie (które pewnie właśnie mi szkodzą, ale o tym niżej) i uwielbiam otręby. Nie zawsze, ale często pomaga mi siemię lniane.
Na stówę nie jest to laktoza i gluten bo mogę tego jeść "do oporu" i nic mi nie jest.
Szkodzi mi za to zjedzenie np. więcej niż jednego -surowego- jabłka, śliwki (te z natury są chyba wzdęciopędne), ogółem większość owoców na surowo (a duszone już nie... i czemu ?), czasem nawet surowe i gotowane warzywa. Nietolerancja fruktozy ? Ale to czemu nie szkodziłyby mi gotowane owoce ? Też przecież mają fruktozę.
Na pewno szkodzi mi kombinacja jabłko surowe + nabiał typu jogurt, mleko, kefir itp. Ogółem nabiał + surowy owoc... Czasem muszę tak się mieć na baczności nawet po wypiciu kawy z odrobiną mleka :/
Zespół jelita drażliwego ? Ale to czemu reaguje tylko na niektóre pokarmy i w niektórych kombinacjach ? Od znajomego mi lekarza dowiedziałam się, że może to i być na tle nerwowym, ale nie jestem tak do końca przekonana...
Na specjalistyczne badania niestety mnie nie stać (chociażby ten test wodorowy na fruktozę) i nie mam czasu za bardzo tego zrobić przy dziecku - mąż pracuje bardzo nieregularnie , nie ma stałego grafiku, a poza nim nie mam możliwości zbyt zorganizować opieki nad córką...
Morfologia, współczynniki wątrobowe w normie, hormony też nie bo czy to przed ciążą, czy to w, czy teraz to jest tak samo. Tarczyca itp. - ok. Cukier też książkowy...
Edytowany przez Margoth. 24 lipca 2015, 00:30
24 lipca 2015, 04:33
Skoro juz sama wiesz co Ci szkodzi, tak mniej wiecej, to pozostal Ci tylko lekarz i testy.
24 lipca 2015, 07:28
Tylko w tym problem, że czasem zaszkodzi mi nawet sama surowa marchewka, tak że wyglądam jak balon, a czasem nawet po miksie warzywnym z owocami jest znośnie... Jak komponować codzienną dietę z minimalną ilością fruktozy lub bez... Nie jem mięsa (wiem, mięcho to białko - ogółem nabiał i jaja jem) - to musiałabym żywić się tylko mlekiem i jego przetworami i zbożami ? Słabo... :(
Jakieś rady ? Proszę dziewczyny (i panowie jeśli są) pomóżcie...
Czemu gotowane owoce szkodzą mniej?
Edytowany przez Margoth. 24 lipca 2015, 07:34
24 lipca 2015, 07:30
a jak reagujesz po zjedzeniu mięsa?
Może masz problem z zakwaszonym żołądkiem? Poczytaj na ten temat
24 lipca 2015, 18:19
To może zapisz się na rozmowę do gastrologa, powinien wiedzieć takie rzeczy(: Może coś z florą bakteryjną w jelicie?
Możesz spróbować taki posiłek zapić np. herbatką z koprem włoskim(?). ZJD to na pewno nie jest- w takim przypadku dolegliwości powiązane są ze stresem, nasilają się w różnych sytuacjach. U mnie to z 5 wizyt w łazience przed pracą lub wyjściem gdzieś(; Ale przy sprawdzaniu, co mi jest miałam podejrzenie np. drożdżycy- przy leczeniu jej trzeba ograniczać owoce, warzywa, skrobię itd.
24 lipca 2015, 19:15
Możesz nie tolerować zbyt dużych błonnika skoro laktoza i gluten ci nie przeszkadza. Piszesz, że po surowych owocach masz wzdęcia, spróbuj sobie ugotować/udusić jabłko i sprawdź, czy też będziesz miała gazy.
24 lipca 2015, 21:37
Oooo... tu masz rację. O wiele mniej szkodzą mi gotowane i duszone owoce. Zjem nieraz jabłko surowe - wzdęcia. Duszone nie zaszkodziły mi chyba nigdy. To samo śliwki. No ale otręby i płatki mogę jeść do oporu i też jest ok. Chyba, że błonnik rozpuszczalny mi szkodzi?
25 lipca 2015, 00:43
Ogółem zrobiłam sobie taką listę co mi szkodzi... Nic w sumie z tego nie rozumiem.
Szkodzą zawsze:
Owoce surowe: jabłka, śliwki, brzoskwinie, gruszki - wszystko w ilości większej niż 1 sztuka.
Z warzyw por (dopóki nie odkryłam, że to przez por cierpię to nie mogłam zjeść zwykłej zupy...), cebula.
Często szkodzą mi brokuł, kalafior, kapusta, papryka - ale sporadycznie zdarza się, że nic mi nie jest po takim jedzeniu - pewnie zależy od ilości, ewentualnie z czym to później wymiesza się w żołądku...
Bardzo rzadko szkodzą mi cytrusy, surowa i gotowana marchew (musiałabym jej zjeść na prawdę dużo), zielone warzywa typu sałata, nać pietruchy, zielony seler, ogórek świeży. Po pomidorach też raczej nic mi nie jest, chyba, że przesadzę z ilością - ale to chyba wszystko w nadmiarze szkodzi.
W ogóle nie szkodzą mi gotowane/ duszone jabłka, śliwki, morele, gruszki, brzoskwinie, itp. Surowe jagody, truskawki (no może po kilogramie jakieś lekkie wzdęcie mam, ale nie ma tragedii). W ogóle nie szkodzą mi otręby każdego rodzaju, płatki owsiane, żytnie itp. Z mlekiem, jogurtem - po prostu nic mi po tym nie jest.
Ogółem produkty zbożowe i mleczne mogę jeść do oporu.
Czy moje dolegliwości mogą mieć przyczynę w tym, że kiedyś katowałam swoje kiszki senesem, zmaganie się z bulimią (ten typ wymiotujący) ?
Ja zdaję sobie sprawę, że tu lekarzem ani jasnowidzem nikt nie jest, ale po prostu cieszę się z każdej rady... Druga rzecz niedługo czeka mnie wesele i też tak muszę ułożyć sobie menu (wege), by móc coś zjeść, a potem nie męczyć się z rozpierającym gorset balonem i śmierdzącą aurą wkoło.....
To może zapisz się na rozmowę do gastrologa, powinien wiedzieć takie rzeczy(: Może coś z florą bakteryjną w jelicie? Możesz spróbować taki posiłek zapić np. herbatką z koprem włoskim(?). ZJD to na pewno nie jest- w takim przypadku dolegliwości powiązane są ze stresem, nasilają się w różnych sytuacjach. U mnie to z 5 wizyt w łazience przed pracą lub wyjściem gdzieś(; Ale przy sprawdzaniu, co mi jest miałam podejrzenie np. drożdżycy- przy leczeniu jej trzeba ograniczać owoce, warzywa, skrobię itd.
Ale czy jedząc tyle nabiału, w tym też kefiry, jogurty mogę mieć braki bakterii probiotycznych ? :/ Activia i inne przereklamowane cuda nie działają. Ogółem nie łykam żadnych probiotyków z apteki.
Edytowany przez Margoth. 25 lipca 2015, 00:49
25 lipca 2015, 14:21
no to bardzo takie szukanie po omacku): a może to kwestia braku jakiegoś szczepu bakterii? Może faktycznie jest jakieś proste rozwiązanie, które wskazałby lekarz. Wiem, że to nie jest łatwy temat ale to bardzo męcząca sprawa, jeżeli jest coś, czego absolutnie nie żałuję i cieszę się,że się odważyłam to to jest dosłownie wizyta u lekarza:)